Odszkodowanie dla jednego wierzyciela

Marcin Goralewski
opublikowano: 2004-11-24 00:00

24 mln zł. Takie odszkodowanie ma zapłacić Telekomunikacja Polska syndykowi PIA Piaseckiego. Cieszy się jednak tylko Bank Handlowy.

Syndyk masy upadłościowej PIA Piaseckiego, firmy, która jeszcze w 2002 r. realizowała kontrakty budowlane na 800 mln zł, wygrał proces arbitrażowy z Telekomunikacją Polską (TP).

To nie koniec

— Sąd przy Krajowej Izbie Gospodarczej zasądził na naszą rzecz 19,2 mln zł odszkodowania oraz 4,6 mln zł odsetek. Jeden z trzech arbitrów zgłosił zdanie odrębne do wyroku — mówi Józef Miśtal, syndyk niegdyś giełdowej firmy.

Od daty wydania wyroku suma, około 24 mln zł, powiększa się o odsetki. Wyrok nie kończy jednak sporu, w którym PIA Piasecki zarzucił telekomowi niesłuszne skorzystanie z gwarancji bankowych przy budowie biurowca TP w Warszawie. To zachwiało płynnością spółki, zaowocowało podobnymi decyzjami innych zleceniodawców, a w końcu doprowadziło do upadłości. Telekomunikacja Polska ma teraz prawo do złożenia odwołania przed sądem powszechnym. Strony mogą też zdecydować się na ugodę, choć to rozwiązanie jest mało prawdopodobne.

— Ze względu na przyjętą taktykę procesową nie możemy upubliczniać planowanych działań —mówi Barbara Górska, rzecznik TP.

— Trudno prognozować dalszy rozwój wypadków. Jeśli TP będzie chciała zawrzeć ugodę, usiądziemy i będziemy rozmawiać. Jeśli sprawa trafi do sądu, czeka na długi proces. Wiemy jednak, że go wygramy — mówi Józef Miśtal.

Kropla w morzu

Uzyskane od TP odszkodowanie zasili masę upadłościową PIA Piaseckiego. Podobnie stanie się z pieniędzmi uzyskanymi ze sprzedaży nieruchomości.

— To jednak trudny proces. Chcemy uzyskać około 4 mln zł, ale już dwa razy nie udało się sprzedać majątku — mówi syndyk.

Przed sądami powszechnymi toczą się także dwa procesy o odszkodowania wobec Telewizji Polskiej (na 11 mln zł) i spółki Królewska (6 mln zł). Nawet jeśli uda się je wygrać, a nieruchomości spieniężyć, uzyskane w ten sposób pieniądze będą kroplą w morzu potrzeb.

— Długi opiewają na około 400 mln zł. Spłaciliśmy już zobowiązania pierwszej kategorii. Reszta pieniędzy pójdzie na spłatę długu wobec Banku Handlowego, który ma bardzo wysoką hipotekę na kieleckich nieruchomościach. Pieniędzy dla pozostałych wierzycieli nie będzie — tłumaczy Józef Miśtal.