OPTIMUS UPUBLICZNI CZĘŚĆ FIRM GRUPY
Roman Kluska, twórca i główny akcjonariusz nowosądeckiego Optimusa, zapowiada głęboką restrukturyzację firmy. Będą z niej wydzielone trzy specjalistyczne spółki, które już z branżowymi inwestorami strategicznymi trafią na rynki publiczne.
„Puls Biznesu”: Czy w Optimusie pojawi się w najbliższym czasie inwestor strategiczny?
Roman Kluska: Już trzy lata temu, kreśląc plany długofalowej strategii, akcjonariusze Optimusa uznali, że spółka powinna opierać się na trzech filarach. Marże na komputery spadały, dynamiczny wzrost naszych zysków był więc zagrożony. Żeby nie zawieść oczekiwań inwestorów, musieliśmy postawić na budowę kilku specjalistycznych spó- łek. Stąd właśnie inwestycje skierowane na stworzenie własnej firmy internetowej, czyli Optimusa Pascal. Teraz zaś koncentrujemy się na integracji systemów komputerowych i właśnie w ten rodzaj działalności zainwestowaliśmy ostatnio najwięcej czasu i pieniędzy.
Powtórzę więc raz jeszcze: budujemy trzy filary. Są nimi Internet i multimedia, integracja systemów oraz produkcja, dystrybucja, serwis komputerów i kas fiskalnych.
Jesteśmy więc firmą bardzo różnorodną. Z tego powodu niemożliwe jest znalezienie inwestora, który byłby zainteresowany rozwijaniem wszystkich naszych spółek. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się na inny scenariusz rozwoju Optimusa. Poszukujemy inwestorów najlepszych w konkretnych dziedzinach, stąd zapowiedź przekształcenia w prawdziwy holding. Obecnie jesteśmy w połowie tej drogi. Wydzieliliśmy już z naszej struktury działalność internetową. Powołaliśmy także spółkę zajmującą się integracją systemów. Naszym partnerem w tym przedsięwzięciu jest amerykański koncern Lockheed Martin.
I nie ukrywam, że jako duża firma z ogromnymi perspektywami rozwoju cały czas otrzymujemy propozycje współpracy lub inwestycji kapitałowych. Zdecydowaliśmy się jednak konsekwentnie realizować program szukania parterów dla konkretnych firm, a nie dla spółki matki.
— Czy jest Pan jednak pewien, że taki potentat, jak Lockheed Martin, nie ma innych planów związanych z Pana spółką?
— Jak już powiedziałem, LM jest naszym partnerem w spółce specjalizującej się w integracji systemów. Naszym wspólnym celem jest zdobycie największych kontraktów integracyjnych w Polsce, a takie niewątpliwie będą wkrótce zorganizowane. Dlatego właśnie taka firma jak LM powinna być dla naszych władz wręcz bezcenna, bo dysponuje najnowocześniejszymi rozwiązaniami w tym zakresie. W tym kontekście szczególnie warto podkreślić, że Amerykanie nie mają na swoim polskim koncie takich wpadek, jak systemy Poltax i Urząd Celny.
— W jakim celu przylatuje więc dzisiaj do Polski szef jednej z dywizji koncernu Lockheed Martin?
— Ma nas dzisiaj odwiedzić szef tej części LM, która jest odpowiedzialna za integrację systemów komputerowych. Polska musi wkrótce podjąć decyzję dotyczącą wdrażania dużych systemów informatycznych. W przeciwnym razie nasza gospodarka nie będzie konkurencyjna, bo jej rozwój będą hamować — na przykład — zbyt wysokie koszty zarządzania. Polska przed wejściem do Unii Europejskiej musi unowocześnić system ruchu granicznego, zabezpieczenia przejść, wreszcie elektroniczną sieć ochrony kraju w sytuacjach kryzysowych. Musi także rozwiązać problem skutecznego spisu powszechnego, systemu celno-podatkowego, kontroli ruchu powietrznego. Chcemy więc przygotować się do tego jak najlepiej.
— Dlaczego właśnie LM miałby zgarnąć te wszystkie bardzo lukratywne kontrakty? Konkurencja na tym polu jest przecież bardzo liczna...
— LM ma po prostu w tym zakresie najwięcej do powiedzenia. Najsilniejszą stroną koncernu są doświadczenia zdobyte na bardzo różnorodnych rynkach. Amerykanie wiedzą więc najlepiej, jak analizować i projektować rozwiązania w przypadku takich zleceń. Konkurencja nie zawsze ma takie silne atuty.
— Istnieją jednak procedury przetargowe, więc wygrana LM wcale nie musi być taka oczywista...
— Ale dobrze zorganizowany przetarg uwzględnia wszystkie istotne czynniki. Lockheed Martin dysponuje technologiami, których nie mają nawet przodujące kraje europejskie. Koncern ma bardzo wiele zalet, które — mam nadzieję — zostaną dostrzeżone przez organizatorów przetargów i pozwolą zaistnieć nam na polskim rynku.
— Nam? Nie jest przecież tajemnicą, że rynki europejskie są praktycznie zamknięte dla technologii LM, szczególnie wojskowych. Czyżby Optimus, po przystąpieniu Polski do NATO, miał być firmą, która szerzej uchyli te drzwi Amerykanom?
