Nowy, silny kandydat: "nie wiem"

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2010-04-28 00:00

Kandydat PO ma

Co trzeci wyborca popiera Komorowskiego, a co trzeci jest do wzięcia — wynika z sondażu Grupy IQS dla "PB"

Kandydat PO ma

największe szanse

na zwycięstwo w wyborach

prezydenckich.

Ale pewniakiem już nie jest.

Bronisławowi Komorowskiemu najbliżej do pałacu prezydenckiego. Chce na niego głosować 30 proc. obywateli, czym wyraźnie wyprzedza wszystkich konkurentów — wynika z sondażu Grupy IQS dla "PB". Ale dokładnie tyle samo Polaków ciągle nie zdecydowało, na kogo oddać swój głos. A to oznacza, że kandydatowi Platformy Obywatelskiej znacznie dalej do prezydenckiego fotela, niż wydawało się to jeszcze kilka dni temu.

Szeroka ziemia niczyja

Gdyby wybory odbyły się dzisiaj, do drugiej tury oprócz Bronisława Komorowskiego wszedłby Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości. Chce na niego głosować 19 proc. ankietowanych.

— To niezły wynik w porównaniu z wcześniejszymi sondażami zaufania. Prawdopodobnie spora część tego poparcia to premia za start. Zwykle jest tak, że w pierwszych dniach po ogłoszeniu decyzji o kandydowaniu zyskuje się sporo głosów. Zobaczymy, czy Jarosławowi Kaczyńskiemu uda się tę premię utrzymać do wyborów — mówi Andrzej Rychard, socjolog Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Jednak jeszcze groźniejszym rywalem Bronisława Komorowskiego może okazać się niezdecydowanie Polaków. Teoretycznie każdy z kandydatów, gdyby namówił wahających się do oddania na siebie głosu, ma szansę przynajmniej na druga turę.

— Tylko niewiele ponad połowa badanych ma jasny pogląd, na kogo odda swój głos. Być może reszta po prostu nie pójdzie na wybory. Skuteczna kampania wyborcza może jednak sporą część tej grupy zagospodarować. Jeśli Jarosław Kaczyński będzie popełniał mniej błędów niż Bronisław Komorowski, kandydat PO swoją przewagę może stracić — uważa Jarosław Flis, socjolog Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Tym bardziej że tragedia pod Smoleńskiem daje przewagę właśnie Jarosławowi Kaczyńskiemu w prowadzeniu kampanii wyborczej.

— Bronisław Komorowski będzie musiał walczyć z cieniem. To obóz PiS będzie ustalał granice sporu w kampanii. Będzie definiował, o czym można mówić, a o czym nie wypada. Będzie więc dyktował warunki — uważa Andrzej Rychard.

Jego zdaniem, Bronisław Komorowski nadal ma największe szanse na zwycięstwo w wyborach, ale przegrana jest niewykluczona.

Biznes się waha

Przetasowania w wyścigu do fotela prezydenckiego krzyżują szyki analitykom gospodarczym. Jeszcze niedawno —nawet po katastrofie pod Smoleńskiem — wielu ekonomistów zakładało, że prezydentem zostanie kandydat PO, a to utoruje drogę wyczekiwanym od lat reformom gospodarczym. Dziś analitycy do takiego scenariusza podchodzą już znacznie ostrożniej. Nie przestali jednak liczyć na reformy.

— Z punktu widzenia perspektyw rozwoju Polski najważniejsze są dwie sprawy: szybkie przyjęcie euro i reforma finansów publicznych. Przyszły prezydent będzie miał tu sporo do zrobienia. Mam nadzieję, że kandydaci niedługo odniosą się do tych spraw, choć obawiam się, że oś debaty będzie przebiegać gdzie indziej — mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.

Na wynik wyborów z pewnością spory wpływ będą miały środowiska biznesowe. Przedsiębiorcy na razie są podzieleni. Część z nich wierna jest Platformie i już dziś deklaruje poparcie dla Bronisława Komorowskiego.

— Przedsiębiorcy będą głosowali na kandydata, który nie będzie tworzył napięć i konfliktów. Bronisław Komorowski zagwarantuje sprawną drogę legislacyjną. Przy dobrej współpracy rządu z prezydentem likwidowanie barier w prowadzeniu biznesu byłoby znacznie łatwiejsze niż dotąd —twierdzi Maciej Grelowski, przewodniczący Rady Głównej Business Centre Club.

Część przedsiębiorców jest jednak sceptyczna wobec kandydata PO. Niektórzy zawiedli się na rządach Platformy, a inni nie chcą oddawać w jej ręce pełni władzy.

— Marzy mi się prezydent, który będzie wetował ustawy tylko wtedy, kiedy będą zagrażały gospodarce. Nie oznacza to jednak, że musi to być prezydent z partii rządzącej. Nie jestem zwolennikiem monopolu politycznego — mówi Andrzej Malinowski, prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich.

Jacek

Kowalczyk