OPTYCY JESZCZE SIĘ NIE BOJĄ DUŻYCH SIECI
Konkurencja na rynku okularów
W OBLICZU KONKURENCJI: Sieci salonów optycznych na razie nie stanowią zagrożenia dla małych zakładów. Te które obecnie działają w Polsce nie są jeszcze na tyle rozbudowane, by stanowić realne zagrożenie dla mniejszych punktów. Groźna jest sama koncepcja sieci, remedium stanowi idea tworzenia sklepów poprzez grupy kapitałowe — mówi prezes Krajowej Rzemieślniczej Izby Okulistycznej Marek Jakubowicz. fot. ARC
Pojawienie się zagranicznych sieci salonów optycznych jeszcze nie wpłynęło na kondycję małych punktów usługowych. W przyszłości małe polskie zakłady będą jednak musiały łączyć swe siły, aby stawić czoło konkurencji i stać się atrakcyjniejszym partnerem dla dostawców materiałów.
Rynek usług optycznych w Polsce to ok. 2500 sklepów. Większość (85 proc.) stanowią niewielkie zakłady optyków niezależnych. Niewielu właścicieli decyduje się na otwarcie filii swych sklepów. Duże korporacje powoli organizują sieci salonów optycznych w Polsce.
Mali kontra więksi
Największą obecnie działającą w Polsce firmą jest spółka Vision Express z udziałem kapitału brytyjskiego i francuskiego. Do sieci jej punktów usługowych należy 16 salonów na terenie całej Polski.
Dyrektor regionalny Vision Express Barbara Jagiełło twierdzi, że jej firma nie stanie się zagrożeniem dla mniejszych zakładów, jeśli będą one postępować zgodnie z zasadami rządzącymi wolnym rynkiem. Powinni oni śledzić poczynania konkurencji i być otwarci na potrzeby klientów.
Podobnego zdania jest prezes Krajowej Rzemieślniczej Izby Optycznej Marek Jakubowicz, który dodaje, że bardzo ważnym elementem strategii, jaką powinny stosować małe przedsiębiorstwa optyczne, jest zmiana sposobu myślenia i przystosowanie metod działania do nowych warunków.
— Duże korporacje mogą szybciej i często taniej realizować usługi. Nie musi to dyskwalifikować mniejszych usługodawców. Powinni oni działać tam gdzie „olbrzymy” są słabsze. Duży i szybki przepływ klientów uniemożliwia praktycznie bliższy z nimi kontakt. Jest to pole do popisu dla optyków z niewielkich salonów, którzy powinni realizować nieco inną filozofię świadczenia usług, skierowaną na bardziej bezpośredni kontakt z klientem — mówi Marek Jakubowicz.
Kupą mości panowie
Pewną dozę niepewności u właścicieli małych punktów może wywołać to, że wielkie korporacje są dużo atrakcyjniejszym partnerem dla producentów wyrobów optycznych. Kupując jednorazowo duże ilości towaru korzystają z upustów, dzięki czemu mogą pozwolić sobie na obniżenie ceny usług.
— Jest na to rada. Mniejsi usługodawcy mogą łączyć się w grupy wzorem państw zachodnich. Takie grupy będą atrakcyjniejszym partnerem dla producentów. Mogą też tworzyć sieci punktów usługowych, co zwiększy ich konkurencyjność wobec dużych korporacji — zauważa Marek Jakubowicz.
W styczniu tego roku powstała grupa niezależnych właścicieli zakładów optycznych w Polsce. Do tej pory liczy 80 członków.
Polskie i zagraniczne
Zakłady optyczne działające w Polsce chętnie korzystają z oferty polskich producentów.
— W naszej ofercie znajdą się polskie produkty, jeśli spełnią wymagania nasze i naszych klientów — mówi Barbara Jagiełło.
Marek Jakubowicz twierdzi, że polskie soczewki niewiele się różnią od zachodnich, gdyż krajowi i zagraniczni producenci korzystają z tych samych technologii. Ewentualne różnice na korzyść tych drugich mogą pojawić się dopiero przy realizacji bardziej wyszukanych zamówień.
— Proces wytwarzania soczewek jest bardzo złożony. Prawie każdy klient ma inne potrzeby i wymaga innych szkieł. Masowa produkcja tak niezliczonych rodzajów szkieł jest fizycznie niewykonalna. Wytwarza się więc półprodukty, tzw. szkła bazowe, które później w laboratoriach są dostosowywane do potrzeb indywidualnego klienta — mówi Marek Jakubowicz.
Najlepsze urządzenia do wyrobu szkieł optycznych na świecie pochodzą z Niemiec. W Polsce największym producentem soczewek są Jeleniogórskie Zakłady Optyczne. Sytuacja ma się zupełnie inaczej na rynku oprawek. Ten rządzi się z reguły prawami światowej mody. Oprawki muszą przede wszystkim spełniać walory estetyczne. Ich funkcjonalność, wytrzymałość i wygoda w używaniu często odsuwane są (przez klientów) na dalszy plan.
— Dobre oprawki powinny być wykonane z materiału lekkiego, wytrzymałego, i co ważne, nie powodującego reakcji alergicznych — zaznacza Marek Jakubowicz.
Zróżnicowanie na rynku opraw do okularów jest olbrzymie, jego rozmiary kształtują aktualne trendy w modzie i ewentualnie nowe technologie. Polscy producenci opraw najczęściej korzystają ze wzorów znanych projektantów. Najwięcej oprawek sprzedawanych na świecie produkują Włosi. Nieco bardziej finezyjne kształty można znaleźć w ofercie firm francuskich. Wiele jest na naszym rynku marnych podróbek pochodzących z Dalekiego Wschodu.
Cena okularów uzależniona jest od wielu czynników. Wady, którą mają korygować, wyglądu, jakości itp. Najtańsze okulary można nabyć już za 70 zł. Dobre to wydatek rzędu 1700 zł. Komplet bardzo dobrych soczewek kosztuje ok. 1500 zł, a oprawki z aktualnego katalogu ok. 200 zł. Dla bardziej wybrednych i co ważniejsze bogatszych klientów znajdą się również oprawki — dzieła sztuki, wykonane przez znanych projektantów warte blisko 100 tys. USD.
Polskie problemy
Istnieją dwa podstawowe problemy, z którymi boryka się polska optyka. Brak ujednoliconego programu nauczania powoduje, że młodzi ludzie opuszczający mury różnych szkół i uczelni mają różne kwalifikacje.
— W USA istnieje wiele szkół, w których wiedzę zdobywają przyszli optycy, lecz każdy z nich musi zdać egzamin określający jego kwalifikacje przed niezależną komisją złożoną z ekspertów. Daje to możliwość kompleksowego kontrolowania jakości usług. Tymczasem w Polsce każdy może otworzyć zakład optyczny, nie posiadając zawodowego przygotowania — co stanowi drugi problem branży. Problem jest tym istotniejszy, że nieprawidłowe dobranie soczewek może pogorszyć wadę wzroku — podsumowuje prezes Jakubowicz.