Jest grudzień 2011 r. W studiu nagrań Polskiego Radia jest spory ruch. Trwa rejestracja słuchowiska „Anielskie sprawki”, w którym bohaterom użyczają głosów wybitni lekarze Centrum Zdrowia Dziecka (CZD). To z ich inicjatywy powstaje nagranie, będące zwieńczeniem konkursu rozpisanego rok wcześniej na bajkę dla małych pacjentów. Miała to być forma terapii dla najciężej chorych dzieci, przebywających na OIOM, z dala od rodziców.
Sprawie towarzyszy niemały rozgłos — oprócz audiobooka powstała promująca go piosenka z teledyskiem. W nagranie „Anielskich sprawek” osobiście angażuje się Andrzej Siezieniewski, ówczesny szef Polskiego Radia, wcielając się w rolę Doroteusza, Bogusław Piwowar, członek zarządu TVP, to Jeremiasz, dr Maciej Piróg, dyrektor CZD, to Archanioł. Poza nimi aktorami było trzech profesorów i wianuszek doktorów, wśród nich dr n. med. Przemysław W. — Tymoteusz. Z końcowych napisów filmu o tym, jak powstawało nagranie wynika, że jest on kierownikiem poradni specjalistycznych Centrum Zdrowia Dziecka. W rzeczywistości nie ma tytułu doktora ani nie jest lekarzem. Skończył studia z ratownictwa medycznego. Kilka lat później zasłynie jako fałszywy pułkownik służb specjalnych.
Ratownik naukowiec
Przemysław W. jest obecnie oskarżony w dwóch sprawach karnych tzw. gangu przebierańców, grupy przestępczej, która, podszywając się pod służby ściągała haracz z firm (w tym należących do mafii) działających na rynku paliwowym i farmaceutycznym. Pieniądze miały zasilić tajny fundusz rzekomo powstającej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa, tworzonej przez rząd PiS, a później na wykup stoczni. Przebierańcy rozkręcili karuzelę VAT, usiłując wyłudzić blisko 1 mld zł. Zbudowali własną sieć współpracowników, prowadzili szkolenia, wysyłali misje zagraniczne. Owinęli sobie wokół palca ówczesnego głównego inspektora farmaceutycznego, a w jego siedzibie organizowali spotkania z przedsiębiorcami z różnych branż. W materiałach śledztwa są ślady wskazujące, że chcieli stworzyć partię polityczną.
Przebierańcy stworzyli swoją legendę niemal w ogóle bez konieczności podrabiania legitymacji służbowych czy innych dokumentów — w 99 proc. przypadków wystarczyło okazanie okładki legitymacji z trzyliterowym skrótem.
Gang działał w latach od 2015 do 2018 r. Liczył kilkanaście osób. Część z nich była przekonana, że faktycznie działa na rzecz Polski. Według prokuratury jedną z czołowych postaci w grupie był Przemysław W., który najczęściej przedstawiał się jako podpułkownik Służby Kontrwywiadu Wojskowego (SKW). Występował też jako prokurator Prokuratury Krajowej.
Z ustaleń „PB” wynika, że Przemysław W. posługiwał się fałszywą tożsamością już kilka lat przed powstaniem gangu przebierańców. Podawał się za lekarza, na tyle skutecznie, że wygrał dwa konkursy: na kierownika przychodni zdrowia i dyrektora szpitala. Jego nazwisko jest na liście autorów kilku specjalistycznych prac naukowych — w tym jednej po angielsku — dotyczących reakcji alergicznych przy szczepieniu dzieci oraz problemów ze słuchem, obok wybitnych lekarzy specjalistów.

Doktor medycyny
Marzec 2013 r. W Czerwonej Górze, niedaleko Kielc, ulga i zadowolenie — miejski szpital, borykający się z narastającymi problemami finansowymi, które doprowadziły do zwolnienia poprzedniego dyrektora, ma nowego szefa. Został wybrany dopiero w drugim konkursie. W pierwszym, w grudniu 2012 r., żaden z kandydatów nie uzyskał większości głosów komisji rekrutacyjnej. Tym razem się udało: „Doktor z Warszawy dyrektorem szpitala w Czerwonej Górze” — informują media. Jest nim 33-letni doktor medycyny, audiolog i foniatra, który „od pięciu lat kieruje zespołem poradni specjalistycznych w CZD w Warszawie”.
„Przedstawił sensowną i realną wizję rozwoju szpitala. Moim zdaniem ten kandydat ma doświadczenie w zarządzaniu budżetem jednostki ochrony zdrowia, zna specyfikę pracy szpitala i jest człowiekiem z zewnątrz, co daje nadzieję, że obiektywnie przeprowadzi wszystkie zmiany” — powiedział „Echu Dnia” Grzegorz Śwircz, wicemarszałek świętokrzyski.
Nowy dyrektor dzień po nominacji poprosił o dwa tygodnie bezpłatnego urlopu. Powód: sprawy osobiste. Dopiero później wyjdzie na jaw, że dyrektor jest kierownikiem ośrodka zdrowia w Sulejówku, o czym nie powiadomił nowego pracodawcy. Był to najmniejszy problem samorządowców z Czerwonej Góry. Przygotowując dokumenty dla nowego szefa szpitalna kadrowa zauważyła, że w świadectwie pracy dołączonej w dokumentacji złożonej przez doktora na konkursy w grudniu i w marcu są różne daty zatrudnienia w CZD. Nie może dodzwonić się do szefa. Wybiera numer kadr w CZD, gdzie dowiaduje się, że dr n. med. Przemysław W. nigdy w tym szpitalu nie pracował.
