MSP potrzebują preferencji

Andrzej Popielski
opublikowano: 1999-11-25 00:00

MSP potrzebują preferencji

TRZEBA DZIELIĆ: Uzasadnione jest, aby przy udzielaniu zamówień występowała różnorodność robót i specjalności, i potrzebne jest prawo dzielenia zamówienia na części. Jednostronny zapis zakazujący tej praktyki jest barierą rozwojową dla MSP i z tego tytułu jest wyraźnie ułomny — przekonuje Stefan Rynowiecki, dyrektor Mazowieckiej Izby Rzemiosła i Przedsiębior-czości. fot. ARC

Na rynku zamówień publicznych powstała grupa silnych kapitałowo podmiotów, które specjalizują się w wygrywaniu przetargów, aby potem zlecać pokonanym firmom podwykonawstwo. Takie praktyki są niepotrzebnym mnożeniem pośredników.

Coraz częściej przetargi wygrywają podmioty silne kapitałowo, z profesjonalnie przygotowanymi ofertami. Nie ma w tym nic dziwnego. Jednak część z nich zaczyna szukać kandydatów na podwykonawców wśród wyeliminowanych z konkurencji. Z reguły są to firmy mniejsze i finansowo słabsze, ale i tak przygotowane do realizacji tego właśnie zamówienia — przecież o jego zdobycie konkurowały.

— Pomimo nienaruszenia żadnych zasad prawnych i formalnych przy przeprowadzeniu przetargu, oceniając tę praktykę nie można powiedzieć, że jest to uczciwa gra o zdobycie zamówienia. Obserwujemy powstawanie rynku firm specjalizujących się w wygrywaniu przetargów, ale nie w samodzielnym wykonawstwie. To duża słabość systemu zamówień, w którym nie chodzi przecież o kreowanie pośredników — mówi Stefan Rynowiecki, dyrektor Mazowieckiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości.

W czasie zakończonego niedawno VI Ogólnopolskiego Forum Gospodarczego Małych i Średnich Przedsiębiorstw (MSP) przypomniano postulat środowiska o konieczności przyznania małemu biznesowi korzystniejszych warunków w rywalizacji o zamówienia publiczne. Chodzi o wyrównanie szans małych firm w walce przetargowej z silnymi i jak się często okazuje tylko pozornie i lepszymi podmiotami. W ustawie o zamówieniach publicznych nie ma preferencji dla oferentów działających w sferze lokalnej.

— Polski rynek chronią w systemie zamówieniowym preferencje krajowe. Wydaje mi się, że brak preferencji dla zleceń o charakterze lokalnym odbija się negatywnie na różnych miejscowych zjawiskach gospodarczych i społecznych, w sumie rzutujących na rozwój rodzimych przedsiębiorstw. Warto przypomnieć, że firmy z sektora MSP tworzą 45 proc. PKB i zatrudniają około 10 mln osób. Warunki ich rozwoju powinny być interesem zarówno dla rządu, jak i władz lokalnych oraz przedsiębiorców. Firmy o zasięgu lokalnym i regionalnym mają zresztą dobre tradycje. Przez lata wykonywały nie najgorzej np. drobne inwestycje i remonty w sferze tzw. obsługi budżetowej (obiektów publicznych dziś najczęściej pod administracją różnych szczebli samorządów) — przekonuje Stefan Rynowiecki.

Nienowy postulat nigdy nie był dobrze widziany w Urzędzie Zamówień Publicznych.

— Nie wiem, z jakich powodów urząd jest mu przeciwny. Swoje stanowiska przedstawiały Związek Rzemiosła Polskiego, Mazowiecka Izba Rzemiosła i Przedsiębiorczości, Fundacja MSP. Nie wiem również, jak preferencje lokalne są zapisane w zagranicznych aktach prawnych, ale często słyszymy od partnerów z Francji i Niemiec o faktycznym ich stosowaniu — przekonuje dyrektor Rynowiecki.

Ustawa o zamówieniach z powodów znanych i słusznych zakazuje dzielenia zamówienia na części. Kiedy zamawiane prace lub usługi mają charakter jednorodny, za podziałem zamówień mogą kryć się sprawy niekoniecznie rzetelne. Jednak prawo gospodarcze, w tym ustawa o zamówieniach publicznych, powinno zawierać czynniki powodujące wzrost gospodarczy obejmujący również sektor MSP.

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface