Prawa ręka premiera ma dokończyć reformę emerytalną. O emeryturach wie niewiele, ale gwarantuje poparcie polityczne.
Wczoraj napisaliśmy, że rządowy zespół, który pracuje nad ustawami o wypłacie emerytur z OFE i emeryturach pomostowych, od kilku tygodni nie ma szefa. Był nim wicepremier Ludwik Dorn, ale został marszałkiem Sejmu.
W kancelarii premiera jego miejsce zajął Przemysław Gosiewski, jednak premier Jarosław Kaczyński kilka tygodni zwlekał z zatwierdzeniem go na szefa zespołu emerytalnego. Na nasz tekst premier zareagował błyskawicznie i wczoraj podpisał nominację.
Ulga po Dornie
Nowy szef budzi mieszane uczucia partnerów, z którymi przyjdzie mu rozmawiać w Komisji Trójstronnej.
— Nie chcę się wypowiadać o kompetencjach Przemysława Gosiewskiego w zakresie ubezpieczeń społecznych, bo nie miałam okazji go poznać. Cieszę się jednak, że Ludwik Dorn nie jest już szefem. Mam nadzieję, że wicepremier Gosiewski pokaże bardziej ludzką twarz i postulaty związków zawodowych będą mu bliższe —mówi Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ.
Zupełnie inne oczekiwania mają organizacje biznesowe.
— Mam nadzieję, że Przemysław Gosiewski będzie kontynuował styl pracy Ludwika Dorna — mówi Wojciech Nagel, ekspert od ubezpieczeń społecznych Business Centre Club.
Polityczna siła
Opozycja kręci nosem.
— Wicepremier Gosiewski nic dobrego dla gospodarki nie zrobił. Szkoda, że premier nie wyznaczył niezależnego fachowca, który gwarantowałby dobre rozwiązanie, tylko miernego, ale wiernego polityka PiS — komentuje Anita Błochowiak, posłanka SLD.
Eksperci dostrzegają plusy.
— Pan Gosiewski ma niewątpliwy atut: silną pozycję polityczną. To może okazać się przydatne w momencie podejmowania najważniejszych decyzji — mówi Wojciech Nagel.
— Najlepszą metodą uzyskania poparcia dla ustawy jest przygotowanie dobrego rozwiązania, a nie opieranie się na sile politycznej pana Gosiewskiego — odpowiada Anita Błochowiak.