W piątek wieczorem okaże się, czy agencje Fitch i Moody’s zaktualizują rating dla Polski. Obecne długoterminowe oceny polskiego długu różnią się między sobą. Najniższą notę utrzymuje S&P (BBB+), ocenę A— utrzymuje Fitch, a najwyższą — A2 — wystawił Moody’s. To właśnie ta agencja jako jedyna utrzymuje perspektywę negatywną.Dlatego też, zdaniem Tomasza Bursy, wiceprezesa i doradcy inwestycyjnego Opti TFI, ewentualnej korekty ratingu można się spodziewać właśnie z jej strony. Jak podkreśla specjalista, zbliżenie ocen poszczególnych agencji rynek powinien przyjąć dość chłodno.

Czy należy liczyć się z rewizją ratingu przez którąś z agencji?
Tomasz Bursa, OPTI TFI: Ze strony Fitcha nie spodziewałbym się zmian. To agencja, która jest dosyć wstrzemięźliwa. Ryzyko jest większe w przypadku Moody’s, zarówno ze względu na utrzymywaną przez agencję perspektywę negatywną, jak i fakt, że w porównaniu z pozostałymi, jej długoterminowa ocena jest wyższa. Dlatego agencja może mieć pokusę do tego, aby po pierwsze pokazać, że nadanie perspektywy negatywnej nie było pochopnym krokiem, a po drugie, może chcieć skorygować ocenę do poziomu porównywalnego z pozostałymi agencjami. Tym bardziej że z reguły są one ze sobą silnie skorelowane.
Jak rynki zareagowałyby na obniżkę?
Obniżenie oceny o jeden stopień, a więc zejście na poziom A3, oznaczałoby tak naprawdę jedynie zbliżenie do ocen pozostałych agencji, przy czym ocena BBB+ ze strony S&P byłaby nadal o stopień niżej. Dlatego uważam, że taka rewizja ratingu przez Moody’s nie powinna wywołać dużej reakcji na rynku. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że zejście z oceną o jeden stopień jest już w cenach. Natomiast w przypadku bardziej drastycznych korekt teoretycznie należałoby liczyć się z negatywnym wpływem na koszt finansowania i kurs walutowy. Aczkolwiek dla Polski w pierwszym przypadku ważniejsze niż rating są obecnie oczekiwania inflacyjne uczestników rynku, zaś w drugim bardziej istotne jest zachowanie dolara w koszyku walut. Generalna zależność jest taka: im silniejszy dolar, tym słabszy złoty. A biorąc pod uwagę fakt, że ruch dolara w górę w ostatnim czasie był wyjątkowo duży, może nawet trochę na wyrost, to żeby zobaczyć wyraźną korektę w dół na polskiej walucie, zaskoczenie ze strony agencji musiałoby być naprawdę duże.
Jak w najbliższym czasie będą zachowywały się agencje?
Myślę, że dominować będzie postawa wyczekująca. W ostatnim czasie najbardziej jastrzębi był S&P i to jego decyzje w pewnym sensie ukierunkowują tok myślenia pozostałych agencji. Najbliższy przegląd ratingu przez S&P zaplanowano na kwiecień i jeżeli do tego czasu nic istotnego się nie wydarzy, stanowisko tej agencji może być dla rynku najważniejsze. W najbliższym czasie nie liczyłbym jednak na podwyżki ocen. Natomiast jeżeli chodzi o ewentualne cięcia, kluczową sprawą jest sytuacja budżetowa. Ta zaś, zarówno w perspektywie roku 2016, jak i 2017, wygląda przyzwoicie.
Rozmawiała: Justyna Dąbrowska