Nie zawsze jesteśmy konkurencyjni

Dorota Czerwińska
opublikowano: 2007-09-21 00:00

Pracownicy z Ukrainy, Białorusi i Rosji bardzo dokładnie analizują oferty polskich firm.

Pracownicy z Ukrainy, Białorusi i Rosji bardzo dokładnie analizują oferty polskich firm.

„Puls Biznesu”: Rośnie zainteresowanie pracownikami ze Wschodu?

Julija Miedwecka, menedżer ds. rynków zagranicznych w firmie doradztwa personalnego Impel HR Service:Jest coraz większe. Chodzi głównie o pracowników budowlanych, kierowców i robotników w zakładach produkcyjnych. Polacy wyjeżdżają do pracy na Zachód, firmy muszą więc szukać ludzi na Ukrainie, Białorusi czy w Rosji albo podnosić wynagrodzenia. Częściej wybierają to pierwsze. Poza tym od lipca są udogodnienia prawne.

Przypomnijmy je.

Pracownicy z Ukrainy, Rosji czy Białorusi mogą pracować bez zezwolenia przez trzy miesiące, dwa razy w roku. Dostają wizę na podstawie oświadczenia pracodawcy, że będą u niego pracowali. Jeśli firma chce zatrudnić pracownika na rok, musi uzyskać zgodę Urzędu Wojewódzkiego i zapłacić 960 zł. Ta stawka ma być obniżona do 250 zł.

Jakie firmy ich zatrudniają?

Głównie budowlane i produkcyjne. Najbardziej poszukiwani są cieśle, hydraulicy, elektrycy i szwaczki. Popyt, zależnie od wielkości firmy, waha się od 10 do nawet 100 osób. Potrzebują ich nawet międzynarodowe koncerny.

Sąsiedzi ze Wschodu chcą u nas pracować?

Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie dokładnie analizują oferty. Polscy pracodawcy, sugerując się tym, że tam są niższe wynagrodzenia, obniżają im stawki. Ale boom budowlany jest także na Ukrainie i fachowcy zarabiają tam na rękę od 1,5 tys. do 2 tys. dolarów. Jeśli więc oferty z Polski nie są atrakcyjne finansowo, wybierają Portugalię, Hiszpanię i Włochy. Budowlańcy z Białorusi i Rosji mają o 20-30 proc. mniejsze wymagania. Na najniższych stanowiskach w produkcji oczekują minimum 200 dol. miesięcznie. Do tego, oczywiście, zakwaterowanie i nierzadko wyżywienie.

Jakie trudności napotykają obcokrajowcy starający się o pracę w Polsce?

Wizy wydawane są z opóźnieniem, a w konsulatach tworzą się długie kolejki. Na szczęście powoli się to poprawia.

Czy pracodawcy nie obawiają się różnic językowych lub kulturowych?

Najważniejsza jest dla nich jakość pracy cudzoziemców. Bariera językowa jest minimalna, podobnie z kulturową — i to jest duży plus. Pracą w Polsce bardzo interesują się także Wietnamczycy, Mongołowie i Hindusi, ale bez powodzenia, bo zatrudnienie ich wymagałoby większego zachodu — na przykład zatrudnienia tłumaczy.

Ile firmy muszą płacić za pośrednictwo w znalezieniu pracowników na Wschodzie?

Zależnie od trudności zadania od 50 do 100 proc. miesięcznego wynagrodzenia pracownika.