Główne indeksy w USA spadły z najwyższych poziomów od 15 miesięcy o ok. 1
proc., a w ciągu sesji S&P 500 czy NASDAQ traciły nawet po 2 proc. Podobnie
notowania kończyły europejskie indeksy, a główny powód takiej zmiany nastawienia
inwestorów to niepokoje związane z kondycją Grecji. Koszt ubezpieczenia na
okoliczność niewypłacalności Grecji rósł kolejny dzień z rzędu - wartość
instrumentu pochodnego odzwierciedlającego ocenę ryzyka kredytowego (CDS)
osiągnęła wczoraj rekordowy poziom 346 punktów bazowych, a jeszcze w listopadzie
poruszała się o ponad 200 pkt. niżej. Prawdopodobnie tylko kwestią czasu jest,
kiedy z ust przedstawicieli Europejskiego Banku Centralnego czy innych
europejskich instytucji usłyszymy uspokajające komunikaty np. wykluczające
możliwość "wyrzucenia" Grecji ze strefy euro, bo choć taki scenariusz obecnie
wydaje się zupełnie nierealny, to rynki finansowe potrzebują silniejszych
argumentów niż obietnice restrukturyzacji zadłużenia składane przez greckich
polityków.
Kolejnym z pretekstów do realizacji zysków na rynkach akcji były
rozczarowujące wyniki amerykańskich banków. Bank of America i Morgan Stanley nie
zdołały sprostać oczekiwaniom analityków, lecz nie należy tłumaczyć tego
wyłącznie jednorazowym odpisem księgowym powstałym w wyniku zwrotu państwowej
pożyczki. Podobne opłaty poniósł także Wells Fargo, który z kolei zaskoczył
pozytywnie, podobnie z resztą jak inne mniejsze banki, co pokazuje, że
sprowadzanie sektora finansowego do wspólnego mianownika nie do końca jest
uzasadnione.
W czwartek rynki akcji oraz kurs euro mogą podjąć próbę
odreagowania silnych spadków, jeżeli nie zbyt wygórowane okażą się oczekiwania
ekspertów mówiące o wzroście indeksów PMI w strefie euro i Niemczech (zarówno w
sektorze wytwórczym, jak i w usługach). Zaskakująco dobre wyniki spółek eBay i
Starbucks mogą sugerować poprawę kondycji amerykańskich konsumentów, lecz
niewątpliwie wiadomością dnia będzie informacja o PKB Chin, który wzrósł w IV
kw. 2009 r. o 10,7 proc. r/r.
Złoty mocno stracił na wartości pod presją środowej ucieczki inwestorów z rynków wchodzących. W czwartek przed rozpoczęciem sesji na GPW za dolara płacono 2,86 zł, czyli o ok. 7 groszy więcej niż dwa dni wcześniej. Euro kosztowało 4,04 zł, a frank 2,74 zł.
Łukasz Wróbel
Analityk Open Finance