Nowa pomoc od rządu: kto i co może dostać

Sylwester SacharczukSylwester Sacharczuk
opublikowano: 2020-10-27 22:00

Firmy z sektorów, które najbardziej ucierpiały przez wprowadzone niedawno obostrzenia, mogą ubiegać się o wsparcie w ramach Tarczy Branżowej

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • – Które firmy i branże mają szanse na wsparcie
  • – Z jakiego rodzaju pomocy mogą skorzystać
  • – Jakie są warunki ubiegania się o wsparcie

Rząd przygotował nowy pakiet pomocy dla przedsiębiorców. To Tarcza Branżowa, która ma wesprzeć firmy z sektorów ponoszących największe straty w związku z pandemią i wprowadzonymi niedawno obostrzeniami. Ograniczenia te najbardziej zaszkodziły branżom: gastronomicznej, fitness, targowej, estradowej, rozrywkowej i rekreacyjnej, filmowej i fotograficznej. Firmy z tych właśnie sektorów mają być odbiorcami zapowiadanej pomocy. Jej szczegóły przedstawił premier Mateusz Morawiecki.

SZEROKIE WSPARCIE:
SZEROKIE WSPARCIE:
Przygotowany przez rząd program pomocy dla biznesu może objąć wedługszacunków nawet 200 tys. firm — podkreśla premier Mateusz Morawiecki.
Fot. Krystian Maj/FORUM

— Wirus nie zostawia nam dużego pola manewru, ale wszystkie przedsiębiorstwa objęte rygorem będą objęte programem wsparcia — zapowiedział szef rządu.

Kilka rodzajów wsparcia

Tarcza Branżowa obejmie kilka rodzajów wsparcia. Firmy, które ucierpiały w wyniku pandemii, będą mogły skorzystać m.in. ze zwolnienia ze składki ZUS. Druga forma to postojowe, czyli dopłata z budżetu państwa do utrzymania zatrudnienia w firmie. Kolejna pomoc — przedsiębiorcy prowadzący mikroi małe firmy będą mogli ubiegać się o bezzwrotne dotacje w wysokości 5 tys. zł.

Te trzy formy wsparcia mają wspólne kryterium wejścia: przedsiębiorca, które chce je otrzymać, musi odnotować przychód mniejszy o co najmniej 40 proc. w porównaniu do października lub listopada ubiegłego roku. Premier zaznaczył, że zaprezentowane rozwiązania dotyczą listopada. Jeżeli konieczne będzie przedłużenie obecnych obostrzeń, wsparcie zostanie przedłużone na grudzień i na kolejne miesiące. Kolejna forma pomocy — firmy sprzedające na targach i bazarach dostaną zwolnienie z opłat targowych za cały 2021 r. z jednoczesną rekompensatą dla samorządów.

Wydłużona zostanie możliwość skorzystania z już działających form pomocowych. Przedsiębiorstwa, które wiosną nie spełniły warunków, a dopiero teraz po raz pierwszy odczuły pogorszenie sytuacji gospodarczej, mogą skorzystać z dofinansowania do wynagrodzeń, mikropożyczek i postojowego. Mają na to czas do 30 czerwca 2021." Kancelaria premiera szacuje, że Tarcza Branżowa pomoże 200 tys. firm zatrudniających około 372 tys. pracowników. Wartość pomocy wyniesie ok. 1,8 mld zł.

Zbyt małe wsparcie

Przedstawiona pomoc dla zagrożonych branż jest zbyt mała i spóźniona — oceniają eksperci z Konfederacji Lewiatan.

— Rząd spóźnił się z pomocą dla najbardziej zagrożonych branż. Czas płynie, a wielu przedsiębiorców staje przed widmem bankructwa. Obiecana pomoc dla najbardziej zagrożonych branż jest niewystarczająca — mówi Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan.

Zwraca uwagę na rozwiązania, które mogłyby pomóc przedsiębiorcom.

— Oprócz zwolnienia z ZUS czy świadczenia postojowego proponowaliśmy m.in. modyfikację istniejących mechanizmów wsparcia z tarcz dla firm, które w dalszym ciągu funkcjonują przy znacznie ograniczonych przychodach, wydłużenie maksymalnego łącznego okresu korzystania z dofinansowań wynagrodzeń pracowników z obowiązujących trzech do dziewięciu miesięcy czy wprowadzenie obniżonej stawki podatku VAT dla branży gastronomicznej w wysokości 5 proc. na wszystkie produkty i usługi — wymienia Grzegorz Baczewski.

