Jeśli w tytule debaty pojawia się znak zapytania, można się spodziewać, że uczestnicy spróbują udzielić odpowiedzi. Tak właśnie było w przypadku panelu „Przyszłość świata pracy – lepsza praca (i) dla wszystkich?”. Jego uczestniczki - bo tak się złożyło, że w dyskusji brały udział same kobiety – reprezentowały różne środowiska, więc odpowiedzi też bardzo się różniły.
Punktem wyjścia były szacunki Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, z których wynika, że w ciągu kilku najbliższych lat na całym świecie zniknie około 85 mln miejsc pracy, ale w to miejsce pojawi się 97 mln nowych, wymagających innych kompetencji. Chodzi przede wszystkim o kompetencje związane z nowymi technologiami. Nie oznacza to jednak wcale, że oto stoimy u progu wielkich zmian, bo te zmiany już od dłuższego czasu zachodzą wokół nas.
- Na naszych budowach pojawiły się urządzenia wykorzystujące najnowsze technologie i jest ich coraz więcej. Są to na przykład roboty wspomagające takie prace jak murowanie, łączenie prętów zbrojeniowych czy montaż płyt gipsowo-kartonowych. Są również samojezdne dźwigi czy samorozładowujące samochody – wyliczyła Anna Karyś-Sosińska, członkini zarządu Budimeksu i dyrektorka pionu zarządzania zasobami ludzkimi.
Nowe technologie wykorzystuje się w wielu branżach. Od lat z automatycznych kas korzystają klienci wielkich sieci handlowych.
- Cyfryzacja to dziś oczywiście megatrend na rynku pracy, ale trzeba na nią patrzeć w kontekście innych dokonujących się zmian, takich jak choćby wydłużenie przeciętego trwania życia Polaków, rosnąca urbanizacja czy upowszechnienie się mediów społecznościowych – zwróciła uwagę Marta Florczak, członkini zarządu Lidla Polska, odpowiadająca za pion personalny.
Jej zdaniem, wprowadzając do firmy - zwłaszcza działającej w segmencie B2C - nowe technologie, nie można abstrahować od tych wszystkich zjawisk społecznych.
Pojawienie się w firmach różnego rodzaju automatów nie jest wcale związane z dążeniem pracodawców do redukcji zatrudnienia. Przeciwnie. Firmy stawiają na nowe technologie m.in. dlatego, że brakuje im pracowników.
- Branża budowlana od dłuższego czasu boryka się z brakiem kadr i automatyzacja może znacznie nas wzmocnić, choć całkowicie braków nie zniweluje. Problem polega też na tym, że coraz mniej młodych ludzi wybiera kierunki inżynieryjne na wyższych uczelniach - wyjaśniła Anna Karyś-Sosińska.
Podkreśliła, że celem zastosowania automatów zawsze jest odciążenie pracowników, co nie oznacza ich zastępowania. Całego procesu technologicznego w budownictwie jeszcze długo nie zastąpi się żadnym robotem, zwłaszcza że o bezpieczeństwo zawsze będzie musiał dbać człowiek.
- W naszej branży decyzje często trzeba podejmować bardzo szybko lub przeciwnie, muszą one być głęboko przemyślane. Testujemy oczywiście możliwości sztucznej inteligencji, ale może ona jedynie wspomagać, bo w budownictwie zdarzają się sytuacje bardzo niestandardowe, których nie sposób przewidzieć. Wtedy potrzebny jest człowiek – przekonywała menedżerka Budimeksu.
Instalacja automatycznych kas w sklepach Lidla też nie spowodowała zwolnień w tej sieci.
- Automatyczne kasy w naszych sklepach nie zastąpiły pracowników, zawsze obok jest asystent kas. To stanowisko wielozadaniowe, wymagające np. większego kontaktu z klientem niż w przypadku tradycyjnego kasjera. Nowe technologie zmieniają rynek pracy, ale nie zastąpią pracownika – tłumaczyła Marta Florczak.
W przypadku sieci handlowej pojawiają się zupełnie innego rodzaju oszczędności. Dzięki zastosowaniu technologii w systemie dostaw do sklepów można istotnie zmniejszyć skalę marnowania żywności.
- Dzisiaj, m.in. na skutek pandemii, braki na rynku pracy są większe niż kilka lat wcześniej. Chodzi o coraz powszechniejsze zjawisko wypalenia zawodowego czy tzw. wielkiej rezygnacji, czyli zwiększonej fali odejść pracowników. Te braki są o 3-5 proc. większe, niż były w minionych latach – zwróciła uwagę Róża Szafranek, prezeska firmy HR Hints.
W jej opinii boty nie są w stanie zastąpić menedżerów HR z doświadczeniem, na co wskazują wszystkie dotychczasowe próby tego rodzaju, które nie spełniły oczekiwań.
- Aby to się stało, trzeba najpierw dokładnie opisać wszelkie strategie zarządzania, skrypty menedżerskie itp. Aby sztuczna inteligencja była w stanie skutecznie z nich korzystać, konieczna jest również standaryzacja. To wszystko, jak się dziś szacuje, zajmie około ośmiu lat. Przez cały ten czas zapotrzebowanie na menedżerów HR będzie stale rosło, potem przez kilka lat będzie się utrzymywać na stałym poziomie i dopiero później zacznie spadać – przewiduje Róża Szafranek.
Osobna kwestia to zagadnienia prawne.
- Wszystkie transformacje technologiczne wyprzedzają legislację, więc legislacja powinna odpowiadać na procesy, które zachodzą – zauważyła Katarzyna Łażewska-Hrycko, główna inspektor pracy.
Coraz powszechniejsze wykorzystanie nowych technologii stawia też nowe wymogi przed inspekcją pracy, co zresztą podnoszą już związki zawodowe.
- Chodzi o to, by można było skontrolować, na ile pracodawcy spełniają określone wymogi – podkreśliła Katarzyna Łażewska-Hrycko.
A szefowa firmy HR Hints zwróciła uwagę na kwestię rozliczania pracowników. Dziś jeszcze większość pracodawców jest przyzwyczajona, że podstawą jest czas pracy, ale rozliczanie godzinowe w kontekście zmian, jakie zachodzą na rynku, wkrótce może wymagać modyfikacji.
Jak jednak brzmi odpowiedź na tytułowe pytanie panelu?
- Czy w przyszłości praca będzie lepsza, trudno powiedzieć, ale z pewnością będzie inna – uważa Marta Florczak.
Jest też przekonana, że wszyscy, którzy będą chcieli pracować, z pewnością znajdą dla sobie zajęcie.
- Praca będzie lepsza, bo będzie łatwiejsza. Jednak będzie wymagała zmiany kompetencji – podsumowała natomiast Anna Karyś-Sosińska z Budimeksu.