Nadrzędne jest bezpieczeństwo energetyczne Polski
Nawiązując do dwóch artykułów, które ukazały się w „PB” 2 i 3 sierpnia („Energetycy walczą o Polskę i stanowiska” i „Przyszłość energetyki poróżniła dwa resorty”), w imieniu Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Środowiska pragnę naświetlić niektóre aspekty poruszonych w nich spraw.
Docelowy model energetyki w Polsce powinien być podobny do istniejącego w krajach UE, w których jest miejsce i dla sektora państwowego (stanowiącego 70 proc. całej energetyki), i dla prywatnego. Energetyka prywatna w Europie Zachodniej przechodzi proces silnej konsolidacji kapitałowej. Można przewidywać, że w Polsce zaangażowane będą dwie lub trzy grupy międzynarodowych koncernów, obejmujące podmioty z różnych podsektorów.
W polskiej elektroenergetyce panuje duże rozdrobnienie. Moc największych elektrowni jest kilkakrotnie mniejsza od mocy średnich firm energetycznych działających w UE. Dlatego konsolidacja branży jest metodą na utworzenie podmiotów, które mogą być partnerami, a może nawet konkurentami, dla podmiotów zagranicznych. W wyniku oddolnej inicjatywy już powstają w Polsce holdingi o poziomych powiązaniach kapitałowych. Nie da się uniknąć także powiązań pionowych między wytwórcami a dystrybutorami energii. Należy zatem oczekiwać powstania 5-6 holdingów o dominującym lub całkowitym kapitale polskim.
Konsolidacja sprzyjać będzie inwestycjom, na które nie mogły sobie pozwolić podmioty rozdrobnione. Zapewnienie długookresowego bezpieczeństwa energetycznego Polski wymaga z jednej strony inicjowania budowy nowych bloków (w celu zapewnienia rezerw mocy), z drugiej zaś — zabezpieczenia finansowego tych inwestycji. W ciągu kilku najbliższych lat trzeba będzie wyłączyć przestarzałe bloki o mocy aż 6000 MW. Bezpieczeństwo energetyczne kraju mogą zagwarantować tylko koncerny lub holdingi z większościowym udziałem Skarbu Państwa.
Nie można zgodzić się z postawioną w „PB” tezą, iż pozostawienie elektroenergetyki w rękach 5-6 polskich holdingów i 3-4 koncernów zagranicznych uniemożliwi rozwój rynku energii. Takie rynki powstają w krajach UE, w których elektroenergetyka należy do państwa oraz 2-3 prywatnych koncernów. Przykładem może być konkurencyjna i ekspansywna elektroenergetyka francuska, należąca w większości do państwa. Natomiast po sprywatyzowaniu elektroenergetyki na Węgrzech ceny za energię poszybowały tam ostro w górę.
Sprawdzonym w wielu krajach — zarówno w UE, jak i USA — modelem prywatyzacji elektroenergetyki jest giełda. Także polskie holdingi powinny być prywatyzowane poprzez GPW w Warszawie. Nie jesteśmy przeciwni prywatyzacji również z udziałem kapitału zagranicznego, ale powinna to być prywatyzacja selektywna, służąca doinwestowaniu spółek — a nie ich sprzedaży. Państwo i samorządy nie powinny pozbywać się czegoś, co przynosi wysokie dywidendy — na przykład lokalnych rynków ciepła.
W obu artykułach w „PB” pominięte zostały następujące okoliczności:
- Bezpieczeństwa energetycznego państwa i rozwoju systemu elektroenergetycznego nie da się wyegzekwować tylko metodami rynkowymi — o czym przekonały się gospodarki znacznie bardziej rozwinięte niż nasza.
- Konkurencja w elektroenergetyce polskiej już istnieje. Sprzyja temu nadwyżka mocy, dzięki której w ciągu dwóch ostatnich lat ceny energii sprzedawanej poza kontraktami długoterminowymi nie uległy zwiększeniu. Wprowadzenie rynku bilansującego, SOK i rozwój giełdy energii będą obszar konkurencji powiększać.
- Polska energetyka generuje ceny dla odbiorców finalnych znacznie niższe niż w UE. Zgadzamy się, że ich struktura nie jest optymalna, ale są to już decyzje pozostające poza zasięgiem energetyków.