Najważniejszy jest standard

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2014-09-09 00:00

Biura Jakość budynków w Polsce jest taka sama jak na Zachodzie, ale skala inwestycji nadal mniejsza

Najnowocześniejsze biurowce w Europie znajdują się w najprężniejszych ośrodkach biznesowych jak Londyn, Paryż, Amsterdam, Berlin czy Frankfurt. — Obiekty budowane w naszym kraju nie odstają od nich znacznie standardem ani funkcjonalnością, bo najemcy to w znacznej części międzynarodowe firmy, które mają w Polsce podobne zapotrzebowanie jak w Niemczech czy Francji. Ponadto nową lokalizację często wybiera się na poziomie korporacyjnym, gdzie wymagania co do wynajmowanych biur są takie same — tłumaczy Łukasz Kałędkiewicz, dyrektor w CBRE.

PODOBNE OCZEKIWANIA
PODOBNE OCZEKIWANIA
Biurowce powstające w naszym kraju nie odstają znacznie standardem, ani funkcjonalnością od oddawanych do użytku na Zachodzie Europy. Powód jest prosty — najemcy to w znacznej części międzynarodowe firmy, które mają podobne zapotrzebowanie w Polsce, Niemczech czy Francji — tłumaczy Łukasz Kałędkiewicz, dyrektor w CBRE.
[FOT. ARC]

Europejska liga

Podwieszane sufity zintegrowane z systemami klimatyzacji, wentylacji i oświetlenia, podnoszone podłogi, podwójne zasilanie w energię elektryczną, systemy zarządzania budynkiem (BMS) i dostęp do światłowodów — to już standard w polskich biurowcach. — Również pod względem możliwości aranżacji i estetyki polskie budynki nie różnią się od obiektów z Europy Zachodniej. Standardem w naszym kraju jest także dbałość o funkcje dodatkowe, np. dostęp do kantyny, restauracji, kawiarni i usług np. pralni — wymienia Karol Patynowski, dyrektor w dziale reprezentacji najemcy JLL.

— Rodzime inwestycje od zachodnich różni jednak architektura i skala. Nasze biurowce charakteryzuje zachowawczość, co znajduje odzwierciedlenie w regularnych kształtach obiektów. W konsekwencji powstają eleganckie, proste budowle. Rzadko są to obiekty wyróżniające się, które mogą stanowić wizytówkę miasta. Oczywiście, taka sytuacja ma sporo plusów, bo zmniejsza ryzyko powstania charakterystycznego, ale nieudanego projektu — wyjaśnia Karol Patynowski.

Na Zachodzie zdecydowanie więcej jest także wysokościowców, co wynika z kilku powodów. Jak tłumaczy Karol Patynowski, cechą charakterystyczną rynków rozwiniętych jest duża gęstość zabudowy, niewielka dostępność gruntów w centrum miast i bardzo wysokie ceny działek.

— W takiej sytuacji deweloperzy budują wysoko, żeby inwestycja była opłacalna. Najemcy na rynkach zachodnich, a zwłaszcza w rejonach rozwiniętych biznesowo jak np. Londyn, wynajmują zwykle większe powierzchnie. Poza tym potencjalnych najemców jest tam po prostu więcej niż u nas — tłumaczy Karol Patynowski.

Choć „drapaczy chmur” zaczęło u nas ostatnio przybywać, skala takich inwestycji wciąż jest niewielka. — Często zastanawiamy się, dlaczego w naszym kraju wysokościowce powstają w Warszawie, a w Gdańsku, Krakowie czy Wrocławiu inwestorzy nie są im tak przychylni. Odpowiedź jest prosta. Takie obiekty są niezmiernie kosztowne, a biznes w stolicach regionów wymaga przede wszystkim dobrej jakości za niższą cenę — wyjaśnia Maciej Brożek, dyrektor ds. komercjalizacji w firmie Torus.

Na uprzywilejowanym

Budowa zaawansowanych technologicznie biurowców to nie jedyna tendencja, obserwowana od pewnego czasu na polskim rynku. Coraz popularniejsze jest też włączanie takich budynków do specjalnych stref ekonomicznych (SSE), których w naszym kraju jest 14. Zgodnie z przepisami, biura włączane do stref powinny być własnością bądź przedmiotem użytkowania wieczystego podmiotu zarządzającego strefą, Skarbu Państwa, jednostki samorządu terytorialnego albo związku komunalnego. Prawo dopuszcza możliwość objęcia strefą także terenów należących do innych podmiotów za ich zgodą.

Jak tłumaczy Grzegorz Maślanko, radca prawny w Grant Thornton, w tym przypadku musi zostać spełniony jeden z następujących warunków: inwestycja realizowana na terenie SSE przyczyni się do stworzenia określonej liczby miejsc pracy albo w związku z nią zostaną poniesione nakłady określonej wartości. Inny warunek dotyczy wytwarzania nowych bądź ulepszonych towarów albo usług. Do stref mogą być włączane także grunty, na których świadczone będą np. usługi badawczo-rozwojowe, rachunkowości bądź informatyczne. Do działania na terenie SSE zachęca przede wszystkim zwolnienie z podatku od dochodu.

— Może ono sięgać od 30 do 50 proc. wartości kwalifikowanych kosztów inwestycji lub dwuletnich kosztów pracy nowych pracowników, a dla małych i średnich przedsiębiorstw — odpowiednio o 20 i 10 punktów procentowych więcej. Niekiedy dochodzą do tego ulgi w podatku od nieruchomości i dostęp do pomocowych instrumentów finansowych. Można też liczyć na wsparcie zarządcy strefy przy kontaktach z lokalnymi władzami — wyjaśnia Grzegorz Maślanko.

To jednak nie wszystkie powody, dla których do SSE coraz częściej włącza się biurowce. Wiesława Kornaś-Kita, prezes Krakowskiego Parku Technologicznego, zarządzającego Krakowską Specjalną Strefą Ekonomiczną, przypomina, że od 2003 r. o zezwolenie na działalność w SSE mogą starać się firmy z sektora usług, które często nie chcą budować biur, ale je wynajmować.

— Spółek zarządzających strefami także nie stać na takie inwestycje, stąd pomysł współpracy z deweloperami, którzy inwestują w biurowce na terenie SSE. Dzięki temu firmy mogą lokować inwestycje w strefie, deweloperzy zyskują atut dla obiektu, a spółki zarządzające strefami realizują swoją misję związaną z rozwojem gospodarczym regionów — tłumaczy Wiesława Kornaś-Kita.