OECD proponuje etat dla każdego Polaka

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2014-03-11 00:00

Organizacja jest zaniepokojona polskimi „śmieciówkami”. Zaleca rozwiązanie, które ma zadowolić i związkowców, i pracodawców

Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) postanowiła włączyć się do polskiej dyskusji na temat umów cywilnoprawnych (lub — jak wolą związkowcy — umów „śmieciowych”). Ekonomiści organizacji uważają, że w Polsce rozwój tej formy zatrudnienia wymknął się spod kontroli i przybiera już niebezpieczne rozmiary. Według OECD, w Polsce już 27 proc. pracowników ma umowę „śmieciową”, czyli inną niż umowa o pracę na czas nieokreślony.

None
None

— Wśród krajów OECD większy odsetek ma tylko Chile. Nie chcecie tego srebrnego medalu — przekonuje Jose Angel Gurria, sekretarz generalny OECD.

„Śmieciówki” do śmieci

Według organizacji, popularność „śmieciówek” na rynku pracy w Polsce rodzi ryzyko dla gospodarki. Polscy pracownicy są bowiem coraz silniej podzieleni na dwa obozy: tych zatrudnionych na stabilnych etatach i tych, których można łatwo i szybko zwolnić. Kiedy przychodzi kryzys, głównie na tę drugą grupę spadają jego skutki. „Ta segmentacja rynku pracy w Polsce może negatywnie wpływać na wzrost gospodarczy, bo koszty dostosowania nie są rozłożone równomiernie. To potęguje skalę szoku, jakiego doznaje gospodarka w warunkach kryzysu” — zauważają ekonomiści OECD w raporcie.

Ponadto duży odsetek osób zatrudnionych tymczasowo negatywnie wpływa na kwalifikacje zawodowe polskich pracowników. Pracodawcy nie inwestują w takich pracowników: nie wysyłają ich na szkolenia, nie powierzają zadań podnoszących kwalifikacje itp. Dlatego OECD zaleca Polsce likwidację umów cywilnoprawnych. Zdaniem organizacji, wszyscy pracownicy powinni być zatrudnieni w ramach umowy o pracę. „Każda umowa zawierana między pracodawcą a pracownikiem powinna mieć te same ramy prawne, czyli opierać się na Kodeksie Pracy i być obłożona takimi samymi podatkami i składkami” — przekonują analitycy OECD.

Podkreślają jednak, że taki nowy, „zreformowany” etat musi być bardziej elastyczny niż dzisiejsza umowa o pracę. Pracodawca musi mieć przede wszystkim większą możliwość zwalniania pracowników. „Konieczne jest usprawnienie procesu rozwiązywania takiej umowy z pracownikiem,a także wydłużenie maksymalnego okresu umów o pracę na czas określony, czyli zatrudniania pracowników na próbę” — twierdzą analitycy OECD.

Taki „nowy etat” mógłby być też tańszy dla pracownika, niż jest obecnie. Gdyby polscy pracownicy byli wszyscy obłożeni podatkami i składkami, wpływy z tego tytułu do budżetu byłyby znacznie wyższe, więc można by obniżyć stawki.

Kilka „ale”

Zarówno pracodawcy, jak i związkowcy przyglądają się propozycji z zaciekawieniem. — Przy dzisiejszych zapisach Kodeksu pracy nakazywanie zatrudniania na umowę o pracę byłoby niebezpieczne. Jeśli jednak ten kodeks miałby być znacząco zliberalizowany, wtedy można o tym rozmawiać — mówi Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego.

— Ograniczenie liczby umów „śmieciowych” to dobry pomysł. Problem wymaga głębszych analiz, ale można o nim dyskutować — przyznaje Jan Guz, przewodniczący OPZZ. Pracodawcy podkreślają jednak, że nie można zupełnie wyeliminować umów czasowych, bo są one niezbędne np. przy pracach sezonowych albo przy zlecaniu pracownikowi pojedynczych zadań.

— Nie widzę powodu, aby takich umów zabraniać. To jest normalna praktyka — mówi Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP. Związkowcy mogą natomiast zgodzić się na łatwiejsze zwalnianie pracowników tylko wtedy, kiedy zapewni się bezrobotnym miękkie lądowanie.

— Chodzi np. o podniesienie zasiłków czy wydłużenie okresu, w którym one zwolnionemu pracownikowi przysługują — mówi Jan Guz.