— Nie jest tajemnicą, że w każdym kraju preferowane są lokalne rozwiązania i właśnie z tego powodu w niektórych przypadkach wybierane są gorsze technologie. To bardzo krótkowzroczna polityka, która w przyszłości odbije się na konkurencyjności tych państw. I jeszcze jedno. Proszę zwrócić uwagę na strukturę własnościową naszej spółki z Amerykanami. 51 proc. należy do nas, a zatem jest to polskie przedsiębiorstwo. Spełniamy więc kryteria polskiej firmy w przypadku każdego przetargu, ale mamy dostęp do najnowocześniejszych technologii.
— Czyli wprowadzacie ML na polski rynek?
— Amerykanom byłoby bardzo trudno zaistnieć na polskim rynku bez naszego wsparcia. Zdecydowanie lepiej działać im opierając się na lokalnym partnerze, który jest doskonale zorientowany w prawie, kulturze itp. Optimus udowodnił także, że potrafi bardzo dobrze implementować na lokalnym rynku najlepsze dostępne technologie.
— Mam wrażenie, że wręcz wymarzył Pan sobie takiego inwestora strategicznego...
— Jeszcze raz powtarzam, że spółka matka nie planuje na razie mariażu z inwestorem strategicznym. I jeszcze jedno. Nie może być konkurencji między Optimusem a Optimusem Lockheed Martin, który zajmuje się integracją systemów komputerowych. Optimus przekaże więc w przyszłości cały swój pion specjalizujący się w integracji spółce Optimus LM. To już jest przesądzone. Jedna ze spółek ma więc partnera, a układ sił w niej nie ulegnie już zmianie.
— Czy to prawda, że zamierza Pan sprzedać spółkę internetową Optimus Pascal?
— Dostaliśmy oferty, ale nie podjąłem żadnej decyzji.
— Mówi się, że w grę wchodzi 100 mln dolarów...
— To rzeczywiście są pieniądze tej wielkości.
— Mówi się, że najbardziej zaawansowane negocjacje prowadził Pan z ABB?
— Optimus Pascal jest naszym ukochanym dzieckiem, z którego przecież jeszcze nie tak dawno drwiła cała konkurencja. Proszę jednak pamiętać, że Internet w Polsce dopiero rozpoczyna swoją ekspansję — w edukacji, kulturze, nauce. I sprzedanie tej spółki właśnie teraz byłoby dość pochopną decyzją. Za kilka lat Optimus Pascal będzie wart zdecydowanie więcej. Już obecnie jest bardzo ważnym ogniwem w naszym programie internetowym. Nie chciałbym jednak ujawniać zbyt wielu szczegółów naszych planów. Im mniej mówi się o tym, tym lepiej dla nas, bo pozwala to na utrzymanie przewagi nad konkurencją. Przykładowo, współpracujemy już z bankami, które implementują nasze rozwiązania internetowe.
— Czy jednym z trzech pierwszych jest krakowski Bank Przemysłowo-Handlowy?
— Jak już powiedziałem, nie chciałbym zbyt wcześnie ujawniać szczegółów.
— Czy to prawda, że na rozwój spółek zależnych będzie Pan szukał pieniędzy na giełdach — londyńskiej i warszawskiej? O które podmioty konkretnie chodzi i jaki jest harmonogram ich upublicznienia?
— Już pierwszym pytaniem o wejście strategicznego inwestora odsłonił pan element naszej strategii. Optimus przekształcany jest w holding spółek zależnych. A każda z nich ma szansę prześcignąć pod względem obrotów spółkę matkę. Myślę w tym przypadku głównie o Optimusie Pascal oraz Optimusie Lockheed Martin. Inwestorzy strategiczni będą więc wkrótce pojawiać się w naszych spółkach zależnych. Prowadzimy nawet konkretne rozmowy na ten temat.
— Czyli są już konkretni kandydaci dla pozostałych spółek zależnych?
— Cały czas prowadzimy takie rozmowy. Jest możliwa taka współpraca z firmą, która jest właściwie tworzona: Optimus Komputery. Nie wszystkie szczegóły tej transakcji są jednak jeszcze uzgodnione. Optimus IC, czyli producent kas fiskalnych, też będzie miał wkrótce swoją nową odsłonę. Giełda londyńska będzie kolejnym naszym krokiem. Istotna część naszych podmiotów będzie publiczna i to już na przełomie 2000-2001. Nie są dotychczas przesądzone na przykład losy serwisu. Zastanawiamy się, czy należy stworzyć oddzielną spółkę serwisową. Na pewno głośno będzie także o spółce Optimus Rzeszów, która kupiła kilka lat temu licencję na tzw. smart karty.
— A co z Oddziałem II, czyli tzw. produkcją niecywilną?
— Oddział II może być bardzo ważnym ogniwem naszej struktury. W styczniu mieliśmy bardzo dobre wyniki, a to również dzięki osiągnięciom Oddziału II. To jest produkcja, która wspomaga podniesienie bezpieczeństwa naszego państwa. Nie mamy na tym polu żadnej konkurencji.