Muzykę do lokalu tanio sprzedam

Rafał FabisiakRafał Fabisiak
opublikowano: 2013-12-31 00:00

Aby zmniejszyć koszty prowadzenia działalności, można kupić licencję na odtwarzanie muzyki poza OZZ-ami. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka szczegółów, aby uniknąć ewentualnych problemów

Z roku na rok rośnie liczba podpisanych umów licencyjnych przez Organizacje Zbiorowego Zarządzania (OZZ). Jednak nadal część firm o konieczności opłat za publiczne odtwarzanie muzyki dowiaduje się w momencie kontroli inspektora. Aktywność kontrolerów rodzi nie tylko wzrost liczby umów, ale również różne próby ominięcia opłat dla OZZ-ów. Zwłaszcza że nadal każda z uprawnionych organizacji może żądać opłaty. Według przepisów firmy mogłyby podpisać umowę tylko z jedną instytucją, która pobierałaby opłatę w imieniu wszystkich OZZ-ów. Jednak najpierw muszą zostać zatwierdzone nowe tabele wynagrodzeń. Prace nad nimi nadal trwają i nie zanosi się, aby zostały prędko uchwalone.

OMINĄĆ ORGANIZACJE: Wybierając do odtwarzania w lokalu usługowym licencję na
 muzykę poza OZZ-ami, można zaoszczędzić nawet kilkaset złotych rocznie. Jednak aby
 oszczędność nie okazała się dodatkowym kosztem, trzeba zwrócić uwagę na szczegóły
 i pracowników. [FOT. GK]
OMINĄĆ ORGANIZACJE: Wybierając do odtwarzania w lokalu usługowym licencję na muzykę poza OZZ-ami, można zaoszczędzić nawet kilkaset złotych rocznie. Jednak aby oszczędność nie okazała się dodatkowym kosztem, trzeba zwrócić uwagę na szczegóły i pracowników. [FOT. GK]
None
None

Przyjrzeć się licencji

Jeśli komuś zależy na puszczaniu w lokalu najnowszych hitów z list przebojów, to nie ma specjalnie wyboru — musi wykupić licencję OZZ. Jednak, jeżeli nie przeszkadza mu mniej popularna muzyka, to istnieją tańsze, a niekiedy darmowe opcje. Sporo zależy od tego, czy lokal korzysta tylko z radioodbiornika, czy także z komputera.

Sytuacja na rynku stworzyła miejsce dla firm oferujących muzykę dla przedsiębiorców, która nie wymaga zakupu licencji OZZów. Często to utwory, do których prawa na firmę przenieśli sami autorzy lub po prostu tworzone przez tę spółkę. W sieci można znaleźć sporo ofert dotyczących kupna płyt w formacie audio, mp3, a także płatnych, strumieniowanych radiostacji internetowych. Jeśli właścicielowi zależy na kosztach, to ceny licencji w takich firmach są znacznie niższe niż opłaty dla OZZ-ów. Mimo wszystko nie zaszkodzi przyjrzeć się tańszej opcji i sprawdzić, czy podpisując umowę licencyjną, przedsiębiorca nie naraża się na dodatkowe ryzyko. Daniel Hasik z kancelarii Hasik, Wiński i Partnerzy mówi, że warto poprosić firmę oferującą muzykę poza licencją OZZ o umowy podpisane z artystami, którzy przenieśli prawa do swoich utworów lub udzielili licencji takiej firmie, a ewentualnie o inne dokumenty poświadczające, skąd pochodzi muzyka. Brak takich informacji może być sygnałem ostrzegawczym, bo kiedy firma oferująca licencję nie posiada autorskich praw majątkowych do utworów, to wówczas nie tylko ta firma, ale również przedsiębiorca korzystający z ich muzyki może być narażony na opłaty związane z roszczeniami twórców. Poza tym Daniel Hasik wskazuje kilka punktów w licencji, na które warto zwrócić uwagę.

— Umowa licencyjna powinna zawierać zapisy, które wskazywałyby, że firma korzystająca z licencji nie ponosi odpowiedzialności w razie roszczeń wysuwanych przez twórców danych utworów. Kolejnym elementem jest okres obowiązywania takiej licencji. To o tyle istotne, że jeśli w umowie go nie wskazano, to prawo zakłada pięcioletni czas trwania licencji. Czyli może dochodzić do sytuacji, kiedy przedsiębiorca nie wie, że formalnie udzielona mu licencja już wygasła — radzi Daniel Hasik.

Podkreśla, że warto w firmie pod ręką mieć wydrukowaną licencję na wypadek kontroli inspektora OZZ-u. Należy też zwracać uwagę na pracowników, ponieważ zdarzają się przypadki, kiedy właściciel posiada licencję poza OZZ-em, ale pracownicy pod jego nieobecność puszczają muzykę z radia — jeśli w tym momencie nastąpi kontrola, to wówczas przedsiębiorca musi zapłacić także OZZ-owi.

