Odbicie WIG20 może być pułapką

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2019-05-30 22:00

Słabo wyglądają perspektywy indeksu największych spółek warszawskiej giełdy. Obrywa on przez wojny handlowe i rozczarowujące wyniki spółek

Przeczytaj i dowiedz się:

  • jak są najnowsze prognozy dla indeksu WIG20
  • co może napędzać wzrosty, a co spadki największych spółek
  • co analitycy radzą inwestorom

Próba wybicia się indeksu WIG20 ponad poziom 2200 pkt wczoraj się powiodła, ale eksperci nie są optymistami i radzą zachować ostrożność.

— Będzie bardzo trudno osiągnąć 2620 pkt, czyli barierę niepokonaną od siedmiu lat, dla wielu inwestorów kluczową. Skłaniam się raczej do scenariusza spadku do nawet 2000 pkt — mówi Daniel Kostecki, analityk Conotoxii.

— Myślę, że zejście w okolice 2000 pkt jest całkiem realne. W ostatnich kilku latach indeks dwukrotnie osunął się na ten pułap. Dopiero na takim poziomie warto będzie dobierać akcje do portfela. Na razie jest na to za wcześnie — uważa Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers DM.

Według Marcina Kiepasa, analityka Tickmill, wiele wskazuje na to, że indeks grupujący największe i najpłynniejsze spółki z warszawskiej giełdy spadnie do około 2050 pkt. Zdaniem naszego rozmówcy im bliżej będzie do 2000 pkt, tym sytuacja będzie bardziej niebezpieczna.

— Spadek o kolejne 100 pkt będzie oznaczał, że indeks jest w trwającym od lat trendzie bocznym. Sytuacja zacznie wyglądać naprawdę źle, jeśli wskaźnik zejdzie poniżej 2000 pkt. Otworzy to drogę do spadku do 1700-1800 pkt — zaznacza Marcin Kiepas.

Wojna nad Pacyfikiem

Od początku 2019 r. WIG20 utrzymywał się w przedziale 2300-2400 pkt. Wszedł do niego nieco wcześniej, niż nastąpiło globalne odbicie na giełdach, choć akurat pogorszenie nastrojów na przełomie kwietnia i maja zbiegło się ze spadkiem poniżej 2200 pkt. To oznacza, że warszawska giełda mocno zareagowała na zwrot w polityce Stanów Zjednoczonych wobec Chin.

— W ostatnich tygodniach WIG20 zachowuje się bardzo podobnie do indeksu Hang Seng z Hongkongu. GPW traktowana jest więc jak rynki wschodzące w kontekście wojen handlowych, co jest bardzo złą wiadomością — twierdzi Przemysław Kwiecień.

— Temat wojen handlowych ciągnie się bardzo długo, dlatego jestem ostrożny względem ich wpływu na WIG20. Nadzieje na porozumienie amerykańsko-chińskie windowały Wall Street. Gdy w maju sytuacja ponownie się zaostrzyła, giełda nowojorska się zawahała, ale wielkiego strachu tam nie ma. Dalsze nasilenie sporu pociągnęłoby indeksy amerykańskie w dół, ale nie sądzę, że aż tak mocno, by WIG20 spadł do 1700-1800 pkt. Żeby tak się stało, konflikt amerykańsko-chiński musiałby stanąć na ostrzu noża. Gdyby jednak indeksy na tym mocno cierpiały, to myślę, że Donald Trump byłby bardziej skłonny do ustępstw. Na razie zakładam spadek indeksu WIG20, ale bez długotrwałej wyprzedaży — dodaje Marcin Kiepas.

Indeksowi polskich blue chipów na pewno nie pomagają przetasowania w indeksie MSCI Emerging Markets. Udział polskich akcji w tym wskaźniku został zredukowany pod koniec maja. Podobne ruchy czekają nas jeszcze w sierpniu i listopadzie.

Indeks sobie, gospodarka sobie

Do słabości indeksu swoje dokłada też to, że w wynikach spółek raczej nie widać poprawy sytuacji gospodarczej.

— Rozdźwięk pomiędzy dynamiką PKB w Polsce a indeksem WIG20 za ostatnie 10 lat jest dobrą ilustracją tego, że spółki z WIG20 nie są w stanie wykorzystać rewelacyjnej koniunktury gospodarczej. Niestety, wiele przyczyn tego stanu rzeczy ma charakter polityczny — podkreśla Łuaksz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią.

— Poza CD Projektem w indeksie WIG20 mamy niestety mało innowacyjne spółki. One mają ugruntowaną pozycję rynkową, wysoką kapitalizację, ale brak im innowacyjności pozwalającej zwiększać przychody. By indeks rósł, potrzebny jest wzrost przychodów lub cięcie kosztów w spółkach — uważa Daniel Kostecki.

Specjalista przypomina, że prawie 34-procentową wagę w indeksie ma pięć wchodzących w jego skład banków. Jedną z lokalnych, giełdowych zasad jest zaś ta, że nie ma hossy na WIG20 bez hossy na bankach. A tej nie będzie dopóty, dopóki Rada Polityki Pieniężnej nie podniesie stóp procentowych.

— A na to się nie zanosi — mówi Daniel Kostecki.

Marcin Kiepas również dostrzega rozdźwięk między wynikami blue chipów a kondycją gospodarki, ale na sprawę patrzy nieco inaczej niż analityk Conotoxii.

— O strukturze WIG20 można by dyskutować, gdyby sytuacja sprowadzała się do tego, że WIG20 stoi w miejscu, a pozostałe indeksy rosną. Ale w przypadku indeksów mWIG40 i sWIG80 też nie widać, by sezon wyników poprawił sytuację — zaznacza analityk Tickmillu.

Łukasz Bugaj, menedżer ds. komunikacji inwestycyjnej grupy Axa, do czynników wpływających na słabość indeksu WIG20 dorzuca zmiany w systemie emerytalnym.

— Na początku 2019 r. akcentowane było to, że startują PPK, co generalnie jest oceniane jako czynnik pozytywny dla giełdy. Obecnie środek ciężkości przeniósł się na przyszłość OFE — uważa Łukasz Bugaj.

Jego zdaniem, mimo pojawienia się funduszu przedemerytalnego, w opublikowanym 28 maja 2019 r. projekcie ustawy o zmianach w OFE nie ma istotnych zmian w stosunku do wcześniejszych zapowiedzi. Wraz z postępem prac legislacyjnych coraz bardziej realnego kształtu nabiera jednak pytanie, ile osób nie zrobi nic i pozostawi pieniądze w przekształconych OFE, a ile wyrazi wolę transferu do ZUS.

— Ta niewiadoma nie jest czynnikiem bardzo negatywnym, ale rynek nie lubi niepewności. Odkąd kilka lat temu zaczęło się mówić o pierwszych istotnych zmianach w funkcjonowaniu OFE, WIG20 jest w bardzo szerokiej konsolidacji, której dolne ograniczenie to 2100 pkt. Indeks pewnie w niej pozostanie, bo do tego poziomu ma jeszcze bufor. Pytanie, czy wróci ponad 2400 pkt. Według mnie, żeby do tego doszło, musiałby się poprawić sentyment globalny — komentuje Łukasz Bugaj.

— Ostatnie trzy tygodnie to na WIG20 trend horyzontalny, który może być z łatwością przełamany w każdą stronę. Najważniejsze w tym momencie są bardziej długoterminowe wsparcia i opory. Dopóki pozostajemy w przedziale 2080-2420 pkt, trudno będzie o większe zainteresowanie inwestorów polskim rynkiem akcji — dodaje Łukasz Wardyn.