Wiele mówi się o zależności polskiego rynku akcji od zagranicznego kapitału. Jak wskazują dane, niemal nieustannie największą wartość obrotu na GPW generują duże fundusze z zagranicy - w pierwszym półroczu 2023 zagraniczni inwestorzy odpowiadali za 65 proc. obrotów na rynku głównym. Zdaniem Thomasa Wilsona nie wynika to tylko z tego, że lokalni inwestorzy nie są całkowicie przekonani do inwestycji na rynku kapitałowym lub nie mają dość dużo pieniędzy. Giełda w Warszawie ma po prostu wiele zalet, które są kluczowe dla dużych zagranicznych firm zarządzających kapitałem.
Przede wszystkim niskie ceny
Najwięcej argumentów przemawiających za inwestycją w polskie akcje można znaleźć przy podejściu długoterminowym. Duzi inwestorzy wierzą w stopniowy rozwój gospodarki wspierany przez kilka dodatkowych czynników.
- Jeżeli spojrzymy na Polskę ze strukturalnego punktu widzenia, widać wzrost płac, natomiast nadal są one stosunkowo niskie, więc kraj jest atrakcyjny jako miejsce produkcji. Trend nearshoringu będzie wspierać inwestycje. Nie należy też zapominać o potencjalnej wieloletniej odbudowie Ukrainy, która może przez lata wspierać polski wzrost - mówi Thomas Wilson, szef zespołu Emerging Markets Equities w Schroders, brytyjskim funduszu zarządzającym 726 mld GBP.
Inwestycje strukturalne z zagranicy i istotny popyt z Ukrainy mają mieć wpływ na notowania polskich spółek, których kursy są obecnie wyjątkowo niskie. GPW jest jednym z niewielu rynków o tak niskich wycenach przy tak szerokiej ofercie.
- Giełdy rozwijają się z biegiem czasu i na GPW widać dużą poprawę oferty. Jest sporo wysokiej jakości spółek o średniej kapitalizacji, nie mówiąc już o największych, które z perspektywy korporacyjnej mają dobre właściwości, są atrakcyjne. Okazji nie brakuje, szczególnie jeśli spojrzy się na ceny – zaznacza Thomas Wilson.
W krótkim terminie zagrożeniem jest inflacja, głównie ze względu na zaskakująco gołębią politykę banku centralnego. Malejące ceny energii wspierały dezinflację, ale nie na tyle, żeby zdecydować się na ruch w dół o 75 pkt. bazowych, jaki wykonała RPP.
- Ostatni ruch banku centralnego był trochę przedwczesny. Krótkoterminowo inflacja wyhamowała, natomiast nie ma jeszcze wystarczających dowodów prawdziwego trendu spadkowego inflacji bazowej. Ryzykiem jest to, że inflacja będzie się utrzymywać przez dłuższy czas, bo rynek pracy jest mocny, a płace rosną. Mimo wszystko pod względem cyklicznym Polska nam się podoba, doważamy polskie akcje w portfelu – mówi angielski finansista.
Skomplikowana sprawa
Część zagranicznego kapitału wpływa na GPW poprzez fundusze inwestujące na rynkach wschodzących. Polska stanowi bardzo małą część tej grupy (w indeksie MSCI Emerging Markets przypada na nią ok. 1,5 proc.), jednak samo postrzeganie naszego kraju jako państwa rozwijającego się jest korzystne.
Sentyment wobec rynków wschodzących, a więc także wielkość kapitału napływającego do Polski z funduszy, zależy od największych składników indeksu MSCI.
- Największym rynkiem wschodzącym są Chiny, które obecnie budzą wśród inwestorów wiele obaw. Tamtejszy rynek nieruchomości jest bardzo słaby, a ma duży wpływ na PKB. Ponadto jest mocno powiązany z sytuacją finansową lokalnych samorządów, które dotychczas zarabiały na sprzedaży ziemi pod budowę. Ma też znaczenie w kontekście pewności inwestorów, gdyż większość Chińczyków przechowuje oszczędności w nieruchomościach. To bardzo złożony problem, o którym można by mówić godzinami - mówi Thomas Wilson.
Dobrą wiadomością jest to, że inwestorzy większość nieprzyjemnych niespodzianek uwzględnili w cenach, więc nie ma zbyt dużo miejsca na niespodzianki. Ponadto chiński bank centralny, choć dotychczas był dość powściągliwy w działaniach na rzecz wzrostu gospodarczego, sięgnie po stymulację fiskalną, jeżeli sytuacja się pogorszy.
- Odpowiedź chińskiego rządu na osłabienie wzrostu gospodarczego była mocno wytłumiona, polityka fiskalna tylko w minimalnym stopniu wspiera gospodarkę. Opierając się na dotychczasowych wydarzeniach, należy oczekiwać kontynuacji delikatnego wzrostu gospodarczego, natomiast - naszym zdaniem - na tym zmartwienia się kończą, bo ewidentnie jest szansa na stymulację fiskalną, gdy rzeczywiście będzie potrzebna. Pesymizm wobec Chin jest duży, co widać po wycenach akcji na tym rynku – dodaje Thomas Wilson.
Przewagą Chin jest to, że nie są zależne od finansowania zewnętrznego. Rynek akcji może się rozwijać dzięki inwestycjom lokalnym.
Nowa nadzieja
Wśród najważniejszych rynków wschodzących są też Indie. Ze względu na zawirowania geopolityczne coraz większą ekspozycję na ten kraj mają międzynarodowe korporacje.
- Indie są bardzo ciekawym przypadkiem. W krótkim terminie zagrożeniem dla ich wzrostu jest El Niño, zjawisko pogodowe, które może ograniczyć zbiory i podbić ceny żywności. Problemem są też ceny energii, gdyż Indie głównie importują surowce energetyczne, co może mieć przełożenie na inflację. W długim terminie widzimy jednak potencjalny cykl kredytowy i inwestycyjny, które wesprą wzrost gospodarczy. Dużym wsparciem mogą być inwestycje Stanów Zjednoczonych, które ograniczają ekspozycję na Chiny - tłumaczy Thomas Wilson.
Różnica między Indiami a Chinami jest taka, że w Indiach akcje są już stosunkowo drogie, co wynika z pozytywnego nastawienia inwestorów.
- Indie startują z dość niskiego pułapu i wydaje się, że mają przed sobą wiele inwestycji, poczynając od infrastruktury, a ich realizacja wesprze notowania – podkreśla przedstawiciel Schroders.