Niedziele bez handlu dają w kość rolnictwu

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2019-03-03 22:00

Jedni mówią o dużym spadku spożycia przez gorszy dostęp do owoców, drudzy — o wzroście zakupów dzięki robieniu zapasów.

O niedzielach bez handlu oraz o tym, jak i na co wpływają, powiedziano już tak wiele, że — wydawałoby się — trudno tu znaleźć nowy wątek. Swoje trzy grosze dorzucili właśnie producenci i dystrybutorzy świeżych owoców i warzyw.

— Tak naprawdę oni dostają rykoszetem, i to solidnym. Polacy kupują na zapas mrożonego kurczaka, ale nie pomidory czy banany. Sprzedaż tych ostatnich spadła w zeszłym roku w skali kraju o 8-10 proc., a za gros tego spadku odpowiadają właśnie niehandlowe niedziele — mówi Rafał Zarzecki, jeden z zarządzających Citroneksem, czyli bananowym gigantem, rozwijającym też produkcję pomidorów.

Podkreśla, że ze sprzedaży wypadają w praktyce nie jeden, lecz dwa dni w tygodniu, bo po „wolnej” niedzieli, zaopatrzenie sklepów w świeże owoce i warzywa w poniedziałek pozostawia wiele do życzenia — klienci nie mają w czym wybierać.

Tak czy inaczej

Michał Lachowicz, szef sadowników w ramach grupy LaSad, mówi o odwrotnym zjawisku, przynajmniej w przypadku jabłek.

— Oczywiście wcześniej było siedem dni sprzedaży, teraz jest o jeden mniej, ale po pierwsze — to też dla nas obniżka kosztów, bo dostawy odbywają się w sześć dni, a po drugie — handel w piątek i sobotę mocno zachęca klientów do robienia zakupów na niedzielę. Mam wręcz wrażenie, że sprzedawany wtedy wolumen jestą czasem większy niż gdy wszystkie dni były „robocze”. Czy rzeczywiście jest to potem spożywane, tego już nie wiem — statystyki konsumpcji mogą nie wzrosnąć, ale sprzedaży tak — twierdzi Michał Lachowicz.

Dominika Kozarzewska, prezes Grupy Producentów Polskie Jagody, zwraca uwagę, że to na owocach jagodowych, powszechnie w świecie postrzeganych jako „impulsowe”,mniej wyjść do sklepów mogło odbić się na sprzedaży. Ale to przypuszczenia.

— Świeżych truskawek, a zwłaszcza malin, raczej nie kupuje się na zapas. Jednocześnie to też towar, którym powszechnie handluje się poza sklepami — na straganach itp., które bywają otwarte w niehandlowe niedziele. W przypadku borówki amerykańskiej, w której się specjalizujemy, nie widzę negatywnej dynamiki, ale to towar mocno sezonowy, a ponadto jej konsumpcja z roku na rok rośnie. Niehandlowe niedziele teoretycznie mogły więc ten wzrost nieco przyhamować, ale nie mamy żadnych danych, które by to potwierdzały — mówi Dominika Kozarzewska.

Ważna świadomość

Irena Strojewska, ekspert Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ), przyznaje, że nie ma jeszcze wyników spożycia owoców i warzyw w gospodarstwach domowych w 2018 r. Jeżeli chodzi o banany, to przynajmniej w pierwszym półroczu zeszłego roku ich konsumpcja wzrosła o około 1 proc.

— Nastąpiły natomiast, zanotowane w 2017 r. i prawdopodobnie kontynuowane w zeszłym roku, istotne zmiany w strukturze spożycia. Część konsumentów,przypuszczalnie dzięki funduszom z programu 500+, zaczęła sięgać po owoce droższe, importowane, do których wcześniej nie miała dostępu. Nastąpił więc wyraźny wzrost spożycia cytrusów kosztem produktów wytwarzanych lokalnie. Rolnicy mogą więc odczuwać mniejsze zainteresowanie swoimi owocami i warzywami, bo te stają się mniej konkurencyjne. Roli nie gra tu cena, ale chęć poznania nowych smaków i nowych odmian. Teraz więc tak naprawdę pole do popisu mają polscy producenci — jak pobudzić świadomość Polaków, że ważne jest jedzenie lokalnych, krajowych produktów — uważa Irena Strojewska.