Na rynkach akcji nieco spokojniej

Roman Przasnyski
opublikowano: 2011-02-14 00:00

Piątkowa sesja na warszawskim parkiecie przyniosła uspokojenie nastrojów. Nie najlepszy początek notowań, w trakcie którego główne indeksy zniżkowały o 0,1-0,2 proc., a WIG20 w pierwszych minutach znalazł się nieznacznie poniżej 2700 punktów, nie tylko nie zdeprymował kupujących, ale wręcz zmobilizował ich do obrony tego psychologicznego poziomu. Odbicie się od niego doprowadziło wskaźnik 15 punktów w górę, czyli o 0,3 proc. powyżej czwartkowego zamknięcia. Utrzymanie się w tych okolicach nie było jednak łatwe i jeszcze przed południem indeks ponownie znalazł się pod kreską. Kolejne próby zwyżki kończyły się podobnie. Poziom 2717 punktów okazał się nie do przejścia. Udało się to dopiero w końcówce notowań.

W pierwszych godzinach handlu liderami wzrostów były akcje Lotosu rosnące o 1,7 proc. i Tauronu zyskujące 1 proc. Szybko jednak roztrwoniły ten dorobek, a ich miejsce zajęły kolejne lokomotywy. Walory PKN Orlen szły w górę wczesnym popołudniem o ponad 2 proc., a papiery KGHM rosły o 1,5 proc. Duet ten wspierały walory PKO zwyżkujące o 1 proc. Przeciwwagę stanowiły akcje Pekao, tracące 1,5 proc. i spadające o ponad 1 proc. papiery Telekomunikacji Polskiej.

Na europejskich parkietach inwestorzy starali się przynajmniej częściowo korygować swoje niedawne decyzje. Najmocniej przeceniane w czwartek indeksy w Atenach, Budapeszcie i Moskwie w piątek odrabiały straty, choć udało się im to jedynie w niewielkiej części. BUX zyskiwał po południu 0,8 proc., RTS rósł o 0,8 proc., a wskaźnik w Atenach o 0,2 proc. Nieznacznie pod kreską przez większą część dnia pozostawały wskaźniki w Paryżu i Frankfurcie, którym czwartek udało się zakończyć na niewielkim plusie. Trudno powiedzieć, że sprawiedliwości stało się zadość, bo na rynku nie o sprawiedliwość chodzi, ale wniosek o chwiejności nastrojów jest w pełni uzasadniony.

W czwartek niewiele było informacji mogących wpłynąć na decyzje inwestorów, zaś te, które się pojawiły, raczej do optymizmu nie skłaniały. W Wielkiej Brytanii ceny producentów wzrosły w styczniu o 4,8 proc., więc inflacja staje się tam coraz większym problemem. Na tapetę wracają też kłopoty państw europejskich, głównie za sprawą spadku cen portugalskich obligacji. Nie słabnie też napięcie w Egipcie.

Dane o amerykańskim deficycie handlowym okazały się zgodne z oczekiwaniami, nie zaskoczył także odczyt wskaźnika nastrojów konsumentów za oceanem, więc te informacje nie sprowokowały inwestorów do reakcji. W pierwszych minutach handlu na Wall Street indeksy spadały po około 0,2 proc. Gdy po dwóch godzinach poszły w górę, większość indeksów na giełdach europejskich znalazła się nad kreską. WIG20 zakończył dzień zwyż-ką o 0,78 proc. Obroty wyniosły niecały miliard złotych.