Najmocniejsze otwarcie roku na giełdzie od 21 lat

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2023-01-09 20:00

Dobry początek stycznia przez niektórych bywa traktowany jako optymistyczny sygnał na cały rok. Statystyka może potwierdzać taki wniosek, nawet jeżeli trudno znaleźć ku temu konkretne przesłanki.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Początek roku przyniósł tak mocne otwarcie na rynkach finansowych, że trudno przejść obok tego obojętnie. Zyskały warszawskie indeksy giełdowe, bardzo wyraźnie umocniły się obligacje skarbowe (czyli spadły ich ceny). Wiązać to można prawdopodobnie z nadziejami na istotny spadek inflacji na świecie, a także z obniżeniem się awersji do regionu Europy Środkowej. Statystycznie rzecz biorąc początek roku bywał często dobrą predykcją tego, co zdarzy się w całym roku – choć trudno znaleźć fundamentalną przesłankę dla takiej zależności.

W ciągu pierwszy pięciu dni 2023 r. indeks WIG – najważniejszy indeks warszawskiej giełdy – wzrósł o 6,8 proc. To najmocniejsze otwarcie od 2002 r., kiedy indeks w ciągu pierwszych pięciu dni zyskał 8,8 proc. Co ciekawe, gospodarka znajdowała się wtedy w głębokiej recesji, a konkretnie na jej dnie. Później zaczęło się wieloletnie ożywienie, które z małymi przerwami trwało aż do wielkiego kryzysu finansowego z 2008 r. Cóż, giełda potrafi, a wręcz powinna wyprzedzać zmiany w realnej gospodarce.

Warto zauważyć, że w ostatnich 30 latach istniała dość wyraźna pozytywna zależność między otwarciem roku na giełdzie a łączną zmianą indeksu w ciągu całego roku. Im lepiej zaczął się rok, tym wyższy był też zwrot w skali 12 miesięcy. Teoretycznie na dużym i płynnym rynku tego typu proste wyprzedzające zależności nie mogą istnieć, bo na pewno byłyby wyłapane przez inwestorów i zniwelowane. Nie przykładałbym więc do tej zależności większej wagi, może to być statystyczny przypadek. Zawsze jednak można to uznać, trochę na wyrost, za pozytywny sygnał dla optymistów.

Co się takiego pozytywnego stało, że inwestorzy kupują akcje i inne ryzykowne aktywa? Pewne wskazówki daje rynek obligacji. Rentowność polskich obligacji skarbowych (10-letnich) w ciągu pierwszego tygodnia roku obniżyła się aż o 1 pkt proc. – z 6,8 do 5,8 proc. To bardzo duży ruch jak na obligacje, choć w ostatnim roku już się takie zdarzały. Spadek rentowności oznacza oczywiście wzrost ceny.

Ten ruch może mieć kilka przyczyn. Przede wszystkim spadają obawy inflacyjne. Trend inflacyjny się odwrócił i na rynku panuje wiara, że szybko wrócimy do jednocyfrowej inflacji. Ponadto spadają też obawy fiskalne, dotyczące sytuacji budżetowej kraju. Wynik całego sektora finansów publicznych za 2022 r. będzie prawdopodobnie lepszy od oczekiwań, a deficyt w 2023 r. zanosi się również na mniejszy od niektórych czarnych prognoz. To może oznaczać nieco mniejszą wielkość potrzeb pożyczkowych kraju i tym samym niższą podaż obligacji.

Pomocnym czynnikiem jest też spadek kursu dolara. Widać wyraźnie, że negatywny trend na warszawskiej giełdzie zmienił się w październiku w podobnym momencie, kiedy odwrócił się też aprecjacyjny trend na amerykańskiej walucie. Mocny dolar na wiele sposobów szkodził światowej gospodarce, m.in. podnosząc koszty finansowania handlu zagranicznego czy wywierając przejściową presję na wzrost inflacji w wielu krajach (przez wzrost kosztów importu). Dlatego osłabienie dolara jest dla światowej gospodarki i rynków finansowych ulgą.