Historia rynków kapitałowych sugeruje, że przeniesienie oszczędności z ZUS do OFE nie wyjdzie na dobre przyszłym emerytom. W perspektywie kilkudziesięciu lat giełda zwykle daje inwestorom wyższą stopę zwrotu, niż jest w stanie wygenerować sektor publiczny. Należy więc przypuszczać, że osoba, która pozostanie w OFE, będzie miała wyższą emeryturę niż ta, która będzie oszczędzała tylko w ZUS.
— W krajach OECD akcje dają stopę zwrotu średnio o 3,8 pkt proc. wyższą, niż wynosi rentowność obligacji skarbowych. To pokazuje, że drugi filar zwykle wygrywa na dłuższą metę z pierwszym — mówi Paweł Lewandowski, główny ekonomista Instytutu Badań Strukturalnych (IBS).
Spróbuj, co ci szkodzi
Trzeba mieć jednak świadomość, że obecne zmiany w OFE dla samych ubezpieczonych i tak raczej nie oznaczają rewolucji. Emerytura osoby, która zostanie w OFE, i takiej, która przejdzie do ZUS, będą różnić się prawdopodobnie o kilka procent, czyli przy obecnej sile nabywczej złotego — o kilkadziesiąt złotych. OFE to bowiem tylko niewielka część całego systemu emerytalnego.
— Dla statystycznego Kowalskiego obecna debata wokół OFE ma drugorzędne znaczenie. Kiedy przejdzie na emeryturę, i tak w przytłaczającej części będzie pobierał świadczenie z ZUS. Nawet jeśli przez całą karierę będzie z sukcesem oszczędzał w OFE, z tego źródła będzie pochodziło około 15 proc. jego emerytury — mówi Piotr Kuczyński, główny analityk Xeliona.
Składka emerytalna to bowiem 19,52 proc. pensji, z tego do OFE będzie od przyszłego roku trafiać 2,92 proc.
Jakkolwiek skutecznie OFE będą pomnażać powierzone im pieniądze, głównym czynnikiem kształtującym poziom naszej przyszłej emerytury i tak będzie więc waloryzacja w ZUS. — Mój syn ma 30 lat. Jeśli spyta mnie, czy zostać w OFE, czy z nich wyjść, odpowiem mu: zostań, co ci szkodzi. Ale nie dlatego, że przyniesie mu to kokosy. Po prostu będzie mógł pobawić się tą inwestycją. Dużo nie zarobi, ale też wiele nie ryzykuje — mówi Piotr Kuczyński.
Starzy i biedni
Według obliczeń Pawła Lewandowskiego, emeryturaobecnego 30-latka, który pozostanie w OFE, będzie o 7-9 proc. wyższa niż analogicznego 30-latka, który skorzysta z furtki rządu i przejdzie do ZUS. Jednak oba świadczenia i tak będą na bardzo niskim poziomie — będą prawdopodobnie kształtowały się gdzieś w okolicy 40 proc. średniej krajowej (obecnie przeciętna emerytura w Polsce to około 80 proc. średniej pensji). Czyli nawet pasmo sukcesów funduszu emerytalnego nie zapewni emerytury pod palmami.
— Z każdym rocznikiem wychodzącym z rynku pracy emerytura będzie coraz niższa. To efekt reformy z 1999 r., zgodnie z którą zmieniony został sposóbnaliczania składek. Przy naszych prognozach demograficznych utrzymanie emerytur na poziomie 80 proc. średniej pensji byłoby niemożliwe — mówi Paweł Lewandowski.
Perspektywa niskich emerytur powinna zachęcać Polaków do oszczędzania na starość we własnym zakresie. Właśnie dlatego rząd liberalizuje przepisy dotyczące opodatkowania oszczędności w trzecim filarze, na tzw. indywidualnych kontach zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). Co prawda, podatek płacony od wypłaty tych pieniędzy ma pozostać, ale ma wynieść 10 proc., a nie — jak dotychczas — 18 i 32 proc. ze skali podatkowej PIT.