Polska GPW
Czwartek rozpoczął się zwyżką warszawskich indeksów o około 1 proc. Sytuacja
jednak szybko uległa pogorszeniu i już po godzinie wszystkie były na minusie,
poza wskaźnikiem najmniejszych firm, który nie dał się zbyt mocno przecenić.
Wahania nie były zbyt wielkie i na rynku było raczej nudno. Ale takie
uspokojenie nastrojów ma swoje
zalety. Względna przewaga małych i średnich
firm nad tuzami naszej giełdy także dziś była wyraźnie widoczna. Tylko przez
chwilę znajdowały się w okolicach zera. Pod koniec dnia błyszczał szczególnie
sWIG80, rosnąc o około 1 proc. Wskaźnik średniaków tylko nieznacznie mu
ustępował. Sesja skończyła się spadkiem indeksu największych spółek o 1,2 proc.,
WIG stracił 0,5 proc., mWIG40 zyskał 0,6 proc., a sWIG80 0,78 proc. Obroty
wyniosły 1,64 mld zł. i były nieco wyższe niż w środę.
Giełdy zagraniczne
Wczorajsza sesja w Stanach Zjednoczonych mimo złych informacji dotyczących tamtejsze gospodarki, zakończyła się całkiem przyzwoitym wzrostem indeksów o 1,2-1,4 proc. To oznaka znieczulenia na złe dane. Taki stan ducha inwestorów zwykle dobrze wróży, ale trzeba pamiętać, że zwyżka trwająca już od ponad miesiąca wyniosła amerykańskie indeksy dość wysoko. Można się więc spodziewać jakiejś większej korekty.
Na to dziwne zachowanie Amerykanów nie zareagowały parkiety w Azji. Indeks
giełdy w Bombaju zaliczył korektę ostatnich silnych wzrostów, spadając o 1,4
proc. Niewielki spadek miał miejsce w Hong Kongu. Indeksy w Seulu i Tokio
nieznacznie wzrosły. Shanghai B-Share zniżkował zaledwie o jedną setną procenta,
mimo, że ekonomiści
szacują, iż tempo wzrostu tamtejszej gospodarki wyniosło
w pierwszym kwartale zaledwie 6,3 proc., najmniej od dziesięciu lat.
Główne giełdy europejskie zaczęły sesję od niewielkich, nie przekraczających 1 proc. wzrostów. Ich skala szybko została zredukowana, ale wahania były niewielkie. Na parkietach naszego regionu notowano za to spore wzrosty. Indeks w Bukareszcie zyskiwał ponad 3 proc., a w Sofii aż ponad 4,5 proc. O 4 proc. rósł także wskaźnik giełdy tureckiej. Pod koniec dnia sytuacja znacznie się poprawiła. Wskaźniki głównych giełd rosły o 1,6-1,9 proc. Spośród mniejszych parkietów wyróżniały się Helsinki, gdzie tamtejszy indeks zyskiwał nawet 6 proc. Jeśli to reakcja na bardzo słabe wyniki Nokii, to bardzo specyficzna. Na tle powszechnego optymizmu negatywnie wyróżniały się Warszawa, Ryga i Tallin.
Waluty
Amerykańska waluta kolejny dzień w natarciu. Około południa za euro płacono 1,31 dolara. Niewykluczone, że w najbliższych dniach będziemy mieć trzecią już w tym miesiącu próbę przełamania bariery 1,3 dolara za euro. Wraz z osłabieniem euro do dolara, traci nasza waluta. W południe za dolara trzeba było płacić 3,26 zł, o 3 grosze więcej niż w środę, za euro 4,29 zł (wzrost o 2 grosze), a za franka 2,84 zł, o 2 grosze więcej, niż dzień wcześniej. Zmiany nie są więc duże. Przed końcem dnia euro odrobiło jednak straty do dolara i zmagania tych dwóch głównych walut skończyły się niemal idealnym remisem na poziomie 1,32 dolara za euro. Na rozstrzygnięcie musimy więc poczekać. Trochę siły odzyskał i złoty. Dolar przed godziną 16.00 kosztował 3,24 zl, euro 4,28 zł a frank 2,82 zł
Podsumowanie
Zachowanie indeksu największych spółek na dzisiejszej sesji może nieco zaskakiwać. Przy dobrej atmosferze na rynkach zagranicznych, niemal cały czas pozostawał na wyraźnym minusie. Może to świadczyć jedynie o realizacji zysków przez część inwestorów. Może i korekta po osiągnięciu lokalnego szczytu jest uzasadniona, ale po co się wyrywać przed szereg. Trudno liczyć, że gdy zacznie się ona również na innych giełdach, Warszawa pójdzie swoją ścieżką. Trzeba mieć nadzieję, że ewentualne spadki nie będą zbyt dotkliwe i będą stanowić jedynie przystanek przed dalszym wzrostem.
Roman Przasnyski, Główny Analityk Gold Finance