Opóźniona zamiana miejsc w PGE

Magdalena WierzchowskaMagdalena Wierzchowska
opublikowano: 2015-12-28 22:00

Henryk Baranowski jest najbardziej prawdopodobnym kandydatem na stanowisko, które ma zwolnić Marek Woszczyk

Karuzela w państwowych spółkach rozkręciła się na dobre, ale na razie omija jedną z największych państwowych firm — PGE. Ale co się odwlecze, to nie uciecze — Marek Woszczyk nie utrzyma stanowiska — wynika z informacji „Pulsu Biznesu”.

— Henryk Baranowski, wiceminister skarbu, zostanie prezesem w ciągu 2-3 miesięcy — mówi nasz informator zbliżony do resortu skarbu. Sam zainteresowany nie chce komentować sprawy. Resort skarbu też nie odniósł się do naszych pytań, ale we wtorek Dawid Jackiewicz, minister skarbu, stwierdził, że "Henryk Baranowski jest absolutnie poważną kandydaturą na stanowisko prezesa PGE". 

Starzy znajomi

Plotki mówią, że Henryk Baranowski ma poparcie Piotra Naimskiego, który ma zostać pełnomocnikiem do spraw infrastruktury energetycznej przy premierze. Bardzo dobre zdanie o jego kompetencjach ma też Dawid Jackiewicz, minister skarbu. Na razie pełni funkcję wiceministra skarbu odpowiedzialnego za energetykę. Do PGE ma przejść w chwili przekazywania kompetencji z resortu skarbu do tworzonego wciąż Ministerstwa Energetyki. Wiceminister odpowiedzialny za energetykę nie będzie już wtedy w MSP potrzebny. Realizacja tego scenariusza oznacza jednak, że przekazanie władzy może się nieco odsunąć w czasie, a Marek Woszczyk — zachować stanowisko do połowy przyszłego roku. Plotki rynkowe mówią, że wcześniej resort skarbu kontrolujący PGE zdecyduje się na zmiany kadrowe wśród członków zarządu spółki. Henryk Baranowski jest dobrze znany w branży energetycznej — w ostatnich latach był związany z Alstom Power Polska. Wcześniej przez wiele pracował w spółkach z grupy PGE. Najpierw jako prezes PSE-Info, potem jako wiceprezes PGE do spraw operacyjnych. Miał wtedy okazję współpracować zarówno z Krzysztofem Tchórzewskim, jak i Dawidem Jackiewiczem. Jest absolwentem studiów ekonomicznych.

Nawis węglowy

Stanowisko prezesa PGE to dość lukratywna posada. W ubiegłym roku zarząd giganta zarobił 7 mln zł. To jednak również wielkie wyzwania, m.in. związane z ratowaniem Kompanii Węglowej. PGE jako firma o największym zysku EBITDA spośród koncernów energetycznych może zostać uszczęśliwiona największą paczką aktywów Nowej KW, jeśli nie całością.

Stanowisko prezesa PGE to dość lukratywna posada. W ubiegłym roku zarząd giganta zarobił 7 mln zł.

— Skonsolidowany zysk EBITDA PGE prawdopodobnie bardzo mocno spadnie w przyszłym roku, a w latach 2017 i 2018 zakładam dalszy spadek. Segment wytwarzania był głównym źródłem skonsolidowanego zysku, a przy obecnych cenach energii elektrycznej, węgla i certyfikatów CO 2 produkcja oparta na węglu brunatnym przestaje być opłacalna. PGE wciąż musi bardzo dużo wydawać na nowe projekty w energetyce konwencjonalnej, a dodatkowo musi liczyć się z ryzykiem inwestycji w Nową Kompanię Węglową — mówi Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK. Zdaniem Krzysztofa Kubiszewskiego, analityka Domu Maklerskiego Trigon, PGE najgorsze ma już za sobą, a nowy prezes będzie miał dużo łatwiejszą sytuację niż Marek Woszczyk.

— Ponieważ na rynku węgla ceny powinny się bilansować, oczekiwane przejęcie aktywów Kompanii Węglowej nie będzie aż tak szkodliwe dla spółki. Planowane uruchomienie rynku mocy ustabilizuje sytuację koncernów energetycznych, co również jest dobrą wiadomością. Wraz ze wzrostem cen węgla będą wzrastać ceny energii, co powinno podnieść wynik PGE z segmentu wytwarzanie — mówi Krzysztof Kubiszewski.