Wyjątki od reguły

Problemu nie ma, jeśli pracownicy słuchają muzyki na zapleczu, a klienta nie ma w zasięgu jej odbioru. W takiej sytuacji przedsiębiorca nie musi kupować licencji, bo jest odtwarzana w ramach dozwolonego użytku prywatnego. Wymóg zakupu licencji pojawia się, kiedy muzyka puszczana w lokalu wiąże się z osiąganiem korzyści majątkowej. Jednocześnie do takiej konieczności wystarczy pośrednie uzyskanie korzyści przez firmę, czyli po prostu publiczne odtwarzania muzyki w ramach prowadzonej działalności. To przedsiębiorca musi udowodnić, że muzyka nie wpływa na jego zysk. Wiąże się to jednak ze sprawą sądową. Z reguły wytacza ją OZZ, kiedy firma odmawia uiszczenia opłaty po kontroli, ale — jak podkreśla Daniel Hasik — równie dobrze z powództwem o ustalenie może wystąpić sam przedsiębiorca.

W orzecznictwie krajowym i europejskim można znaleźć przykłady spraw, które wskazują, w jakich sytuacjach pojawia się konieczność opłat dla OZZ-ów, a kiedy firma może być z nich zwolniona. W marcu 2012 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał dwa wyroki związane z publicznym odtwarzaniem muzyki. Pierwszy z nich stwierdzał, że właściciele hoteli, udostępniając w pokojach telewizory lub radioodbiorniki, muszą uiszczać opłaty na rzecz twórców — sprawa dotyczyła jednak irlandzkich przepisów, które zwalniały hotelarzy z takich opłat. W drugim, TS EU stwierdził, że nieodpłatne puszczanie nagrań w prywatnym zakładzie dentystycznym nie jest publicznym odtworzeniem i nie podlega opłatom na rzecz producentów fonogramów.

Darmowe opcje

Sposobem na darmowe odtwarzanie muzyki w lokalu jest korzystanie z utworów na licencji Creative Commons (CC). To organizacja non profit, która umożliwia wykorzystanie m.in. muzyki na podstawie kilku rodzajów licencji. Każdy z artystów sam decyduje, na jakich zasadach chce udostępnić swoje dzieła. Dlatego należy pamiętać, że tylko część z licencji umożliwia wykorzystanie komercyjne. Jednak aby używać tych utworów należy spełnić dwa warunki — po pierwsze odpowiednio oznaczyć autorstwo utworu, a po drugie — nie wolno ograniczać wykorzystywania takiego dzieła. Kamil Śliwowski, koordynator Creative Commons Polska podkreśla, że wystarczy, aby przedsiębiorca posiadał gotową playlistę, na której widać tytuł i autora utworu. Informacja ta nie musi być również specjalnie wyeksponowana — ważne, aby każdy, kto chciałby poznać autora danego dzieła, mógł sprawdzić to w lokalu. Powinien wystarczyć odpowiedni program komputerowy do odtwarzania muzyki i lista utworów, ale nie zawsze tak jest.

— Licencja Creative Commons z założenia ma ułatwić użytkownikom korzystanie z licencjonowanychutworów, dlatego jej drukowanie nie jest konieczne. Jednak firmy, które puszczają w lokalu muzykę na licencjach CC powinny wydrukować internetową wersję licencji, bo zdarzały się przypadki, że inspektorzy OZZ-ów w trakcie kontroli żądali dokumentu w tej formie. Warto pamiętać także o tym, że pobieranie opłat przez OZZ-y za dzieła na licencji CC, które za darmo można wykorzystać do użytku komercyjnego, jest nielegalne — radzi Kamil Śliwowski.

Sposób na CC

Muzykę na licencjach CC można znaleźć na różnych stronach internetowych. Dla firm najłatwiejszym sposobem na korzystanie z tych utworów są gotowe playlisty. Wśród polskich rozwiązań warto zwrócić uwagę na Radio Wolne Media, które nadaje muzykę na licencjach CC, ale tę dostępną do celów komercyjnych emituje tylko w ramach Programu 2. Można skorzystać także z gotowych, ale płatnych playlist na licencjach CC. Niektóre portale oferują taką możliwość, a same opłaty są niewielkie. Np. serwis Jamendo umożliwia wykorzystanie strumieniowanego kanału muzycznego online, ale też ściągnięcie tej muzyki po wykupieniu licencji za 201 zł rocznie (cena bez podatku VAT) w przypadku zakładu fryzjerskiego do 100 mkw. Warszawski lokal świadczący takie usługi, a posiadający 4-6 stanowisk, musiałby zapłacić za licencję samego ZAiKS-u 922 zł rocznie (po odliczeniu 25-procentowego upustu przy jednorazowej wpłacie za rok). Bardziej pracochłonny, ale możliwy jest samodzielny wybór piosenek na licencji CC do komercyjnego użytku, które można znaleźć m.in. na takich stronach, jak ccMixter.org, freemusicarchive.com, a nawet SoundCloud.com.

— Coraz częściej artyści starają się licencjonować i oferować swoje utwory poza dużymi wytwórniami, dlatego powstają takie inicjatywy jak np. Bandcamp, które pozwalają bezpośrednio wspierać wybranego muzyka bez konieczności płacenia pośrednikom — opowiada Kamil Śliwowski.