Jednak te propozycje nie znalazły uznania w oczach rządu. Na potrzebę zdecydowanie odważniejszych działań zwraca uwagę Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

— Projekt wsparcia oceniamy pozytywnie. Podejście oparte na punktowej pomocy dla konkretnych sektorów jest słuszne, jednak z naszego punktu widzenia pozostaje niewystarczające. Poza wsparciem finansowym w postaci zwolnień, ulg i świadczeń, a także postulowanym przez nas wsparciem płynnościowym, takim jak długoterminowe kredyty gwarantowane przez PFR, częściowo zwrotne subwencje, konieczne jest wsparcie regulacyjne, np. w postaci stworzenia „tarczy prawnej” — mówi Cezary Kaźmierczak.

Zapomoga, a nie pomoc

Jak oceniają rządowe wsparcie ci, do których jest skierowana, czyli przedsiębiorcy? Jako zbyt późne i zdecydowanie niewystarczające.

— To nie jest pomoc, tylko zapomoga — nie przebiera w słowach Michał Szobski, współwłaściciel restauracji Krafty i Meaty na Gocławiu w Warszawie. Mówiąc o działaniach rządu, przypomina, że decyzja o zamknięciu branży gastronomicznej zapadła z dnia na dzień — i to przed weekendem. Uważa, że w jego przypadku 5 tys. zł nie wystarczy nawet na pokrycie strat w towarze. Nikt w branży nie był przygotowany na taki scenariusz — zaznacza biznesmen.

Dla lokalu w centrum miasta lub dzielnicy biznesowej to śmierć — tłumaczy — przetrwają tylko mniejsze placówki z lokalnymi gośćmi. Koszt prowadzenia restauracji Krafty i Meaty wynosi 30-35 tys. zł miesięcznie. Zdaniem przedsiębiorcy postojowe i zniesienie składki ZUS nie zmniejszą tej kwoty nawet o połowę.

— Towar kupowany jest najczęściej na kredyt kupiecki. Dostajesz towar, sprzedajesz, płacisz FV. Aż 50 proc. obrotu lokalu to napoje, którymi nie możemy teraz handlować, a faktury trzeba zapłacić — ubolewa Michał Szobski.

Odroczenie upadku

W podobnym tonie wypowiada się Adrian Górniak, właściciel warszawskiej Restauracji Źródło. Jego zdaniem proponowana pomoc to za mało, by uratować firmy i miejsca pracy.

— Zwolnienie z odprowadzania składek ZUS powinno obejmować cały 2020 r. i należało to zawrzeć w pierwszej Tarczy Antykryzysowej. Każdy z nas spodziewał się przecież w mniejszym lub większym stopniu nawrotu pandemii, a co za tym idzie — kolejnego kryzysu gospodarki. Co do jednorazowej dotacji w wysokości 5000 zł — jest oczywiście pomocą, z której w miarę możliwości skorzystam, ale to w żaden sposób nie uratuje branży ani miejsc pracy — podkreśla Adrian Górniak.

Dodaje, że koszty stałe prowadzenia lokalu znacznie przekraczają tę kwotę, a kolejne miesiące zapowiadają się na jeszcze cięższe dla jego branży.

— Natomiast odroczenie płatności zaliczek na PIT dla pracowników jest faktycznie odroczeniem, ale upadku poszczególnych przedsiębiorstw. Chciałbym, aby rząd przedstawiał długofalowe, a nie doraźne rozwiązania. Dziś staramy się reagować szybko, czasem po omacku szukając nowych rozwiązań — dodaje Adrian Górniak.

Kropla w morzu potrzeb — tak oceniają propozycję rządu przedstawiciele branż rozrywkowej i filmowej.

— Każda pomoc państwa dla naszej branży jest teraz na wagę złota. Nawet ta, która dotyczy zwolnień ze składek ZUS czy bezzwrotnych dotacji. Jednak takie rozwiązania nie odpowiadają jednak na potrzeby i bolączki firm działających w sektorze filmowym — mówi Alicja Grawon-Jaksik, prezes Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych.

Przypomina, że koszt wstrzymania jednej produkcji z powodu pandemii to nierzadko wydatek na poziomie co najmniej kilkudziesięciu tysięcy złotych. Tylko tzw. koszty covidowe, związane z zabezpieczeniem planów filmowych, zakupem płynów dezynfekujących wynoszą dla ok. 150 osób średnio 100-300 tys. zł.

— Niestety nie będziemy mogli skorzystać z dopłat do utrzymania zatrudnienia, bo w sektorze filmowym nie ma etatów dla pracowników — zwraca uwagę Alicja Grawon-Jaksik.

Współpraca: MK, DZ, IWA