Naftowe iluzje pozostały mrzonką

opublikowano: 22-05-2023, 20:00
Play icon
Posłuchaj
Speaker icon
Close icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl

Derusyfikacja źródeł zaopatrzenia Polski w surowce energetyczne zorientowana jest bardzo zasadnie na wykorzystanie naszego dostępu do morza.

Jeszcze w epoce realnego socjalizmu przełomowy pierwszy krok wykonał towarzysz Edward Gierek, który doprowadził do zbudowania na XXX-lecie Polski Ludowej w 1974 r. Portu Północnego, najpierw w części węglowej, a rok później także naftowej. W pakiecie od razu wzniósł także na brzegu za zachodnie kredyty Rafinerię Gdańsk oraz połączył nowe obiekty dwustronnym ropociągiem z Płockiem. W obszarze dostaw gazu tamto posunięcie powtórzyli decydujący w latach 2005-07 bracia Kaczyńscy, przy czym decyzję o budowie terminala LNG w Świnoujściu podjął rząd Kazimierza Marcinkiewicza, zaś gazoport wzniosła w latach 2008-15 ekipa Donalda Tuska.

Ostatnio usłyszałem echo jeszcze jednej inicjatywy dywersyfikacji, która od ćwierć wieku ma status politycznego chciejstwa. Chodzi o mityczny ropociąg Brody – Płock, który miał być brakującym środkowym ogniwem magistrali, łączącej dwa porty – ukraińską Odessę nad Morzem Czarnym oraz Gdańsk nad Bałtykiem. Notabene to echo nie jest powiązane z inicjatywą tzw. Trójmorza, jako że ogranicza się ona wyłącznie do państw UE. Kontekst przypomnienia mrzonek o rurze Brody – Płock był szczególny, albowiem TVP jej zaniechanie dołączyła do listy tzw. prorosyjskich przewin Donalda Tuska.

Pomysł sprowadzania do Polski dwukrotnie przeładowywanej ropy naftowej z Azerbejdżanu, a tym bardziej aż trzykrotnie przeładowywanej z Kazachstanu był od początku niedorzecznością.
fot. Bloomberg

To bzdura piramidalna, ponieważ mityczny projekt od samego startu był gospodarczym absurdem. Koncepcja Euroazjatyckiego Korytarza Transportowego Ropy objawiła się na Ukrainie wkrótce po uzyskaniu przez nią niepodległości, miała służyć dywersyfikacji jej własnych źródeł zaopatrzenia – wtedy w 100 proc. rosyjskich – i nie miała jakiegokolwiek związku z dalszym przesyłaniem surowca do Polski. O takiej koncepcji bardzo ogólnie usłyszałem bodaj w 2002 r. od ówczesnych premierów Leszka Millera i Anatolija Kinacha. Potem temat bardzo poważnie podjął w 2007 r. prezydent Lech Kaczyński, który na mitycznym ropociągu usiłował zmontować oskrzydlającą Rosję koalicję w składzie: Litwa, Polska, Ukraina, Gruzja, Azerbejdżan i Kazachstan. Odbyło się nawet kilka szczytów prezydenckich, w których jednak nigdy nie wziął udziału kazachski satrapa Nursułtan Nazarbajew, ściśle współdziałający z Władimirem Putinem. Idea szlaku dostaw była zaiste księżycowa. Oto ropa z Baku miałaby być tłoczona ropociągiem przez Azerbejdżan i górzystą Gruzję, potem przepompowywana na tankowce i dalej przez Morze Czarne, a następnie z terminalu w Odessie (to już drugi przeładunek) ropociągiem przez Brody do Płocka. W przypadku całkowicie iluzorycznej ropy kazachskiej dodatkowo dochodziłoby jeszcze wcześniejsze pokonanie Morza Kaspijskiego, tankowcem lub ropociągiem po dnie, bo ideą Lecha Kaczyńskiego było ominięcie terytorium Rosji. Ropa z Kazachstanu była od początku mrzonką, natomiast zasoby Azerbejdżanu absolutnie nie pozwalają na jego traktowanie jako źródła zaopatrzeniowego. Baku było światową stolicą ropy w XIX wieku, natomiast obecnie w zasobach lokuje się daleko poza światową pierwszą dziesiątką i jest wyłącznie graczem lokalnym.

Od czasu idée fixe Lecha Kaczyńskiego radykalnie zmieniły się także polityczne uwarunkowania ropociągu. 15 lat temu tranzyt przez Gruzję, zaatakowaną przez Rosję, prowadziłby przez państwo aspirujące do Zachodu. Obecnie Gruzja znajduje się coraz bliżej kręgu Moskwy, chociaż formalnie nie powróciła do Wspólnoty Niepodległych Państw i wciąż wiąże ją układ stowarzyszeniowy z UE. To tylko polityczny gwóźdź do wieka projektu, który od początku był absurdalny technologicznie i ekonomicznie. Dlatego przez osiem lat rządów tzw. dobrej zmiany bardzo zasadnie w ogóle nie został tknięty, mimo okoliczności – jaka postać mu patronowała…

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane