Gorące giełdowe lato w całej pełni. Kto by
pomyślał, że po marazmie trwającym od maja do niemal połowy lipca, przerwanym
„jedynie" chwilowym ustanowieniem lokalnego szczytu w połowie czerwca i
następującej po tym wydarzeniu dość głębokiej korekcie, będziemy świadkami
kolejnej bardzo silnej fali zwyżek. Popartej w dodatku sporymi obrotami. Wcale
nie wakacyjnymi. Po czarnych scenariuszach, kreślonych całkiem niedawno, nie
pozostało śladu.
Polska GPW
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
Gorące giełdowe lato w całej pełni. Kto by
pomyślał, że po marazmie trwającym od maja do niemal połowy lipca, przerwanym
„jedynie" chwilowym ustanowieniem lokalnego szczytu w połowie czerwca i
następującej po tym wydarzeniu dość głębokiej korekcie, będziemy świadkami
kolejnej bardzo silnej fali zwyżek. Popartej w dodatku sporymi obrotami. Wcale
nie wakacyjnymi. Po czarnych scenariuszach, kreślonych całkiem niedawno, nie
pozostało śladu.
Polska GPW
Handel akcjami na warszawskiej giełdzie zaczął się od bardzo mocnego
uderzenia. Indeks największych spółek już na otwierającym dzień fixingu osiągnął
poziom 2131,5 punktu, o 1,9 proc. wyższy, niż w piątek. A pierwsze minuty
jeszcze skalę tej zwyżki powiększyły. WIG20 ustanowił szczyt trwającej już pięć
miesięcy fali wzrostów. Pokrywał się on niemal idealnie z najwyższym poziomem
osiągniętym w czasie sesji z 14 października ubiegłego roku. I tu zaczęły się
schody. Analitycy techniczni powiedzieliby pewnie, że zwyżkę zatrzymał ważny
opór znajdujący się w połowie białej świecy z 8 października. W każdym razie ta
biała świeca, oznaczająca, że tego dnia WIG20 zakończył sesję na poziomie
wyższym niż ten, na którym ją rozpoczął zwiastowała niewielką przerwę w silnej
fali spadkowej. Po tej przerwie indeks największych spółek spadł niemal „bez
wytchnienia" o jedną trzecią. A 10 października miała miejsce sesja – koszmar.
WIG20 spadł o ponad 8 proc. przy gigantycznych obrotach. Niespełna miesiąc po
upadku Lehman Brothers. Jak ten czas leci…
W każdym razie mimo znacznego pogorszenia się nastrojów dzisiejszej sesji,
mianem koszmarnej nazwać nie ma powodu. Ale nie ma też powodów do radości, bo
już po raz drugi indeksowi największych firm nie udaje się „dowieźć"
osiągniętego w ciągu dnia rekordu do końca sesji. Ton wydarzeniom na naszym
parkiecie nieodmiennie nadają te same spółki. Dobrą atmosferę zrobił bardzo
mocny na początku dnia KGHM. Jednak tuż przed południem zaliczył dołek, czym
mocno osłabił WIG20 i morale byków. Niemal identycznie, a nawet gorzej
zachowywał się kurs akcji Telekomunikacji Polskiej. Nie dość, że spory wzrost z
początku sesji stopniał w oczach już po mniej więcej godzinie, to po sporym
okresie stabilizacji na niskim poziomie spadek wczesnym popołudniem został
znacznie pogłębiony. Strata przekraczała 2 proc. Co ciekawe, akcje Pekao
zachowywały się niemal idealnie zgodnie z tym samym scenariuszem. Tyle, że w
przypadku tych papierów spadek około godziny 15.00 sięgał niemal 3 proc.
Pozostałe duże banki, czyli BRE i BZ WBK także traciły grubo ponad 2,5 proc. A
spośród grona największych firm jedynym, poza KGHM, obrońcą WIG20 przed jeszcze
większym spadkiem były akcje PKO, które zwyżkowały o ponad 3 proc. To też
ciekawostka. Papiery wszystkich największych banków mocno tanieją, a tego
jednego wręcz przeciwnie. Ale kto tam za inwestorami trafi. Ostatecznie WIG20
stracił 0,41 proc. Pozostałe wskaźniki poradziły sobie zdecydowanie lepiej.
Indeks najmniejszych spółek zwiększył swoją wartość jednie o 0,07 proc., WIG o
0,16 proc., ale mWIG40 zwyżkował aż o 2,15 proc. Obroty były całkiem spore i
wyniosły ponad 1,5 mld zł. Z tego 930 mln zł na pięciu największych spółkach.
Giełdy zagraniczne
Większość rynków, w tym także ten najważniejszy, amerykański porusza się
ostatnio skokami, między którymi jest po prostu nudno, jeśli wciąć pod uwagę
kryterium wielkości dziennych zmian wartości indeksów. Z tego punktu widzenia
piątkowa sesja była nudna i wielkiego natchnienia dla reszty giełdowego świata
nie powinna była stanowić. A jednak inwestorzy w Azji byli „przy poniedziałku"
bardzo dobrze nastawieni. Rosły wyraźnie indeksy na wszystkich niemal
parkietach. Tym „niemal" była giełda w Bombaju, której wskaźnik zniżkował o 0,03
proc. Jak na ten rynek to zmiana symboliczna. Widać tamtejsi inwestorzy wzięli
przykład z amerykańskich kolegów. Na pozostałych giełdach ruchy były już
znacznie większe. Nikkei zyskał 1,45 proc., wskaźnik w Szanghaju zwiększył swoją
wartość o 1,36 proc. W Hong Kongu i Korei zmiany o podobnej skali.
Europejczycy wyjątkowo na początku tygodnia nie kopiowali piątkowych wyczynów
na Wall Street, ale brali przykład raczej z Azji. Indeksy w Paryżu i Frankfurcie
zaczęły od około 1 proc. wzrostów, ale był to szczyt ich możliwości do końca
dnia. Około godziny 16.00 „karnie" wróciły w okolice zera. Londyński FTSE już
rano nie wyglądał najlepiej, zyskując jedynie 0,77 proc. Potem, jako jedyny
w naszej części świata tracił i to około 0,6 proc. To chyba spóźniona reakcja na
ubiegłotygodniowe gorsze dane o stanie tamtejszej gospodarki, która w drugim
kwartale skurczyła się o 5,6 proc. Ale „giełdowa kara" nie była ani
natychmiastowa, ani zbyt wielka. Giełdy naszego regionu na tle pozostałych
parkietów wyróżniały się raczej na plus. W Bukareszcie indeks rósł o 3,7 proc.,
w Moskwie o prawie 3 proc., w Pradze i Budapeszcie tylko po około 1 proc.
Jedynie Warszawa, po porannej sporej zwyżce spasowała w dalszej części dnia.
Waluty
Początek tygodnia na rynku walutowym przyniósł niewielkie wzmocnienie
wspólnej waluty. Zmiany nie były jednak wielkie i nadal jako poziom względnej
równowagi „obowiązuje" poziom nieco ponad 1,42 dolara za euro. Wahania wokół
niego trwają już od sześciu dni. Na razie nie widać impulsów, które mogłyby ten
stan zmienić. Nadal mamy do czynienia z wyraźnym umacnianiem się naszej waluty.
Było to widać już w piątek. Dziś rano dolara można było kupić już za 2,91 zł, a
wciągu dnia niewiele się zmieniło. „Zielony" próbował odrabiać straty, ale
ostatecznie zdrożał zaledwie o grosz. Euro w porównaniu do piątku potaniało o 2
grosze i kosztowało 4,17 zł, ale był moment, że wspólną walutę można było kupić
już za 4,15 zł. Jeśli sytuacja na giełdach pozwoli, a chęć globalnego kapitału
do inwestowania na bardziej ryzykownych rynkach się utrzyma, możemy zbliżyć się
do poziomów z początku stycznia tego roku, a więc w okolice 4 zł za euro. Lipiec
był chyba dość nieoczekiwanie miesiącem rekordowym w tym roku pod względem
umacniania się naszej waluty. Franka można dziś było kupić okazyjnie już po 2,72
zł, ale przez większą część dnia jego cena trzymała się w pobliżu 2,74 zł.
Notowania przetrwały bez większy zmian aż do godziny 16.00.
Podsumowanie
Siła naszego rynku giełdowego w samym środku lata naprawdę może imponować.
Nawet jeśli znaczna jej część jest „importowana". Ale impet wzrostów zdaje się
coraz mocniej szwankować. Widać to po trudności w utrzymaniu nowych szczytów
wartości indeksów, osiągniętych w ciągu dnia. Niektórzy analitycy w takich
sytuacjach uwielbiają mówić o zbliżającej się korekcie. Tym razem mogą mieć
rację.
Roman Przasnyski, Główny Analityk Gold Finance
Opowieści z arkusza zleceń
Newsletter autorski Kamila Kosińskiego
ZAPISZ MNIE
×
Opowieści z arkusza zleceń
autor: Kamil Kosiński
Wysyłany raz w miesiącu
Newsletter z autorskim podsumowaniem najciekawszych informacji z warszawskiej giełdy.
ZAPISZ MNIE
Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Nasz telefon kontaktowy to: +48 22 333 99 99. Nasz adres e-mail to: rodo@bonnier.pl. W naszej spółce mamy powołanego Inspektora Ochrony Danych, adres korespondencyjny: ul. Ludwika Narbutta 22 lok. 23, 02-541 Warszawa, e-mail: iod@bonnier.pl. Będziemy przetwarzać Pani/a dane osobowe by wysyłać do Pani/a nasze newslettery. Podstawą prawną przetwarzania będzie wyrażona przez Panią/Pana zgoda oraz nasz „prawnie uzasadniony interes”, który mamy w tym by przedstawiać Pani/u, jako naszemu klientowi, inne nasze oferty. Jeśli to będzie konieczne byśmy mogli wykonywać nasze usługi, Pani/a dane osobowe będą mogły być przekazywane następującym grupom osób: 1) naszym pracownikom lub współpracownikom na podstawie odrębnego upoważnienia, 2) podmiotom, którym zlecimy wykonywanie czynności przetwarzania danych, 3) innym odbiorcom np. kurierom, spółkom z naszej grupy kapitałowej, urzędom skarbowym. Pani/a dane osobowe będą przetwarzane do czasu wycofania wyrażonej zgody. Ma Pani/Pan prawo do: 1) żądania dostępu do treści danych osobowych, 2) ich sprostowania, 3) usunięcia, 4) ograniczenia przetwarzania, 5) przenoszenia danych, 6) wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania oraz 7) cofnięcia zgody (w przypadku jej wcześniejszego wyrażenia) w dowolnym momencie, a także 8) wniesienia skargi do organu nadzorczego (Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych). Podanie danych osobowych warunkuje zapisanie się na newsletter. Jest dobrowolne, ale ich niepodanie wykluczy możliwość świadczenia usługi. Pani/Pana dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Zautomatyzowane podejmowanie decyzji będzie się odbywało przy wykorzystaniu adekwatnych, statystycznych procedur. Celem takiego przetwarzania będzie wyłącznie optymalizacja kierowanej do Pani/Pana oferty naszych produktów lub usług.