Zarząd Netii, którą w tym roku opuściło już ponad 100 osób, przedstawił pracownikom w czwartek plan dalszej „optymalizacji zatrudnienia”, czyli po prostu zwolnień grupowych. Zakłada on, że — po negocjacjach ze związkami zawodowymi — w pierwszym kwartale przyszłego roku liczba etatów w Netii zmniejszy się o 350-400.

Strukturalny walec
— Mamy teraz około 1700 pracowników, chcemy zejść do 1300, co powinno być optymalnym w obecnej sytuacji rynkowej poziomem zatrudnienia. Oczekujemy, że rozpoczynany właśnie drugi etap restrukturyzacji grupy od przyszłego roku przełoży się na oszczędności rzędu 50 mln zł rocznie, z czego koszty pracownicze będą stanowiły połowę — mówi Adam Sawicki, prezes Netii.
Dodatkowe oszczędności ma przynieść m.in. redukcja floty samochodowej i innych kosztów. Spółka zawiąże rezerwy jeszcze w tym kwartale. Cięcia mają dotknąć wszystkich szczebli organizacji, przede wszystkim jednak — tych najwyższych w centrali.
— Zetniemy zatrudnienie głównie w warszawskiej centrali i we Wrocławiu. Chodzi mi o spłaszczenie struktury, by zamiast pięciu-sześciu poziomów decyzyjnych były trzy. W Netii dochodziło do dublowania kompetencji między menedżerami, generowano mnóstwo raportów, których nikt nie czytał — zapowiada Adam Sawicki.
Regionalny kurs
Cięcie zatrudnienia w centrali ma iść w parze ze zmianą filozofii działania spółki — z ogólnopolskiego operatora telekomunikacyjnego na gracza aktywnego w kilkunastu regionach.
— Ogólnopolski model miał sens, gdy sprzedawaliśmy usługi głównie na sieci Orange. Teraz zależy nam na wykorzystaniu własnej infrastruktury w tych technologiach, które są rozwojowe i rentowne. Tu decyzje muszą zapadać na szczeblu poszczególnych regionów, które znają lokalny rynek. Bardzo dobrze idzie nam np. sprzedaż na sieciach dostępowych HFC, przejętych od UPC w Warszawie i Krakowie, klienci kupują tam więcej usług i w droższych pakietach, niż się spodziewaliśmy — mówi Adam Sawicki.
Netia spodziewa się w przyszłym roku dalszego spadku tradycyjnego rynku usług głosowych, będzie więc inwestować w nowe rynki.
— Chodzi m.in. o usługi w chmurze czy rynek data center. Zatrudniamy już pracowników, wyspecjalizowanych w tej dziedzinie, ale konkretnych decyzji jeszcze nie ma: za wcześnie, by rozstrzygać, czy centra danych będziemy budować od zera, czy przejmować działających graczy, w grę wchodzi jednoi drugie. Na przychody spółki przełoży się to w 2016 r. — mówi Adam Sawicki. Analitycy podkreślają, że Netia, tnąc zatrudnienia, spełnia oczekiwania inwestorów.
— Ścinanie zatrudnienia i kosztów przez Netię było oczekiwane przez rynek, trudno uznawać to za jakiś przełom. W branży telekomunikacyjnej koszty trzeba ciąć co roku. Na percepcję spółki w oczach akcjonariuszy zdecydowanie większy wpływ będzie miała przyszłoroczna aktywność spółki — lub jej brak — w obszarze akwizycji, w tym w sprawie prywatyzacji TK Telekom — ocenia Andrzej Kubacki, analityk ING.
Przypomnijmy, że w akcjonariacie Netii doszło w tym roku do poważnych przetasowań. Nieudane wezwanie na akcje spółki ogłosiła Vectra, a silną pozycję zajął inwestor Zbigniew Jakubas, który pośrednio kontroluje ponad 25 proc. kapitału Netii i został szefem jej nadzoru.