MSP ma co chciało
Ale wstyd. Tylko jeden inwestor, czyli France Telecom interesuje się zakupem od 25 do 35 proc. akcji Telekomunikacji Polskiej. Rząd przebąkuje teraz o możliwości odwołania przetargu i dalszym osłabianiu pozycji TP SA.
A WCALE nie musiało tak być. Prywatyzacja TP SA powinna, bo mogła, wystartować kilka lat temu, przykładowo w 1995 roku. Kolejni szefowie resortu łączności konsekwentnie jednak zwlekali z liberalizacją sektora, bo to podobno umacniało wartość narodowego operatora. Wykręcili jednak najwyraźniej zły numer i będzie im teraz niezwykle trudno wynegocjować wyższą kwotę za pakiet akcji TP SA.
RZĄD liczył na 5 mld USD (ponad 21 mld zł) za 35 proc. akcji dawnego monopolisty. W sytuacji kiedy na placu boju został już tylko jeden kandydat, który jest raczej twardym partnerem w negocjacjach, cena może spaść nawet poniżej 2,5 mld USD. Oczywiście, MSP może nie przystać na taką ofertę i ponownie ogłosić zaproszenie do rokowań, ale to oznacza kolejne pół roku zwłoki i dalszy spadek notowań spółki. Coraz więcej faktów dowodzi też, że nie opłaca się wybierać najtańszych doradców, bo zaoszczędzone kilka milionów dolarów trzeba będzie i tak zapłacić. I do kogo tu teraz dzwonić po pomoc?