Na rynku długów dominują postępowania układowe

Piotr Główka
opublikowano: 1999-12-28 00:00

Piotr Główka: Na rynku długów dominują postępowania układowe

STABILIZACJA MIMO NIEPEWNOŚCI: Dwukrotne obniżenie w tym roku stawek odsetek ustawowych nie zachęcało inwestorów do lokat w wierzytelności, lecz mimo to rynek się rozwinął — podkreśla Piotr Główka. fot. J. Lewandowski

W 1999 roku trudno było spekulować na rynku długów. Nie można przewidzieć opłacalności kolejnych inwestycji, gdy sytuacja podmiotów gospodarczych jest mało stabilna. Tymczasem długi firm uznawanych za stabilne były niedostępne na komercyjnym rynku obrotu wierzytelnościami.

JUŻ NA POCZĄTKU roku wybuchła epidemia postępowań układowych prowadzonych z wierzycielami na wniosek dłużników. Inwestorzy działający na rynku wierzytelności najbardziej zapamiętali wszczęcie postępowania układowego w Hucie Małapanew, HSW — Zakładzie Hutniczym, Papierni Skolwin oraz w świdnickich Magnezytach. Co prawda wiele postępowań nie zostało sądownie zatwierdzonych, lecz ich wszczęcie skutecznie przerwało właścicielom dochodzenie swoich roszczeń. W drugim kwartale br. panowała opinia, że firma, która nie miała postępowania układowego z wierzycielami, może się o nie starać. Panika inwestorów natychmiast odbiła się na cenie lokat zaliczanych do najbezpieczniejszych. Modny — choć drogi — stał się obrót długami jednostek budżetowych przejętych po 1998 r. przez Skarb Państwa, a także podmiotów z branży samochodowej.

PIERWSZA połowa roku przyniosła dwukrotne zmniejszenie odsetek ustawowych. Najpierw 1 lutego stopa została obniżona z 33 na 24 proc., zaś 15 kwietnia — do utrzymującego się do dziś poziomu 21 proc. Oczywiście nie zachęciło to inwestorów do lokat w wierzytelności. Zmalały zyski odsetkowe, wzrosło zaś ryzyko niewypłacalności dłużnika. Toteż spora grupa inwestorów przeniosła się na parkiet GPW. Jak się później okazało, po to, by w trzecim kwartale wrócić i windykować ze zdwojoną siłą. Nawet bowiem w pełni sezonu urlopowego widać było wyraźnie, że dłużnicy wolą zaciągać zobowiązania u dostawców handlowych niż korzystać z kredytów bankowych. Natomiast niecierpliwi wierzyciele skrzętnie korzystali z możliwości odsprzedaży wierzytelności oferowanych przez pośredników na rynku długów.

WIĘCEJ windykacji niż w poprzednim roku kończyło się na drodze sądowej. Konieczność prowadzenia spraw w sądzie jest zapowiedzią zmniejszenia zysków, wydłużenia czasu windykacji i nieodzowności inwestowania dodatkowych środków w koszty zastępstwa procesowego, sądowe i komornicze. Taka postawa dłużników paraliżuje tych wierzycieli, którzy nie stosują windykacji sądowej, uznając ją za drogę ostateczną.

W PODSUMOWANIU roku osobny rozdział stanowi omówienie długów PKP. Pojawiła się znacznie większa liczba ofert ich sprzedaży. Mimo to ceny utrzymały się na dość wysokim poziomie — od 95 proc. za należności podstawowe. Nie zachęcało to nabywców, zwłaszcza że u dłużnika wystąpiły trudności z regulowaniem zobowiązań wobec załogi. Dlatego kolej ograniczyła liczbę porozumień kompensacyjnych. Nieźle natomiast można było zarobić na długach odsetkowych PKP. Nabywcy oferowali za nie nawet do 80 proc. wartości. Odnotowano tu największe prowizje za pośrednictwo, sięgające nawet do 10 proc. nominału.

NA RYNKU obrotu wierzytelnościami inwestorzy coraz dalej odbiegają od utartych ścieżek inwestycyjnych w przemyśle węglowym i hutnictwie. Robi się ciasno, drogo i niezbyt bezpiecznie. Przyszłość rynku należy do długów zakładów motoryzacyjnych, chemicznych, odlewni. Otwarcie 2000 roku zapowiada się ciekawie, bowiem inwestorzy wkraczają weń ze sporym zasobem nie wykorzystanego kapitału.

Piotr Główka jest doradcą do spraw inwestycyjnych Domu Aukcyjnego Wierzytelności Indos-Warszawa.