Izba alarmuje, że prawie tysiąc firm stanęło na skraju bankructwa w związku z nieuzasadnionymi — jej zdaniem — decyzjami urzędników.
W czym rzecz? Państwo chciało wyeliminować proceder sprzedaży oleju opałowego jako paliwa do diesli. Jest on opłacalny ze względu na różnice w akcyzie. W 2004 r. resort finansów zobowiązał dystrybutorów do pobierania od kupującego oświadczeń, że olej będzie przeznaczony do celów grzewczych, i spisania adresu, PESEL, nazwiska oraz rodzaju urządzenia grzewczego. Po latach skarbówka zaczęła oświadczenia sprawdzać. Okazało się, że ich część była fałszywa, np. adres był prawdziwy, a nazwisko nie. Fiskus zaczął naliczać sprzedawcom karną akcyzę. Sęk w tym, że kontrolerzy nie biorą pod uwagę, że sprzedawcy nie mieli wówczas prawnych możliwości weryfikacji oświadczenia. Mają je dopiero od marca ubiegłego roku.
Autorzy listu twierdzą, że obecna sytuacja grozi wstrzymaniem dostaw oleju grzewczego dla 3 mln odbiorców. W czwartek olejarze mają się spotkać z ministrem finansów, na przyszły tydzień zapowiadają demonstracje w Warszawie.
