Obecne ożywienie gospodarcze w Polsce jest najwolniejsze ze wszystkich cykli w ostatnich 30 latach. Jest to w pewnej mierze efekt trudnego otoczenia międzynarodowego, ale nie tylko. W tym roku kraj doświadcza najgłębszego w najnowszej historii spadku liczby osób w wieku produkcyjnym, a także dawno niewidzianej aprecjacji realnego kursu walutowego. Jest mniej inwestycji zagranicznych. A fundusze unijne nie przekładają się na inwestycje tak mocno jak w przeszłości.
Dlatego panuje powszechne przekonanie, że Polska potrzebuje nowych mechanizmów rozwojowych. My wyraziliśmy je w raporcie pt. „Nowy model rozwoju Polski”, który napisaliśmy z Gabrielem Chrostowskim i Fundacją Przyjazny Kraj.
W polityce głośnym wyrazicielem tej idei jest minister finansów Andrzej Domański, który teraz – po rekonstrukcji rządu – staje się ministrem finansów i gospodarki. Będzie odpowiedzialny nie tylko za budżet, ale też tzw. politykę przemysłową, czyli tworzenie instrumentów stymulujących rozwój określonych dziedzin gospodarki. Bo tym w istocie zajmowało się dotychczasowe Ministerstwo Rozwoju i Technologii, które wpada pod skrzydła nowego ministra.
Andrzej Domański mówił wielokrotnie, że gospodarka potrzebuje nowych silników: automatyzacji, cyfryzacji, innowacji.
*Luty 2024 r. (Parkiet): „Polska gospodarka potrzebuje nowych silników wzrostu. Rynek kapitałowy, z GPW na czele, ma do odegrania kluczową rolę w ich uruchomieniu”.
*Maj 2024 r. (kongres EKG): „Nadszedł czas na to, aby włączyć kolejny silnik wzrostu gospodarczego. Takim silnikiem są inwestycje. Musimy więcej inwestować w cyfryzację, w wartości niematerialne i prawne”.
*Październik 2024 r. (kongres EFNI): „Nie mogę zamykać oczu na wyczerpywanie się naszych przewag konkurencyjnych. Mamy za sobą dywidendę pokoju. Wyczerpała się renta demograficzna. Dotychczasowy model wzrostu wymaga więc korekt. Naszym zadaniem musi być więc wspieranie nowoczesnych gałęzi gospodarki, opartych na wiedzy”.
Andrzej Domański od początku też zapowiadał, że jego rola w uruchamianiu tych silników będzie bardzo aktywna.
*Marzec 2024 r. (Puls Biznesu): „Dotychczas minister finansów pełnił bardziej rolę księgowego, a nie kreatora polityki dotyczącej rynku finansowego i gospodarki. To się na pewno zmieni”.
Na razie to przyspieszenie inwestycyjne idzie raczej umiarkowanie, by nie powiedzieć słabo. Relacja inwestycji do PKB jest niska, a po odjęciu nakładów publicznych, w których znajduje się m.in. sprzęt wojskowy, wręcz cały czas spada. Nowy rząd odblokował dostęp do funduszy na Krajowy Plan Odbudowy, ale dużych efektów makroekonomicznych nie widać. Od wielu osób z administracji słyszałem, że panuje rozczarowanie jeżeli chodzi o wydatkowanie tych pieniędzy.
Tutaj należy przypomnieć fakt, że bardzo często wiele ważnych zmian dzieje się po cichu, bez spektakularnych efektów w krótkim okresie. Doskonałym obrazem tego, jak postęp może być niezauważony, są elementy inicjatywy deregulacyjnej przedsiębiorców SprawdzaMY. W jej ramach znalazło się wiele postulatów, które w rzeczywistości były już realizowane przez administrację. Przykład: powiększenie aplikacji mObywatel o nowe dokumenty typu legitymacja studencka. Inny przykład: poszerzenie danych dostępnych w internetowym koncie pacjenta. To się dzieje. Polska zmienia się stopniowo na lepsze, tylko nie wszystko da się ująć w spektakularnych liczbach.