Medical doctor
Ze sprawozdań z działalności naukowej, leczniczej i szkoleniowej CZD wynika jednak, że w 2011 r. szpital zatrudniał Przemysława W. Jest on równie też wymieniony jako współautor dwóch prac opublikowanych w tym roku przez naukowców pracujących w szpitalu.
— W CZD pracował Przemysław W., nie wykonywał jednak czynności zastrzeżonych dla lekarza, lecz czynności administracyjne, związane z organizacją pracy zespołu poradni specjalistycznych — informuje Mikołaj Dakowski, kierownik działu prawnego szpitala.
Wyjaśnia, że „nie ma zakazu udziału w badaniach naukowych dla osób nie będących lekarzami”. Prace naukowe nie tracą na wartości przez to, że w części badań naukowych uczestniczy osoba nie będąca lekarzem i jest wymieniona jako współautor.
Mikołaj Dakowski dodaje, że szpital złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przeciwko wiarygodności dokumentów. Dochodzenie zostało jednak umorzone przez prokuraturę wobec niewykrycia sprawcy przestępstwa.
CZD uchylił się od odpowiedzi na część pytań dotyczących Przemysława W. zasłaniając się przepisami GIODO. Nie udało nam się ustalić, kiedy rzekomy lekarz odszedł z pracy w szpitalu dziecięcym. Wiadomo natomiast, że przez kilka lat posługiwał się fałszywą tożsamością lekarza z Centrum Zdrowia Dziecka.
W listopadzie 2012 r. wygrał konkurs na kierownika przychodni w Sulejówku. Podobnie, jak rok później w Czerwonej Górze, posłużył falsyfikatami: dyplomem studiów lekarskich oraz kopią prawa wykonywania zawodu lekarza.
W internecie do dzisiaj można znaleźć wizytówki „dr n. med. Przemysław W. pełna diagnostyka zaburzeń słuchu u dzieci, protezowanie aparatami słuchowymi”.
W 2015 r. ukazała się ostatnia publikacja naukowa, której współautorem był Przemysław W. W tym samym roku, z dwoma osobami założył w Wielkiej Brytanii firmę Shotpro LTD. Position: director, occupation: medical doctor.
Doktor ekonomii
Nie było to pierwsze przedsięwzięcie biznesowe rzekomego lekarza. W latach 2011-14 był on udziałowcem ora zasiadał w radach nadzorczych kilku spółek w tym biura rachunkowego, domu maklerskiego (BM tylko z nazwy), firmy inwestycyjnej. W biznesie zdarzało mu się chodzić na skróty. Jako kierownik przychodni, wspólnie ze znajomym i partnerem biznesowym, zdefraudował 42 tys. zł organizując fikcyjny audyt systemu IT i dostawę sprzętu komputerowego. Dostał za to rok w zawieszeniu.
W 2015 r. postanowił „skonfrontować wiedzę praktyczną z informacjami teoretycznymi” w zakresie prowadzenia biznesu i złożył podane o przyjęcie na studia doktoranckie na SGH w Kolegium Gospodarki Światowej. W CV napisał, że od kwietnia 2013 r. jest dyrektorem handlowym na Regionu Wschodniego w Biurze Rachunkowym Econom i Mayfer Capital (zasiadał w radach nadzorczych tych spółek). Zajmował się obrotem i pozyskiwaniem surowców – ropa, gaz, miedź, węgiel – na Ukrainie, Białorusi, Rosji – „głównie dla klientów włoskich”. Kierował 40-osobowym działem handlowym i zarządzał filiami na wschodnich rynkach.
SGH odmówiła odpowiedzi na pytania dotyczące przebiegu studiów Przemysława W. w związku z przepisami GIODO. Z naszych ustaleń wynika, że podjął naukę na uczelni. W zeznaniach do sprawy gangu przebierańców pojawia się wątek studiów doktoranckich wtedy już „pułkownika” SKW. Jeden z oskarżonych powiedział, że prace za Przemysława W. pisał jego podwładny, zwerbowany do fikcyjnych służb jakie rzekomo miał tworzyć.
„Według mojej wiedzy Przemek załatwił mu też studia doktoranckie i razem tam chodzili. Bardzo ich te studia łączyły” – zeznał.
W internecie dostępna jest uchwała senatu SGH z 2016 r. z informacją o powołaniu członków komisji dyscyplinarnej ds. doktorantów SGH. Jest wśród nich Przemysław W.
Jak wynika z akta sprawy gangu przebierańców Przemysław W. złożył na uczelni prawdziwe dokumenty potwierdzające wykształcenie: dyplom licencjata i studiów magisterskich w zakresie ratownictwa medycznego. Natomiast CV wydaje się być wytworem fantazji kandydata.
Agent służb poza kontrolą
Paweł Trzciński, były rzecznik CZD zeznał w prokuraturze, że w 2014 r. Przemysław W. powiedział mu, że w szpitalu prowadził tajną operację z ramienia służb pod przykrywką lekarza. Ze szpitala w Czerwonej Górze został usunięty w związku z kompromitującymi dokumentami jakie miał znaleźć na lokalnych polityków. Składając zeznania, Paweł Trzciński wciąż był przekonany, że Przemysław W. był agentem, który wyrwał się spod kontroli służb.