Optymizm kontratakuje. Czy słusznie?

Ignacy Morawski
opublikowano: 2020-11-16 22:00

Coraz więcej prognoz pojawiających się na rynku zakłada bardzo optymistyczny scenariusz dla gospodarki globalnej w nadchodzących latach. Wciąż poruszamy się jak we mgle i ryzyko związane z epidemią nie mija, ale istotny może być fakt, że tzw. rozkład ryzyka się wyrównał. Nie patrzymy już na przyszłość wyłącznie przez pryzmat scenariuszy bazowych, złych i bardzo złych, ale też dobrych i bardzo dobrych.

Kilka dni temu bank Goldman Sachs opublikował prognozy, z których wynika, że polska gospodarka może urosnąć w nadchodzących dwóch latach (2021-22) łącznie o ponad 10 proc., co oznacza, że wróci na ścieżkę przedepidemiczną. To jedna z najbardziej optymistycznych prognoz na rynku – dużo wyższa niż np. prognozy Narodowego Banku Polskiego czy tzw. konsensu analityków.

Pojawiły się też ciekawe prognozy banku Morgan Stanley dla całej światowej gospodarki. Ekonomiści banku twierdzą, że w 2022 r. globalne PKB będzie już wyżej niż byłoby, gdyby nie epidemia.

Ten optymizm to efekt nieoczekiwanie pozytywnych wyników badań nad szczepionkami. Badania firm Pfizer i Moderna dowodzą, że ich szczepionki mają 90-procentową skuteczność w redukcji ryzyka zachorowania. Wcześniej oczekiwano, że jeżeli szczepionki okażą się skuteczne, to ich efektywność wyniesie 60 proc. Ostatnie dni przyniosły zatem duży krok naprzód – potwierdzono, że efektywne szczepionki istnieją oraz osiągnięto w fazie badań klinicznych doskonałe wyniki.

Istnieje więc realna perspektywa powrotu do normalności w perspektywie kilku kwartałów, a przypominam już po raz kolejny, że oczekiwania mają ogromne znaczenie dla bieżącej aktywności gospodarczej. Na giełdach już mocno drożeją akcje spółek w sektorach dotkniętych przez epidemię – banków, firm odzieżowych, firm motoryzacyjnych. Innymi słowy — na kontrataku optymizmu korzysta tradycyjna gospodarka.

Czy przypadkiem ten optymizm nie zaszedł jednak za daleko?

Na pewno jest kilka czynników, które mogą sprawić, że najbliższy rok będzie w gospodarce bardzo bolesny. Po pierwsze, jesienno-zimowa fala może okazać się dłuższa i ostrzejsza niż wiosenna – zanim doczekamy się szczepionki, część firm może po prostu zniknąć. Po drugie, szczepienie kilku miliardów ludzi może potrwać długo – nawet szczepienie miliarda osób w krajach rozwiniętych może trwać kilka kwartałów. W tym czasie kolejne firmy mogą znikać z rynku. Po trzecie, na razie informacje o skuteczności szczepionek pochodzą z komunikatów firm – żadna szczepionka nie otrzymała jeszcze regulacyjnej aprobaty. Tutaj też pewnie zaszyta jest jakaś mała niepewność. Po czwarte, są też rodzaje ryzyka, które ujawnią się dopiero po rozpoczęciu szczepień setek milionów ludzi, a których nie widać w próbach opartych na kilkudziesięciu tysiącach uczestników – tu są ukryte tzw. niewiadome niewiadome (czyli nie wiemy, jaki rodzaj ryzyka może się pojawić).

Jednak nawet biorąc pod uwagę te zastrzeżenia, bilans informacji z ostatnich dwóch tygodni jest z ekonomicznego punktu widzenia zdecydowanie pozytywny. Sądzę, że nikt nie oczekiwał, że pojawią się instrumenty wygaszenia epidemii w perspektywie paru miesięcy. Walka toczy się o to, czy odzyskamy wiarę w przyszłość – wiarę w to, że wrócimy do normy w takiej perspektywie, w której możemy podtrzymać fundamenty stabilnej gospodarki. Na froncie tej walki sytuacja się poprawiła.