Morski terminal gazu zagrozi budowie rury
Rząd i PGNiG nie są przekonane o opłacalności realizacji projektu na wybrzeżu
Dzięki terminalowi, który ma powstać pod Szczecinem, od 2004 r. będzie możliwy import do 5 mld m sześc. gazu rocznie. Taką ilość od 2006 r. ma też dostarczyć norweski rurociąg. Tymczasem w Polsce nie ma tak dużego rynku zbytu. Konsorcjum deklaruje, że terminal powstanie mniejszym kosztem i dostarczy tańszy surowiec. Są już chętni na jego zakup.
Konsorcjum, w którego skład wchodzą największe firmy regionu zachodniopomorskiego: Stocznia Szczecińska Porta Holding, ZE Dolna Odra, Żegluga Polska, SSR Gryfia, Zarząd Morskiego Portu Szczecin-Świnoujście oraz Polimex-Cekop, zamierza wybudować w porcie Police terminal morski LNG.
LNG czy rura
Ma on umożliwić import od 2 do 5 mld m sześc. gazu rocznie.
— Naszym celem jest rzeczywista dywersyfikacja źródeł dostaw gazu, zgodna z dyrektywami Unii Europejskiej. LNG będziemy mogli sprowadzać z wielu rejonów świata, np. Algierii, Libii, Nigerii, a także Norwegii. Ważnym aspektem przedsięwzięcia jest również to, że otworzy ono polski rynek i da odbiorcom gazu możliwość wyboru dostawcy — mówi Konrad Jaskóła, przewodniczący Konsorcjum Zachodniopomorski Terminal LNG.
W przyszłości ma też trafić do Polski gaz z rurociągu norweskiego. W założeniach popłynie on do Polski ze złóż na Morzu Północnym. Będzie go minimum 5 mld m sześc. rocznie. Tymczasem prognozy zużycia gazu w Polsce mówią o tym, że trudno będzie zagospodarować całą ilość paliwa dostarczanego tą drogą, nie mówiąc już o podobnych ilościach LNG. Nie zraża to jednak członków konsorcjum.
— Gaz, który chcemy zaoferować, będzie tańszy niż norweski. Określamy już ścisłe grono przyszłych odbiorców LNG. Będą to odbiorcy przemysłowi i komunalni. Do połowy 2001 roku zakończymy podpisywanie wstępnych umów. W tym samym terminie zamierzamy sfinalizować negocjacje z dostawcami LNG oraz z inwestorami finansowymi i strategicznymi. Niebawem wystąpimy również o odpowiednie koncesje — podkreśla Konrad Jaskóła.
Nie chciał jeszcze ujawnić nazw ewentualnych inwestorów. Nieoficjalnie mówi się, że zainteresowanie udziałem w przedsięwzięciu wyrażał japoński koncern Mitsui i zależna od niego brytyjska spółka Arcadia, posiadająca 20-proc. udział w światowym rynku LNG.
Kto pierwszy, ten...
Terminal rozpocznie działalność już w 2004 roku. Obok niskiej ceny gazu ta data jest dodatkowym atutem w walce o klienta. Rurociąg norweski bowiem będzie funkcjonował od 2006 roku. Dwa lata to wystarczająco długo, aby przejąć najważniejszych odbiorców w regionie. Najwięksi z nich: Zakłady Chemiczne Police i Zakłady Energetyczne Dolna Odra to członkowie Konsorcjum Zachodniopomorski Terminal LNG. Obie firmy mogą zużyć łącznie 2 mld m sześc. gazu. Przedstawiciele konsorcjum twierdzą, że opłacalność terminalu zaczyna się już od poziomu 3 mld m sześc. importowanego gazu. Nadwyżki nie zużytego przez odbiorców przemysłowych paliwa trafią do odbiorców komunalnych.
— W regionie, gdzie powstanie terminal, chcemy wybudować lokalne odparowywalnie LNG. Skroplony gaz dostarczany będzie do nich transportem kołowym. Gaz pozyskiwany w tych odparowywalniach umożliwi szybką i tanią gazyfikację osiedli — uważa Konrad Jaskóła.
Członkowie konsorcjum podkreślają także, że terminal LNG stanie się bodźcem dla wielu innych inwestycji w regionie zachodniopomorskim. Wymienia się m.in. budowę przeprawy Świętna-Police, budowę autostrady A3, a także rozwój firm zajmujących się przechowywaniem artykułów spożywczych i przetwórstwem. Przede wszystkim jednak terminal będzie dodatkowo magazynem gazu, który będzie w stanie kumulować 96 mln m sześc. tego paliwa. W przyszłości wielkość ta podwoi się. Obowiązek tworzenia rezerw gazu nakłada na Polskę Unia Europejska.
— Przez potencjalnych inwestorów pozytywnie odebrany byłby sygnał ze strony rządu, wyrażający aprobatę dla budowy terminalu LNG. Będziemy więc ubiegać się o to. Nasi potencjalni partnerzy jednak nie stawiają tego jako warunku sfinalizowania negocjacji — twierdzi Konrad Jaskóła.
Są wątpliwości
Ekspert rynku energetycznego — firma Kellog — przeprowadziła analizy ekonomiczne opłacalności budowy w Polsce terminalu LNG. Wykazują one, że to przedsięwzięcie pod względem ekonomicznym jest bardziej korzystne niż budowa rurociągu doprowadzającego gaz do Polski ze złóż na Morzu Północnym. Inne zdanie na ten temat ma Andrzej Lipko, prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Konsorcjum chciało zaprosić PGNiG do współpracy, spotkało się jednak z odmową. Gazowy potentat zamierza podpisać długoterminowy kontrakt na dostawy gazu z Norwegią.
— Inwestycja w LNG jest mało opłacalna ze względów logistycznych. Do miejsca planowanej lokalizacji terminalu nie mogą dopłynąć duże statki. Żeby transport był opłacalny, LNG należy przewozić gazowcami o ładowności 100 tys. m sześc. Poza tym założenia bilansu energetycznego kraju czynią to przedsięwzięcie mało realnym. Terminal LNG byłby ważnym elementem dywersyfikacji źródeł dostaw gazu, ale priorytetem dla nas są negocjacje z Norwegami. Z tego względu nie jesteśmy obecnie zainteresowani jakąkolwiek współpracą z konsorcjum — twierdzi Andrzej Lipko, prezes PGNiG.
To stanowisko ma aprobatę rządu. W Ministerstwie Gospodarki poinformowano nieoficjalnie, że rząd nie będzie protestował przeciwko budowie terminalu LNG, jeżeli tylko konsorcjum uzyska odpowiednie koncesje. Nie udzieli jednak gwarancji kredytowych.