Najnowsze prognozy Narodowego Banku Polskiego i Głównego Urzędu Statystycznego nie pozostawiają złudzeń — dobrze już było. Choć na wieszczenie kryzysu gospodarczego w Polsce jest stanowczo za wcześnie, wzrost gospodarczy spowalnia — z 4,8 proc. w pierwszym kwartale do 3,9 proc. w trzecim. Polska wciąż pozytywnie wyróżnia się na tle innych krajów europejskich, motoryzacyjnym przedsiębiorcom rzednie jednak mina — wynika z tegorocznej edycji Motobarometru, corocznego badania nastrojów przedsiębiorców motoryzacyjnych przeprowadzanego przez Excact Systems. Z najnowszej edycji wynika, że 61 proc. polskich respondentów zakłada wzrost produkcji w ciągu roku. Rok temu optymistów było o 7 pkt proc. więcej. Za największe zagrożenia dla rozwoju motobranży w Polsce przedsiębiorcy uznali: wzrost kosztów pracy (52 proc.), spadek sprzedaży aut na świecie (46 proc.) oraz pogorszenie otoczenia gospodarczo-politycznego (37 proc.).

Bez paniki
— Sektor produkcji motoryzacyjnej jest w Polsce silnie uzależniony od eksportu. Prawie wszystkie wyprodukowane nad Wisłą auta oraz wiele części trafia za granicę. Dlatego kluczowa dla tej branży jest koniunktura na innych rynkach, zwłaszcza w Niemczech — zauważa Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Polska Grupa Motoryzacyjna (PGM) szykuje się na cięższe czasy.
— O spowolnieniu zaczęliśmy mówić już rok temu. Był to jeden z argumentów za zintensyfikowaniem naszych działań na rzecz stworzenia marki polskich producentów części zamiennych i wspólnej walki o trudne rynki eksportowe. Miesiąc temu powołaliśmy spółkę, która będzie prezentować klientom z odległych zakątków świata szeroką ofertę polskich fabryk pod marką PGM Automotive — mówi Bartosz Mielecki, dyrektor zarządzający PGM.
Alfred Franke, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych i członek zarządu CLEPA, uważa, że spadku optymizmu polskich firm nie należy wyolbrzymiać.
— Wynika on z całego szeregu czynników, np. wyzwań czekających naszą branżę. Nie jest to tylko kwestia niepokoju związanego z pogarszającą się sytuacją gospodarczą zachodniego sąsiada. Owszem, widzimy spowolnienie, ale taka już jest natura gospodarki i trochę za wcześnie, by mówić o kryzysie. Polska gospodarka pokazała 10 lat temu, że jest w dużym stopniu odporna na zawirowania na świecie. Mam nadzieję, że i teraz wyjdziemy obronną ręką z trudniejszego okresu — mówi Alfred Franke.
Wiele powodów
Na świecie tymczasem, a zwłaszcza w Europie, nie dzieje się dobrze. Wskazują na to wyniki badania przeprowadzonego przez Europejskie Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych (CLEPA) wśród przedstawicieli branży na Starym Kontynencie. Jedynie 13 proc. z nich optymistycznie spogląda w przyszłość. Większość spodziewa się natomiast spowolnienia gospodarczego. Ledwie rok temu aż 55 proc. respondentów uważało, że perspektywa rozwoju gospodarki jest pozytywna, a tylko 11 proc. było przeciwnego zdania. Pogorszenie nastrojów odzwierciedlają również krótkoterminowe oczekiwania dotyczące przychodów — ponad połowa respondentów spodziewa się ich spadku w ciągu najbliższego roku lub już doświadczyła zmniejszenia liczby zamówień. Jedna trzecia firm uczestniczących w badaniu przewiduje spadek zysków w 2020 r. Takiej odpowiedzi udzieliło 2,5 razy więcej respondentów niż przed rokiem.
— Powodów jest wiele — od wojen handlowych, których wciąż doświadcza branża, przez zmiany na rynku motoryzacyjnym w Chinach, kryzys wywołany aferą dieselgate, niepewność związaną z brexitem po ogólną niestabilność polityczną. Duży wpływ na prognozy rentowności mają również: znaczący wzrost kosztów pracowniczych i tendencje wymuszane zmianami klimatycznymi, takie jak wielkie inwestycje związane z pojazdami elektrycznymi — mówi Alfred Franke.
OKIEM PRAKTYKA
Spowolnienie jest faktem
BARBARA SZTYLERI, dyrektor generalna Sierosławski Group, producenta tworzyw sztucznych dla motoryzacji
Widzimy spowolnienie u naszych klientów, głównie z Wielkiej Brytanii, skąd zamówienia wyhamowały o blisko 50 proc. Na szczęście nadrabia to rynek krajowy, więc na razie jeszcze nie odczuwamy spowolnienia na własnej skórze. Jak podczas poprzedniego kryzysu już teraz się przygotowujemy — mobilizujemy załogę, optymalizujemy koszty i procesy. Zainwestowaliśmy m.in. w pięć robotów, ale innych dużych inwestycji nie planujemy, żeby zabezpieczyć gotówkę na gorsze czasy.