Polityka to jednak sztuka pobudzania masowej wyobraźni, budowania poczucia wspólnych celów i osiągnięć. Na tym poziomie rządowi ewidentnie brakuje sukcesów gospodarczych. Tym, jak rozumiem, ma się teraz zajmować Andrzej Domański. Ma wdrożyć polityki, które przekują się na powszechne poczucie, że wiele rzeczy w dziedzinie innowacji zmienia się w Polsce na lepsze.
To zadanie rozbije się na dwa poziomy: łatwiejszy i trudniejszy. Pewne rzeczy można pchnąć do przodu dzięki lepszej koordynacji działań różnych instytucji i mikrozarządzaniu, czyli wtrącaniu się polityków do decyzji urzędniczych. Ale wiele innych rzeczy będzie wymagało głębszych reform i szerszych strategii, czemu sam Andrzej Domański nie podoła.
Żeby pokazać, jakie zmiany są potrzebne w tych dwóch wymiarach, powołam się na krótkie opracowanie dr Marcina Mazurka, głównego ekonomisty mBanku, pt. „Budownictwo: co tak słabo?”. Szuka on odpowiedzi na pytanie, dlaczego duży wzrost napływu funduszy europejskich w ostatnim roku nie przekłada się na zwiększenie aktywności w budowie fizycznej infrastruktury. Kryje się w nim też wiele ciekawych obserwacji na temat polityki gospodarczej ogółem.
Jedno wyzwanie polega na tym, że administracja ma kłopot z dostosowaniem do nowych procedur, zarówno tych krajowych (prawo zamówień publicznych), jak i narzucanych przez Unię Europejską. „Chociaż poprzednio realizowane były duże projekty, wiele z nich było kontynuacją lub typowymi, sprawdzonymi schematami. Nowa perspektywa budżetowa i prowadzone w jej ramach działania mają większą złożoność. Projekty wymagają często dłuższych faz projektowania, pozyskiwania nowych technologii i bardziej skomplikowanych pozwoleń, co wydłuża etap przygotowawczy przed przetargiem”.
Upraszczając: administracja dostała dużo trudniejsze zadania. W tym wymiarze poszerzenie kompetencji ambitnego ministra może pomóc, będzie on bowiem zdolny do identyfikowania i odblokowywania różnych wąskich gardeł.
Drugie wyzwanie jest trudniejsze. Polityka rozwojowa w coraz mniejszym stopniu polega na laniu betonu, a w coraz większym na inicjowaniu transformacji gospodarki. Marcin Mazurek pisze: „Poprzednia perspektywa UE (2014-20) była festiwalem budownictwa. Dominowały projekty infrastrukturalne (drogi, koleje, mosty, kanalizacja), gdzie element budowlany stanowił 70-95 proc. wartości całego projektu. Obecna perspektywa (2021-27) oraz Krajowy Plan Odbudowy (KPO) mają znacznie szersze ambicje. Owszem, infrastruktura nadal jest ważna, ale obok niej rośnie znaczenie cyfryzacji, badań i rozwoju, transformacji energetycznej”.
To wymaga zmian zarówno po stronie rządu i administracji, jak też przedsiębiorstw. Ale skupmy się na rządzie. Inicjowanie innowacji wymaga zmiany podejścia do wydawania publicznych pieniędzy na ten cel: z zachowawczego na bardziej otwarte na ryzyko. Wymaga też świadomego wykorzystania wydatków publicznych jako sposobu tworzenia rynku na innowacyjne produkty. Do tego potrzebna jest koordynacja między wieloma instytucjami, nie tylko kilkoma ministerstwami. Taką zmianę będzie przeprowadzić znacznie trudniej i będzie ona potrzebowała znacznie mocniejszego zaangażowania samego premiera. Ale minister Andrzej Domański jest ambitny i wypada życzyć mu powodzenia.