Na 11 sierpnia wyznaczony jest termin posiedzenia rady nadzorczej PKO BP. Dzień później bank opublikuje kwartalny raport, ale wyniki prawdopodobnie nie będą głównym tematem spotkania nadzoru. Posiedzenie według pierwotnych założeń miało mieć charakter porządkowy. Po burzliwym maju, kiedy do dymisji podał się prezes Zbigniew Jagiełło, oraz po perturbacjach w czerwcu, związanych z wymianą CFO i nieudanym podejściem do odwołania szefa pionu korporacji, rada uznała, że bank potrzebuje spokoju. Ewentualne decyzje personalne zostały przełożone na jesień.
Sytuacja zmieniła się po niespodziewanej, ubiegłotygodniowej dymisji Adama Marciniaka, szefa pionu IT, ze skutkiem od 13 sierpnia. Rada musi teraz znaleźć kogoś na jego miejsce, a będzie to niełatwa decyzja, gdyż chodzi o obsadzenie kluczowego obszaru dla PKO BP. Adam Marciniak, który zrobił w banku piękną karierę od menedżera średniego szczebla aż członka zarządu, odgrywał też niebagatelną rolę w wielu projektach rynkowych, jak chociażby 500+ czy krajowa chmura. Nadzorowany przez niego pion stanowi też zaplecze dla realizacji cyfrowej strategii PKO BP.
Czasu na znalezienie następcy jest mało. Z naszych informacji wynika, że na giełdzie nazwisk pojawiają się kandydatury menedżerów, którzy w przeszłości pracowali w pionie IT.

Karuzela idzie w ruch
Według naszych rozmówców konieczność obsadzenia wakatu po Adamie Marciniaku może przyspieszyć obroty kadrowej karuzeli w zarządzie. Chodzi właściwie o jedno stanowisko, a raczej osobę: Jakuba Papierskiego. Szef pionu korporacji i inwestycji to wieloletni, bliski współpracownik Zbigniewa Jagiełły. Już w czerwcu resort aktywów państwowych wspierał koncepcję jego zdymisjonowania, ale nie uzyskał wystarczającego wsparcia i Jakub Papierski utrzymał stanowisko. Rada nadzorcza bardzo istotnie ograniczyła jednak zakres jego kompetencji. Z potężnego obszaru, obejmującego największych klientów, wykroiła dla niego niewielki segment: działalność skarbcową i dom maklerski. Nadzór nad korporacjami przejął Marcin Ekert, wprowadzony do zarządu w czerwcu tego roku.
Realizację polityki kadrowej utrudnia radzie nadzorczej fakt, że w zarządzie PKO BP zasiada dziewięć osób, czyli maksimum przewidziane w statucie. Każda próba wprowadzenia nowej osoby do składu wiąże się z koniecznością zdymisjonowania członka kierownictwa. Po odejściu Zbigniewa Jagiełły i zmianie status quo obowiązującego w banku od przeszło dekady jest wiele środowisk, które chętnie umieściłyby swojego człowieka w zarządzie.
W dodatku wkrótce rada będzie musiała się zająć realizacją wytycznych dotyczących parytetu płci w spółkach giełdowych. Ostatni raz kobieta zasiadała w zarządzie banku 14 lat temu. Na razie nie jest to jednak priorytet - najpierw nadzór musi się uporać z bieżącymi problemami.
Detal, udzielne księstwo
Oprócz wyznaczenia szefa pionu IT konieczny jest wybór nowego szefa detalu. Odpowiedzialny za ten pion Jan Emeryk Rościszewski, p.o. prezesa, czeka na zgodę (formalnie brak sprzeciwu) Komisji Nadzoru Finansowego na objęcie stanowiska szefa PKO BP. Decyzja jest kwestią czasu, bo z formalnego punktu widzenia kandydat spełnia regulacyjne wymogi stawiane menedżerom na kierowniczych stanowiskach w instytucjach finansowych. Jan Emeryk Rościszewski ma za sobą lata pracy w sektorze ubezpieczeniowym. Od 2016 r. zasiada w zarządzie PKO BP, sprawując nadzór nad jednym z najważniejszych obszarów biznesowych banku – klienta detalicznego. Kiedy dostanie błogosławieństwo KNF, będzie musiał oddać pion komuś innemu. Szef banku, choć w kierownictwie zajmuje pozycję kluczową i na koniec dnia ponosi odpowiedzialność za całość organizacji, w praktyce nie ma - i mieć nie może - bezpośredniego wpływu na zarządzanie biznesem. Prezes sprawuje zazwyczaj nadzór nad marketingiem, compliance, działem prawnym - czyli „miękkimi” obszarami biznesu.
