Największe absurdy prawne dotyczą VAT

Sylwester SacharczukSylwester Sacharczuk
opublikowano: 2012-03-01 00:00

Życie przedsiębiorców najczęściej uprzykrzają niedorzeczne przepisy prawa podatkowego.

Z jakimi nieżyciowymi zapisami mają do czynienia polskie firmy? Jakie regulacje najczęściej spędzają im sen z powiek? To postanowili sprawdzić twórcy programu Rzetelna Firma, przeprowadzając badanie „Absurdy prawne w działalności polskich przedsiębiorstw”.

O nieracjonalne sytuacje i regulacje zapytali przedstawicieli ponad tysiąca firm. Wyniki? Życie przedsiębiorców komplikują najczęściej absurdy prawa podatkowego, zwłaszcza związane z podatkiem VAT. Przepisem, który według ankietowanych szczególnie uderza w rzetelność i wiarygodność w biznesie, jest wymóg odprowadzania podatku VAT niezależnie od tego, czy kontrahent zapłacił za towar lub usługę.

To rozwiązanie w założeniu ma zapewniać stałe zasilanie budżetu państwa, jednak może powodować także trudności płatnicze firmy, która nie jest w stanie wyegzekwować należnych pieniędzy od opieszałego kontrahenta.

Uderzenie w rzetelnych

— Takie prawo nie jest przychylnie przyjmowane przez przedsiębiorców, bo ich zdaniem sprzyja nieetycznym zachowaniom w biznesie. Uczciwa firma musi z własnej kieszeni płacić za nierzetelność swojego partnera. Utrudnia to utrzymanie płynności finansowej, co może być szczególnie bolesne dla mniejszych, rodzinnych firm — mówi Waldemar Sokołowski, który kieruje programem Rzetelna Firma.

Zdaniem przedsiębiorców uczestniczących w badaniu, niedorzeczny jest także przepis, według którego VAT za paliwo można odliczyć tylko w przypadku samochodów ciężarowych. W wielu małych i średnich firmach do świadczenia usług wykorzystywane są auta osobowe, jednak w przypadku zakupu paliwa, oleju napędowego lub gazu przedsiębiorca nie ma możliwości odpisania VAT.

Ten zakaz dotyczy także tzw. samochodów z kratką. Trzecim z najczęściej wskazywanych absurdów jest przepis nakazujący zapłatę podatku od imprezy firmowej, nawet gdy pracownik nie brał w niej udziału. Urzędy skarbowe traktują uczestnictwo w takiej imprezie jako płatne świadczenie na rzecz pracownika, od którego musi on odprowadzić PIT, niezależnie od tego, ile zjadł i czy w ogóle uczestniczyłw spotkaniu.

Dlatego przedsiębiorcy, chcąc uniknąć naliczania PIT, w dokumentach nazywają takie imprezy spotkaniami o charakterze edukacyjnym — bo udział pracowników w szkoleniu nie jest obłożony podatkiem.

— Firmy już od dłuższego czasu sygnalizują te błędy, które ograniczają swobodę ich działania. Ustawodawca powinien zastanowić się nad sensem dalszego działania tych najczęściej krytykowanych regulacji — mówi Waldemar Sokołowski.

Nie tylko podatki

Drugim obszarem, w którym przedsiębiorcy spotykają najwięcej nieracjonalnych przepisów prawnych, jest prawo pracy i ubezpieczeń społecznych. Wiele absurdalnych sytuacji zdarza się także podczas uzyskiwania zezwoleń, koncesji i licencji. Z niedorzecznymi przepisami nie miało do czynienia tylko 14 proc. ankietowanych przedsiębiorców.