Były prezes w więzieniu, liczne dochodzenia prokuratorskie, spektakularne aresztowania, opisujący nieprawidłowości „Raport Kobra”, rozprawa przed trybunałem arbitrażowym w Sztokholmie, „tajne umowy”, „niszczące kampanie”, „nerwowe reakcje” — nie, to nie są okoliczności i sformułowania z frontu walki z mafią, „ośmiornicą” lub innym zbrodniczym mięczakiem czy skorupiakiem. To sformułowania i okoliczności, jakie padają, zachodzą, mają miejsce w odniesieniu do zdecydowanie największej polskiej firmy ubezpieczeniowej, lidera regionu — zarządzającego prawie 35 miliardami złotych PZU SA.
Najnowszy akt tej tragifarsy to wrzawa wokół tajnej, która okazała się nie być tajną, umowy pomiędzy PZU SA a HSBC w sprawie „przygotowania koncepcji przejęcia części akcji akcjonariuszy mniejszościowych”. Okoliczności tej sprawy i przypuszczenie, że „trwająca obecnie kampania niszcząca to zaufanie (wobec PZU — przyp. KK) oraz moje dobre imię, nasili się w najbliższym czasie” (cytat z oświadczenia Zdzisława Montkiewicza, prezesa PZU SA) skłoniły prezesa właśnie do złożenia tego precedensowego oświadczenia i zwołania konferencji prasowej.
Po tygodniach plotek, przecieków i spekulacji wszyscy oczekiwali sensacyjnego jej przebiegu i sensacyjnych informacji. Nie doczekali się. Była, co prawda, mowa o ludziach, którzy chcą realizować swój własny interes kosztem PZU i ubezpieczonych w PZU, osobach wydających znaczne kwoty, aby niszczyć dobre imię prezesa Montkiewicza i poderwać zaufanie klientów do PZU, ale to trochę mało i nazbyt enigmatycznie.
O co w tym wszystkim chodzi? W którą stronę to się obróci? Odpowiedzi na pierwsze pytanie poszukują tabuny prokuratorów — póki co bezskutecznie; drugie ciągle pozostaje tajemnicą. I śmiało można postawić dolary przeciwko orzechom, że nie ma w Polsce człowieka, który zna na nie odpowiedź. My tu również nie będziemy jej poszukiwali. Rodzi się jedynie refleksja: jaką PZU musi być silną firmą, że mimo tego całego, trwającego już lata, zamieszania, wielu „przekrętów”, mimo karuzeli kadrowej na fotelu prezesa i nadzorującego go ministra skarbu, ma się tak dobrze i przynosi takie zyski. I jaka byłaby jej kondycja, gdyby... działała w normalnych warunkach.