Po czwartkowej sesji za oceanem Intel podał wyczekiwaną informację o utrzymaniu prognoz na II kwartał. Co prawda potentat półprzewodnikowy osiągnie wyniki w dolnym zakresie prognoz, jednak wywołało to falę optymizmu, gdyż wyniki spółki traktowane są jako odzwierciedlenie perspektyw całego sektora. Dobrych nadziei nie rozwiały słabe prognozy takich spółek jak 3com, Molex, Rockwell czy Handspring i po sesji rozpoczął się wzrost kontraktów na amerykańskie indeksy. Transakcje futures na Nasdaq utrzymują się aż 1,81 proc. powyżej zera, lecz kontrakty na DJ rosną tylko o 0,21 proc., co związane jest ze słabszymi wynikami spółek starej ekonomii. Pozostaje tylko pytanie, czy dobre wyniki jednej spółki będą w stanie utrzymać optymizm do otwarcia sesji w USA.
Tymczasem w związku z rosnącymi kontraktami można spodziewać się dodatniego otwarcia zarówno na GPW, jak i na giełdach europejskich. Jest nadzieja, że właśnie przebieg sesji w Europie poprawi nastroje na warszawskiej giełdzie, która w czwartek zachowywała się najgorzej ze wszystkich giełd Europy.
Dobre dane Intela powinny ożywić sektor technologiczny, jednak wciąż zagrożeniem są kolejne niepowodzenia MSP. Inwestorzy nie bardzo chcą uwierzyć, iż rozmowy z France Telecom dotyczące sprzedaży pakietu akcji TP S.A. wcale nie kończą się fiaskiem, dodatkowo potencjalne votum nieufności wobec minister skarbu i niepowodzenie w prywatyzacji PKO BP stwarzają poważne zagrożenie dla realizacji tegorocznego budżetu. Fakt, iż odwołanie AKS zatrzyma nie tylko sprzedaz TP SA, ale powstrzyma również prywatyzację PKN nie daje dużych szans na znaczące wzrosty blue chipów na piątkowej sesji.
Sporo zamieszania wzbudziły w czwartek dyskusje dotyczące wynagrodzenia członków RPP, o których będzie dziś debatował sejm. Inwestorzy zagraniczni nerwowo reagują na przepychanki rządowe, masowo wyprzedając akcje, jednak rynek powinien wreszcie zwrócić uwagę na fakt, iż mają one i tak charakter krótkoterminowy w obliczu zbliżających się wyborów parlamentarnych.
Paweł Kubisiak
