Emisja publiczna akcji Facebooka rozpala wielkie emocje, nie tylko w USA. Na pierwszy rzut oka wstępna wycena spółki wydaje się skrajnie wysoka i przesadzona. Może to jednak być świetna inwestycja. Warunek jest jeden: społecznościowy portal musi pozostać częścią stylu życia milionów ludzi na całym świecie.
Facebook w zeszłym roku osiągnął 1 mld USD zysku, tymczasem jego wstępna wycena to 75 – 100 mld USD. Każdego z 845 milionów aktywnych użytkowników portalu właściciele serwisu „sprzedadzą” więc za około 100 dolarów! Rynek oczekuje, że każdy z użytkowników w przyszłości przyniesie firmie z Doliny Krzemowej zyski, których wartość bieżąca sięga właśnie te 100 dolarów.
To przesadzona wycena – oburzają się tacy inwestorzy, jak Jim Rogers, czy Marc Faber. Ta reakcja nie może dziwić. Od połowy 2006 r. przybliżona wartość Facebooka wzrosła już 100 - krotnie (właśnie wtedy Zuckerbergowi 1 mld USD oferowało Yahoo!). Jednak „co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr”. Wtedy akcje firmy nie były dostępne dla zwykłych inwestorów. Dostępne są tu i teraz. I mimo astronomicznej wyceny mają szanse przynieść inwestorom spore zyski. Powód jest jeden.
Facebook uzyskał pozycję dominującego serwisu społecznościowego na świecie. Szanse na to, że któryś z jego konkurentów odbierze mu palmę pierwszeństwa, są znikome, nawet jeżeli konkurencja stworzy portale o niebo lepsze. To proste, nawet jeśli poznaniak uznałby ofertę wodociągów w Rybniku za bardziej korzystną od oferty wodociągów w Poznaniu, to i tak skorzystanie z tej pierwszej byłoby dla niego potwornie trudne (musiałby zapewne przenieść się do Rybnika). Tak samo użytkownicy portali społecznościowych nie mają innego wyjścia, jak tylko pozostać w tych serwisach, gdzie aktywni są ich znajomi.
A co dokładnie oznacza dominująca pozycja wśród portali społecznościowych? Nic innego jak tylko możliwość zebrania śmietanki na kilku rosnących w zawrotnym tempie rynkach. To reklamy internetowe i przez komórki, gry online (w USA ten rynek w ciągu dwóch lat urósł 12 - krotnie), czy f-commerce (za trzy lata jego wartość zwiększy się 15 – krotnie).
To sprawia, że Facebook w przeddzień giełdowego debiutu przypomina Apple z 1980 r. (pionier branży komputerów osobistych), Amazona z 1997 r. (lider branży e-commerce), czy Google z 2004 r. (branża internetowa). Wyceny wszystkich tych spółek były w momencie emisji horrendalne (zwykle nawet wyższe od Facebooka). Wszystkie one później dały jednak zarobić krocie.
W ciągu 31 lat papiery Apple podrożały 125 – krotnie, Amazon zwiększył swoją wartość 108 – krotnie w ciągu 15 lat, a Google w 7,5 roku podrożało ponad 5 – krotnie. Jeżeli za wzorzec do oceny perspektyw Facebooka brać historię notowań Apple, Google, czy Amazon.com, to podwojenie kursu nie powinno zająć dłużej niż dwa lata. Równie dobra okazja do zakupu akcji jak w zbliżającej się ofercie, może się więc nie powtórzyć już nigdy.
