Wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (SdPl) uważa, że "czarna lista" urzędników państwowych i posłów, podejrzanych o przestępstwa, nie jest "tajemną i sekretną" wiedzą i powinna być opublikowana. Nałęcz jest przeciwny uzgodnieniom w sprawie wspólnego kandydata SdPl i SLD w wyborach prezydenckich.
Nałęcz, środowy gość Radia Zet, powiedział, że SdPl domaga się ujawnienia listy osób podejrzanych o przestępstwa od ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego, ponieważ "to on ma pełną wiedzę o toczących się postępowaniach".
"Uważamy, że to nie jest żadna tajemna i sekretna wiedza. Gdybyśmy nie skorzystali z pośrednictwa premiera i wystąpili poprzez Sejm o taką informację do prokuratora generalnego, to musiałby jej udzielić" - powiedział Nałęcz.
Na uwagę, że premier Marek Belka odmawia opublikowania takiej listy, Nałęcz odparł: "Uważam, że jest to pomylenie prawa do intymności w takich kwestiach obywatela i funkcjonariusza publicznego. O ile obywatel, dopóki nie zostanie skazany, ma prawo do domniemania niewinności, to wiadomo, że w przypadku polityka wszystkie sprawy z nim związane są publicznymi".
Nałęcz dodał, że - "jak zrozumiał" - premier ma wątpliwości, czy ta lista powinna być opublikowana. "A dlaczego ma być sekretną wiedzą na temat najwyższych funkcjonariuszy państwa, co do których jest podejrzenie, że weszli w konflikt z wymiarem sprawiedliwości i dlatego toczą się postępowania przed prokuraturą i sądami" - pytał wicemarszałek Sejmu.
Zapowiedział, że SdPl nadal będzie domagać się publikacji listy. "Premier zobowiązał się, że tę listę nam przekaże, a my jak ją otrzymamy, na pewno zastanowimy się jeszcze raz, ale ja jestem zwolennikiem opublikowania tej listy" - podkreślił Nałęcz.
Nawiązując do ostatnich sondaży na temat szans poszczególnych polityków w wyborach prezydenckich, wicemarszałek przyznał, że najlepszym kandydatem na lewicy w wyborach prezydenckich jest lider SdPl Marek Borowski. Jednak - jak mówił - nie sądzi, żeby w sprawie tej kandydatury potrzebne były uzgodnienia i kontakty między SdPl i SLD.
Jego zdaniem, Borowski jako "kandydat zmowy elit po lewej stronie" to "niedobra dla niego przysługa". Według Nałęcza, "dla
części opinii publicznej tak to może wyglądać".
Z sondażu, którego wyniki zamieszczono we wtorkowym wydaniu "Rzeczpospolitej", najpoważniejsi pretendenci do urzędu
prezydenckiego to: Donald Tusk (PO) - 19 proc. poparcia, Lech Kaczyński (PiS) - 18 proc., Andrzej Lepper (Samoobrona) - 17 proc., Marek Borowski (SdPl) - 16 proc., Janusz Wojciechowski (PSL) - 10 proc. i Maciej Giertych (LPR) - 6 proc.
zig/woj/ kaj/