NASTĘPNY RUCH NALEŻY DO NAS
REALNA GROŹBA: Bolesław Kościukiewicz z IBnGR przestrzega, że jeśli polski rząd i przedsiębiorcy nie zadbają o rozwój kontaktów gospodarczych ze Szwecją, mogą się one pogorszyć. fot. ARC
Bolesław Kościukiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, przewodniczący rady Polsko-Szwedzkiej Izby Gospodarczej, były radca handlowy przy Ambasadzie RP w Sztokholmie, uważa, że ochłodzenie kontaktów gospodarczych między Polską i Szwecją wynika z zakończenia programu „Polska w centrum uwagi”. Przestrzega, że rząd musi uprościć procedury celne i ograniczyć biurokrację, a przedsiębiorcy być aktywniejsi.
„Puls Biznesu”: Czy po zakończeniu szwedzkiego programu „Polska w centrum uwagi” ochłodzą się nasze wzajemne stosunki gospodarcze?
Bolesław Kościukiewicz: Nie. Program ten był dowodem na to, że Szwedzi poważnie przyglądają się naszemu rynkowi. Troską naszych sąsiadów, wyrażaną zresztą na jednym z ostatnich spotkań w ramach programu, było to, aby przysłowiowa para nie poszła w gwizdek, czyli aby praca włożona w tworzenie programu przyniosła wymierne efekty. Możemy być pewni, że Szwedzi są otwarci i gotowi na współpracę. Odczucie ochłodzenia stosunków wynika prawdopodobnie z zakończenia programu. Nie znaczy to jednak, że Szwedzi nie chcą z nami współpracować.
— Jak Szwedzi postrzegają Polski rynek?
— Nasi sąsiedzi od dawna interesowali się Polską. Jeszcze kilkanaście lat temu było to jednak zainteresowanie nieco innego rodzaju. Byliśmy wtedy widziani jako kraj, któremu trzeba pomóc. Teraz jesteśmy traktowani jako partner handlowy, czego wyrazem jest chociażby program „Polska w centrum uwagi”. Powaga, z jaką traktują nas Szwedzi, wyraża się w liczbach. Wśród partnerów gospodarczych zajmujemy w Szwecji 16 miejsce. Jest to najwyższa pozycja spośród tzw. rynków wschodzących. Za nami są tak wielkie rynki, jak Chiny czy Rosja. To przecież o czymś świadczy.
— Co polski rząd i polscy przedsiębiorcy powinni zrobić, aby rozwinąć współpracę?
— Przede wszystkim powinniśmy uprościć procedury celne, zniwelować biurokrację — to często odstrasza Szwedów. Polski udział w szwedzkim imporcie wynosi nieco ponad 1 proc., naszym celem powinno być osiągnięcie przynajmniej 5-7 proc. Jest to możliwe. Szwedzi zrobili pierwszy krok, nie wolno nam zaniedbać zawartych już kontaktów i zaprzepaścić tego, co udało się stworzyć jeszcze podczas trwania programu. Należy pamiętać o tym, że Szwedzi mają partnerów bez liku i zainteresują się tym, który będzie miał bardziej atrakcyjną ofertę. Nasze produkty muszą być konkurencyjne lub co najmniej takie same jak towary światowe. Musimy wyciągnąć wnioski z programu „Polska w centrum uwagi”. Następny ruch należy do nas.
Marcin Bołtryk