Przekazanie władzy nad pionem detalicznym w PKO BP ma nie mniejsze znaczenie dla układu sił w zarządzie niż zmiany personalne. Patrząc od strony rynkowej, jest to gigantyczny obszar związany z obsługą 11 mln klientów indywidualnych, największy dostawca kredytów hipotecznych (z udziałami sięgającymi ponad 30 proc. sprzedaży całego sektora), lider w segmencie consumer finance, duży dystrybutor funduszy inwestycyjnych z ambicjami w zakresie oferty ubezpieczeniowej. Pionowi detalicznemu podlegają też mikro- i małe firmy. Na jego konto idą wyniki TFI, PTE i spółki ubezpieczeniowej. Detal jest siłą napędową wyniku banku, generując dwie trzecie rocznego zysku.
Z punktu widzenia samej organizacji pion detaliczny to udzielne księstwo, na które pracuje 80 proc. 26-tysięcznej załogi całej grupy, pracownicy zatrudnieni w centrali i placówkach w najdalszych zakątkach kraju. To ponad 900 oddziałów własnych i blisko pół tysiąca placówek partnerskich.
Wiceprezes drugiego sortu
Co ciekawe, historycznie szef detalu w PKO BP zazwyczaj nie był szczególnie wysoko umocowany w zarządzie banku. Wojciech Papierak, zarządzający tym obszarem w latach 2008-11, ledwie był tolerowany najpierw przez Jerzego Pruskiego, prezesa w latach 2008-09, a potem przez następcę – Zbigniewa Jagiełłę. Jacek Obłękowski, kolejny szef detalu, też nie należał do ścisłego grona decyzyjnego w banku. Jan Emeryk Rościszewski, przejmując zarządzanie pionem, także nie był postrzegany jako kluczowy menedżer w banku (aż do momentu, kiedy okazało się, że przejmie schedę po Zbigniewie Jagielle), ani nie rościł sobie do tego pretensji.
Warto przypomnieć, że pierwszym przydziałem Maksa Kraczkowskiego, powołanego do zarządu PKO BP z końcem czerwca 2016 r., był - krótko - obszar detaliczny. Dopiero później objął pion bankowości międzynarodowej, a detal przejął Jan Emeryk Rościszewski.
Takie umocowanie szefa detalu wynikało z faktu, że zazwyczaj pochodził on z innego rozdania niż prezes, który miał narzędzia i sposoby pozwalające ograniczyć wpływy podwładnego w banku.
Poznaj program cyklu webinarów “Akademia Lidera” >>
Arytmetyka, wyniki i kontakty
Przychodząc do PKO BP, Maks Kraczkowski był świeżo upieczonym bankowcem, który dopiero co porzucił ławy poselskie PiS, kończąc polityczną karierę po czterech kadencjach pracy w Sejmie, gdzie przez lata był m.in. zastępcą, a potem szefem Komisji Finansów Publicznych. Dzisiaj ma za sobą pięć lat doświadczenia w bankowości i - jak wynika z naszych informacji - szanse, żeby do detalu wrócić, ale z innej pozycji oraz z innymi kompetencjami i możliwościami niż w 2016 r., kiedy na ten odcinek rzucił go Zbigniew Jagiełło.
Sprzyja mu personalna arytmetyka: w zarządzie teoretycznie dwóch innych menedżerów – Mieczysław Król (operacje) i Rafał Antczak (strategia) - mogłoby zabiegać o tę posadę, ale żaden z nich raczej nie będzie. Ma też niezły tzw. track record: poukładał sprawy w oddziałach zagranicznych banku i zaczęły one robić biznes. W relacjach z samorządami i rządowymi agencjami przydatne okazały się znajomości z Sejmu, co przełożyło się na dodatkowe umowy PKO BP z województwami.
Last but not least Maks Kraczkowski ma dobre relacje z obecnym szefem detalu. Co prawda prezes banku nie ma już kompetencji do wyznaczania zadań członkom zarządu, ale jego słowo z poparciem na radzie nadzorczej ma swoją wagę.
Maks Kraczkowski odmówił komentowania naszych informacji.