Na asfaltowym eldorado pojawiają się pęknięcia

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2012-02-17 00:00

Dziś hossa, jutro bessa? Eksperci alarmują, że producentów asfaltu czekają trudne czasy, bo spada wartość drogowych inwestycji

Ceny asfaltu biją rekordy, przyprawiając o ból głowy firmy wykonawcze — pisaliśmy niedawno. Koniunktura wiecznie trwać jednak nie będzie, a wartość drogowych inwestycji już spada. W ubiegłym roku wynosiła 68 mld zł, w tym 49 mld zł, a nowych inwestycji praktycznie nie widać na horyzoncie. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, główny zleceniodawca, ogłasza mało przetargów.

— W efekcie w 2014 r. rynek budowy dróg będzie martwy — alarmuje Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa (OIGD), która zrzesza firmy drogowe i producentów asfaltu.

Nadzieja lokalna

Więcej optymizmu wykazują producenci asfaltu. PKN Orlen i Grupa Lotos przekonują, że polski rynek asfaltów, który jest wart 3,5 mld zł rocznie, mimo wszystko będzie się rozwijał.

— Liczne przesunięcia poszczególnych etapów prac spowodują, że nadal inwestycje drogowe będą realizowane — uważa Beata Karpińska z biura prasowego PKN Orlen. Koncerny widzą szansę także w remontach dróg krajowych. Zdaniem Orlenu, w złym lub niezadowalającym stanie jest nadal około 40 proc. sieci drogowej. Liczą też, że spadek nakładów na realizację dużych projektów drogowych zostanie zrekompensowany rozwojem prac przy przebudowie dróg lokalnych.

— Moim zdaniem, twierdzenie, że 2014 r. oznacza zaprzestanie budowy dróg w Polsce, jest mocno przesadzone. Trzeba też pamiętać, że pieniądze unijne wspierają nie tylko inwestycje centralne, ale także samorządowe — mówi Leszek Stokłosa, prezes spółki Lotos Asfalt. Eksperci mają jednak sporo wątpliwości.

— Dostawcy asfaltu mylą się, twierdząc, że kontrakty na budowę dróg lokalnych wypełnią lukę po wygasających inwestycjach w trasy krajowe. Tegoroczne przetargi na drogi samorządowe nie będą większe niż 1 mld zł — uważa Wojciech Malusi. Niedawno też opublikowaliśmy badania Pentora, z których wynika, że trzy czwarte gmin nie ma funduszy na inwestycje drogowe.

— Dziś nie możemy liczyć ani na duże zamówienia państwowe, ani samorządowe — kwituje Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.

Na Bałkany marsz!

W tej sytuacji dla producentów jedną z dróg jest rozwój eksportu. Plany Orlenu zakładają umacnianie pozycji w regionie Europy Środkowej i Wschodniej.

— Zwiększamy eksport asfaltów drogowych. W 2011 r. nasza spółka Orlen Asfalt stała się największym polskim eksporterem do Rumunii. Rozwijamy również eksport do kolejnych krajów, m.in. Niemiec, Austrii czy Czech — mówi Beata Karpińska. Za granicę wybiera się też Lotos.

— Rozbudowa przez spółkę Lotos Asfalt jasielskiego zakładu i zwiększenie mocy do 300 tys. ton rocznie stwarza szansę rozwoju eksportu. W przyszłości chcemy być także liderem w krajach basenu Morza Czarnego i na Bałkanach — podkreśla szef asfaltowej spółki Lotosu. Te kraje mają w przyszłej unijnej perspektywie (2014-20) dostać najwięcej pieniędzy na budowę dróg. Leszek Stokłosa dodaje, że w przyszłości grozi nam deficyt surowca. Jeśli więc spełnią się przypuszczenia części analityków, za 3-4 lata w Europie może pojawić się luka obliczana na kilka milionów ton. Jego zdaniem, będzie ona konsekwencją modernizacji rafinerii, co spowoduje zwiększenie produkcji diesla kosztem asfaltów. Lotos chce tę szansę wykorzystać.

OKIEM EKSPERTA

Ostry zjazd

DARIUSZ SŁOTWIŃSKI

prezes Stowarzyszenia Wykonawców Nawierzchni Asfaltowych

Już od połowy 2013 r. rynek kontraktów drogowych zacznie zamierać, co wpłynie także na dostawy materiałów. Krajowe zapotrzebowanie na asfalt może spaść o połowę, a w skrajnie negatywnym scenariuszu nawet do 500 tys. ton, czyli poziomu sprzed kilku lat. Jest jednak szansa, że rządowi uda się znaleźć sposób na finansowanie budowy dróg, na przykład dzięki realizacji projektów PPP, których nie trzeba będzie wliczać do długu publicznego. Wierzę też, że dostawcom asfaltu uda się zdobyć kontrakty za granicą.