Spółki zależne firm skarbu państwa wymykają się spod nadzoru — alarmuje NIK.
Najwyższa Izba Kontroli (NIK) przedstawiła wyniki kontroli badającej stan i działalność sześciu spółek skarbu państwa i ich spółek zależnych w latach 2001-04. Wyniki są druzgocące dla ministerstwa skarbu, teoretycznie sprawującego nadzór nad ich działaniami.
— Minister nie zna wartości majątku wniesionego do spółek zależnych i nie jest zainteresowany taką wiedzą — ocenia Krzysztof Szwedowski, wiceprezes NIK.
Bez wiedzy resortu sprzedano za 430 tys. zł złotą akcję Żeglugi Polskiej, flagowej spółki grupy Polskiej Żeglugi Morskiej. Wycenę oparto na wewnętrznej notatce, była ona zaniżona, a złotą akcję sprzedano jeszcze taniej. W rezultacie skarb stracił kontrolę nad strategiczną firmą przewoźnika morskiego. Z kolei Totalizator Sportowy dofinansowywał zależny od siebie Toto-Sport wielkimi kwotami — tylko w 2003 r. wsparcie sięgnęło ponad 26 mln zł. Toto-Sport i tak przyniósł stratę prawie 2 mln zł.
To nie koniec zarzutów NIK. W firmach zależnych spółek skarbu państwa blisko połowa członków rad nadzorczych nie miała stosownego egzaminu, łamano też ustawy kominową i antykorupcyjną. Spółki nie przedstawiały resortowi sprawozdań finansowych, nie odbywano walnych zgromadzeń akcjonariuszy czy wspólników, nie wypłacano też skarbowi dywidendy.
— Nadzór ograniczał się jedynie do uznaniowych decyzji personalnych — uważa prezes Szwedowski.
Resort uważa, że większość zarzutów jest niesłuszna: egzamin dla członków rad nadzorczych nie jest wymagany w spółkach zależnych od spółek skarbu państwa, możliwość zasiadania w kilku radach jest zgodna z wolą ustawodawcy, a zwoływanie walnych zgromadzeń i wypłacanie dywidendy w konkretnym terminie nie jest, zdaniem ministra Jacka Sochy, obowiązkowe.