Obligacje: Czeka nas mocniejsza końcówka roku?

Materiał zewnętrzny
opublikowano: 2025-11-21 17:35

Wyprzedaż japońskich obligacji nie rozlała się na globalny rynek długu. Może to przekonać inwestorów, że zagrożenia związane z nadmiernym zadłużaniem są wyolbrzymiane. Niemniej rynki powinny szykować się na wzrost zmienności.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W piątek japońskie obligacje odrobiły część dotkliwych strat, których doznały na przestrzeni całego tygodnia.

Potężny skok w Tokio

W poniedziałek rentowność dziesięciolatek przebiła pułap 1,7 proc., czyli szczyt pięcioletniego trendu wzrostowego ustanowiony ledwie na początku października, i znalazła się tym samym najwyżej od 2008 r., a w kolejnych dniach inwestorzy kontynuowali wyprzedaż.

Powodem wyprzedaży były obawy o wielkość i wpływ pakietu stymulacyjnego, którego kształt nowy rząd miał zatwierdzić w piątek. W miarę upływu kolejnych dni oczekiwana wartość pakietu rosła w doniesieniach medialnych i zaczęto mówić nawet o równowartości 161 mld USD wobec 110 mld USD początkowej wartości. Ostatecznie rząd podał kwotę nieco niższą - 135,5 mld USD i to właśnie ona została wykorzystana jako pretekst do zakupu solidnie już przecenionych obligacji, których rentowność zdążyła wzrosnąć do 1,84 proc. (przy zachowaniu proporcji odpowiadałoby to wzrostowi rentowności naszych obligacji o prawie 44 pkt baz. w cztery dni - mowa więc o potężnym skoku). Japońskie obligacje skończyły tydzień na poziomie 1,77 proc. (dziesięciolatki), co i tak jest najwyższym zamknięciem od 18 lat.

Zagranica nie ucierpiała

Podobne wydarzenia wywołują zwykle falę paniki na globalnym rynku długu, ale tym razem tak się nie stało. Bynajmniej nie dlatego, że inwestorzy bagatelizują problemy Japonii - pakiet stymulacyjny wartości 2 proc. PKB obciąży budżet, w którym deficyt osiąga 6 proc., a zadłużenie Japonii to 240 proc. PKB. Po prostu ponad połowę długu zgromadził bank centralny, a prawie całość krajowi inwestorzy instytucjonalni. Na inwestorów międzynarodowych przypada około 6,5 proc. zadłużenia, co jest o tyle zrozumiałe, że przez ostanie lata (2011-24) rentowność japońskich dziesięciolatek nie przekraczała 1 proc. Łatwo było znaleźć na świecie atrakcyjniejsze papiery dłużne. I to jest właśnie powód względnego spokoju na globalnym rynku długu - straty z przeceny japońskich obligacji nie są zbyt bolesne dla międzynarodowych inwestorów.

Niemniej mleko jeszcze może się rozlać. Na razie obserwujemy tylko jednodniową korektę długotrwałego trendu wzrostowego (rentowność japońskich obligacji rośnie od ponad pięciu lat) związaną zapewne z odwróconą zasadą „kupuj plotki, sprzedawaj fakty”. W rzeczywistości inwestorzy nie mają zbyt wielu powodów, by kupować dziś japoński dług. Inflacja sięga 2,9 proc. przy głównej stopie procentowej ustalonej na 0,5 proc. Pakiet stymulacyjny wejdzie w życie w momencie, w którym gospodarka osiąga pełnię zatrudnienia, a ponieważ społeczeństwo szybko się starzeje, niemal zapewnia to nierównowagę na rynku pracy.

Inwestorzy przełkną wszystko?

Dalsza wyprzedaż japońskich papierów mogłaby podziałać na inne kraje jak memento, że nie da się zadłużać w nieskończoność. Z drugiej strony, jeśli mimo tych warunków inwestorzy znajdą dość środków, by odwrócić trend spadkowy japońskich obligacji, może to być sygnał dla polityków innych krajów, u których zbyt wysokie zadłużenie wywołuje obawy o stabilność budżetu - strach ma wielkie oczy, ale inwestorzy przełkną każdy wzrost zadłużenia.

Sprzymierzeńcem rządów jest kalendarz. Końcówka roku to zwykle okres walki o wysokość rocznych stóp zwrotu, osiąganych wyników i premii z tym związanych. Możliwe więc, że o ile nie pojawi się więcej niespodzianek, rynek obligacji globalnie wzmocni się przed rozdaniem w nowym roku.

Pomagać też może niepewna w ostatnich dniach atmosfera na giełdach, która wzmacnia popyt na bezpieczne aktywa. Zresztą nawet sprzedający japońskie obligacje muszą gdzieś uciec z pieniędzmi, a najlepiej nadają się do tego obligacje innych krajów, niezadłużonych aż tak mocno jak Japonia. To ostatnie kryterium spełniają wszyscy.

Emil Szweda, Obligacje.pl