Nie damy nawet guzika ministra

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2025-07-06 20:00

Edward Rydz-Śmigły w 1935 r. przesłaniem „Nie tylko nie damy całej Polski, ale nawet guzika” odpowiedział na żądania Adolfa Hitlera. W 2025 r. podobną twardość przetworzoną w powyższym tytule szefowie partii współtworzących tzw. konsorcjum 15 października adresują nie tylko do Donalda Tuska, lecz także wzajemnie do siebie.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Rekonstrukcja rządu zapowiedziana została przez premiera jako odreagowanie jego szoku po prezydenckiej porażce Rafała Trzaskowskiego. Rozciąga się jednak w czasie, trwają rozmowy i międzypartyjne podchody, najnowszym terminem jest 15 lipca. Donald Tusk chciałby udać się z ministrami pod żyrandol do Pałacu Prezydenckiego po odbiór dyplomów odwołania i powołania na pewno do 5 sierpnia. Zależy mu, by formalności dopełnił jeszcze Andrzej Duda, a nie Karol Nawrocki, zgodnie z dewizą klasyka „zawsze lepszy znany wróg niż nieznany”.

Kamieniem milowym rekonstrukcji miało być udzielenie przez Sejm wotum zaufania Radzie Ministrów. Z tej konstytucyjnej ścieżki dobrowolnie skorzystał Donald Tusk i liczbowo osiągnął sukces. Głosami czteropartyjnego konsorcjum 11 czerwca 2025 r. Sejm udzielił rządowi wotum zaufania wynikiem 243:210, bez posłów wstrzymujących się, przy nieobecności 7 (tylko PiS). Naturalnym punktem odniesienia był wynik głosowania z 12 grudnia 2023 r. nad obowiązkowym wotum zaufania na początku kadencji. Wtedy strona rządowa dominowała 248:201, bez posłów wstrzymujących się, przy 10 nieobecnych. Obecna konsolidacja konsorcjum wyszła zatem bardzo porównywalnie. Po zdobyciu konstytucyjnego zaufania Sejmu premier stał się w personalnych rozgrywkach silnym decydentem. Praktyka okazała się jednak bardziej oporna, ponad wszystkimi rozmowami o nowej strukturze Rady Ministrów dominują personalia. O ile pozycja Koalicji Obywatelskiej jest niekwestionowana, o tyle trwa wojna podjazdowa pomiędzy mniejszymi udziałowcami. Solą w oku Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego jest zdecydowana nadreprezentacja rządowa Lewicy w stosunku do jej wyniku wyborczego z 2023 r. oraz liczby poselskich mandatów.

Pakiet rekonstrukcji rządu obejmuje także przewidzianą na listopad zmianę marszałka Sejmu. Zgodnie z umową konsorcjum Szymon Hołownia ma przekazać laskę Włodzimierzowi Czarzastemu, dotychczasowemu wicemarszałkowi. Wykluczona jest jednak zamiana stanowisk, posada prostego "wice" twórcy Polski 2050 absolutnie nie odpowiada. Jego marzenia i ambicje najpierw sięgały prezydentury, potem dostania się do drugiej tury, następnie już tylko brązowego medalu (czyli powtórki wyniku z 2020 r.), potem choćby miejsca czwartego, a wylądował w końcu na piątym. Szymon Hołownia przeuwielbia rolę protokolarnego wiceprezydenta, a zwłaszcza trafiające się bardzo rzadko zastępowanie prezydenta. Dlatego zrobi wszystko, aby dotrwać na posadzie marszałka do końca kadencji w 2027 r.

Koniecznie trzeba wspomnieć o procedurze wymiany marszałka. Sejm odwołuje go na wniosek co najmniej 46 posłów, od razu wskazujących imiennie kandydata na nowego marszałka, zaś wymiana dokonywana jest bezwzględną większością głosów w jednym głosowaniu. To procedura identyczna, jak wymiana prezesa Rady Ministrów w trybie tzw. konstruktywnego wotum nieufności. Raczej nie ma co liczyć na złożenie przez marszałka rezygnacji, będzie on ściśle realizował umowę koalicyjną i regulamin Sejmu. Projekt uchwały musi zatem objąć odwołanie Szymona Hołowni i zarazem wybranie Włodzimierza Czarzastego. Przy warunku większości bezwzględnej wystarczy skumulować głosy wstrzymujące się – na sto procent cała opozycja plus Polska 2050 – i żadnej wymiany nie będzie… Taki jest prawdziwy kontekst skrytego nocnego spotkania Szymona Hołowni z delegatami PiS. Utajnionym dealem Jarosław Kaczyński może wyrazić marszałkowi wdzięczność za jego twardą decyzję o zwołaniu na 6 sierpnia posiedzenia Zgromadzenia Narodowego i normalnym zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego na prezydenta.