Ryzyko na rynku kolekcjonerskiej fotografii nie jest pewnie aż tak poważne jak zagrożenie, w obliczu którego stawał francuski pisarz, bo jeśli już mielibyśmy jakoś się narazić, to raczej nie duchowo, ale materialnie. Jak w przypadku większości inwestycyjnych dóbr, wśród odbitek również znaleźć możemy takie o wyższym potencjale i takie, które przypominały nam będą o utopionym kapitale — dobrze więc wiedzieć, czym się sugerować, a jako krótki podręcznik potraktować można chociażby katalog Christie’s towarzyszący ostatniej paryskiej aukcji.

Zysk w kadrze
Dwumetrowe czarno-białe zdjęcie Helmuta Newtona przedstawia ubraną wyłącznie w buty modelkę stojącą na tle gładkiego tła z białego papieru.
To pierwsze zdjęcie z edycji trzech, wywołane w jednej z najlepszych pracowni, a w dodatku wystawione na aukcję przez kolekcjonera, który kupił je wcześniej od autora. Chociaż sam Newton przyznał, że inspirację do tych ujęć czerpał ze zdjęć, które niemiecka policja robiła schwytanym terrorystom, wśród licytujących nie wzbudziło to najwyraźniej nieprzyjemnych skojarzeń, bo za odbitkę zapłacono prawie 404 tys. USD (1,5 mln zł).
Jako że aukcja zatytułowana została „Photographs, Icons & Style”, twórców związanych z modą było poza wykonawcą serii aktów dużo więcej. Jedno z okładkowych zdjęć do „Vogue’a”, zrobione przez Irvinga Penna, osiągnęło cenę 109 tys. USD (410,1 tys. zł), chociaż bardziej niż projektanckie kreacje preferowane były w jego przypadku motywy naczyń ze szkła.
Modelka przesłonięta zupełnie przez butelkę, sfotografowana pod koniec lat 40., wywołała licytację do 216 tys. USD (812,7 tys. zł), a para kieliszków z różnokolorowymi alkoholami, dwoma niedopałkami i zapałką wyceniona została na 162,6 tys. USD (611,7 tys. zł). Blisko 50 tys. USD (188 tys. zł) zapłacono też za zdjęcie samego croissanta, które Penn wykonał na początku lat 80. — dla początkującego kolekcjonera jest to więc informacja, że zakres tematyczny wybieranych obiektów może być naprawdę szeroki, o ile tylko pozwala na to technika i pozycja autora.
Targi próżności
Pozycję, która niewątpliwie pozwala na sporo, ma na przykład David LaChapelle, uczeń Andy’ego Warhola. Wynosząc wiele z pop-artu, stworzył własny styl kompletnie odrealnionych, czasem prowokująco kiczowatych baśniowych kompozycji, do których chętnie pozują ucharakteryzowane światowe gwiazdy.
Za jeden z przykładów takiego popkulturowego miksu zapłacono na wtorkowej aukcji 26,5 tys. USD (99,7 tys. zł) — to mniej niż za czarno-białe damy rodem z „Vogue’a”, ale zaznaczyć trzeba, że Irving Penn fotografował je już w latach 40., a David LaChapelle swoją hawajską sesję przeprowadził zaledwie kilka lat temu. Warunkiem najwyższej ceny nie jest jednak — jak by się wydawało — wyłącznie starość, ale bardziej wąskość serii, o wartościach samego zdjęcia już nie wspominając.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy stan zachowania i rodzaj papieru miałyby równie duże znaczenie, jeśli w grę wchodziłoby ujęcie, które rozpoznałby chyba każdy. Zdjęcie zrobione nie w studiu francuskiego magazynu o modzie, ale w obozie dla uchodźców w Pakistanie, przedstawia zawiniętą w czerwoną chustę twarz Afganki, której przenikliwe spojrzenie obiegło zachodni świat na okładkach National Geographic w 1985 r.
Odbitka wykonanego przez Steve’a McCurry’ego portretu wyceniona została na 16,8 tys. USD (63 tys. zł), można więc stwierdzić, że wojna na tej aukcji sprzedawała się zdecydowanie słabiej niż moda. W wyścigu o wynik jeszcze gorzej poszło natomiast autorowi, który na rynku kolekcjonerskiej fotografii należy do postaci tak znanych, jak Salvador Dalí w gronie zainteresowanych surrealizmem.
Zestawienie nie jest przypadkowe, bo Man Ray zaliczany był tak do kręgu surrealistów, jak i dadaistów, ale cena za jego zdjęcie z lat 30. wyniosła niecałe 10 tys. USD (36,9 tys. zł). Nie jest to więc stawka, od której zacząć byłoby tak trudno jak w przypadku aktów Helmuta Newtona, ale na pewno będzie za wysoka, jeśli chcemy kupować bez rozeznania wyłącznie różnicujące ryzyko nazwiska do inwestycyjnego portfela. Na paryskim cmentarzu Man Ray ma krótkie epitafium — „Nie zainteresowany, ale nie obojętny” — żeby zacząć coś kolekcjonować, przyjęcie takiej postawy to jeszcze za mało.