Nowy sport unijny – wyrzucanie KE

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2025-09-16 20:00

Komisja Europejska (KE) w kadencji 2024-2029 nie skończyła jeszcze pierwszego roku działalności, ale wnioski o jej wyrzucanie to nowy sport uprawiany w Parlamencie Europejskim (PE).

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Na najbliższej sesji PE w dniach 6-9 października 2025 r. w Strasburgu odgrzany zostanie kotlet pod nazwą wotum nieufności wobec KE pod przewodem Ursuli von der Leyen. Niezależnie od siebie wnioski złożyły dwie marginalne grupki z dwóch stron sali obrad PE – prawicowi Patrioci dla Europy oraz Lewica, której nie należy mylić z grupą Socjalistów i Demokratów. Pierwsze takie głosowanie w obecnej kadencji przeprowadzone zostało 10 lipca, wniosek przepadł w jawnym głosowaniu stosunkiem 175:360, przy 18 europosłach wstrzymujących się i aż 167 niegłosujących. Spośród polskich europosłów za usunięciem gabinetu niemieckiej przewodniczącej głosowała m.in. cała delegacja PiS.

KE urzęduje od 1 grudnia 2024 r., notabene jej start się proceduralnie opóźnił, bo powinna działać już od 1 listopada. Wniosek o wotum nieufności wymaga podpisów co najmniej 10 proc. członków 720-osobowego PE, czyli 72 – co nie jest trudne, obecnie inicjatorom udało się zebrać aż dwie niezależne listy sygnatariuszy. Traktaty zawiesiły przed zamachującymi się na błogi spokój przy brukselskim rondzie Schumana poprzeczkę niebotycznie wysoko. Traktat o UE w artykule 17 ustala, że zatwierdzenie przez PE przewodniczącego KE – w trybie zero-jedynkowym, albowiem kandydata realnie wybiera i zgłasza przecież Rada Europejska – następuje w głosowaniu tajnym, zaś wymagana jest większość składu PE, czyli co najmniej 361 europosłów. Ursula von der Leyen uzyskała w tajnym głosowaniu PE reelekcję na drugą kadencję stosunkiem 401:284, przy 22 głosach nieważnych oraz 12 europosłach niegłosujących. Wotum nieufności, równoznaczne z usunięciem całej KE, upchnięte zostało natomiast w artykule 234 innego traktatu, bardziej technicznego – o funkcjonowaniu UE. Wymagana jest zaporowa większość podwójna – co najmniej połowa składu PE (czyli jak przy wyborze przewodniczącego KE), ale zarazem dwie trzecie głosów oddanych na sali. Najważniejszy jest jeszcze jeden przepis, otóż głosowanie jest… jawne, czyli personalny wydruk znany jest natychmiast wszystkim! W stosunku do procedury zatwierdzania przewodniczącego KE to różnica kosmiczna. Jawność wyklucza ewentualną nielojalność europosłów z grup politycznie popierających KE, w tym niepokornych z Europejskiej Partii Ludowej, która obsadziła Ursulę von der Leyen na drugą kadencję.

W całych wspólnotowych dziejach przed lipcem 2025 r. złożono pięć wniosków o wotum nieufności wobec KE. Żaden nie miał szans i nigdy nie przeszedł, ale w 1999 r. (Polska wtedy była jeszcze w przedsionku UE) kierowany przez Jacques’a Santera z Luksemburga przyparty do muru unijny rząd tuż przed głosowaniem PE ustąpił sam. Powodem były udokumentowane zarzuty o korupcję i nepotyzm wobec Édith Cresson, komisarki z Francji, byłej premierki tego państwa. Santerowi nie udało się jej usunąć z KE jako czarnej owcy, zatem upadł cały kolegialny gabinet, co prawda pół roku przed naturalnym końcem kadencji.

Sytuacja KE przewodniczącej Ursuli von der Leyen jest zupełnie inna. Niedawne orędzie o stanie UE uznaje za swój triumf, chociaż w wielu konkretach przypominało ono zamek na piasku. Poparcie trzech międzynarodówek, które utworzyły polityczną spółkę – chadeckiej, socjaldemokratycznej i liberalnej – wygląda jednak na niepodważalne. Dlatego KE oczywiście będzie trwała, ale w którą stronę prowadzi całą UE – to temat na pewno wykraczający poza polityczną arytmetykę w PE. W każdym razie uzasadnienia obu wniosków się różnią. Lewica oskarża przewodniczącą KE o brak odpowiedniej reakcji na katastrofę humanitarną w Strefie Gazy w związku z uderzeniem Izraela, a także krytykuje kapitulancką umowę handlową z USA. Patrioci dla Europy również sprzeciwiają się umowie tej umowie, ale głównie porozumieniu z południowoamerykańskim blokiem Mercosur.