Coraz większe zamieszanie wokół niedokończonego wieżowca projektu Daniela Libeskinda. Kilkanaście dni temu pisaliśmy w "PB", że deweloper ma przeciwko sobie siedmiu sąsiadów, których przedstawiciel prawny zażądał 7 mln zł za wykup ich mieszkań i odstąpienie od blokowania budowy w centrum Warszawy. Orco oskarżyło ich o szantaż. Teraz ma zamiar wszcząć postępowanie arbitrażowe przeciwko państwu polskiemu.

— Czujemy się poszkodowani przez polski system prawny. Przepisy pozwalają obalić w sądzie administracyjnym każde pozwolenie na budowę pod mniej lub bardziej kuriozalnym pretekstem. Sądy rozpatrują sprawy miesiącami, jak nie latami, bo nie mają żadnych reżimów czasowych. Inwestor bezsilnie czeka i traci pieniądze, a władze państwowe nic nie robią, aby to zmienić — mówi Jean-Francois Ott, prezes Orco.
Orco traci cierpliwość i domaga się od Polski odszkodowania, którego wysokość oszacowano na 600 mln zł.
— Około połowy tej kwoty to koszty, które już ponieśliśmy: na zakup działki, wyburzenie, procedury formalne i budowę do siedemnastego piętra. Reszta to utracone korzyści — tłumaczy Mariusz Leśniewski, zastępca dyrektora działu prawnego Orco w Polsce.
Sprawa pozwolenia na budowę jest teraz ponownie w rękach wojewody. W ubiegłym tygodniu miała być gotowa opinia prawna.
— Na razie mamy projekt opinii. Liczymy, że wersja finalna będzie gotowa w tym tygodniu — usłyszeliśmy w biurze prasowym wojewody.
— Wciąż chcemy zbudować Złotą 44, ale nie możemy godzić się na przeciąganie sprawy w nieskończoność — mówi Mariusz Leśniewski.
Dlatego spółka złożyła w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM) zawiadomienie o wszczęciu sporu.
Dużo więcej przeczytasz w poniedziałkowym "Pulsie Biznesu" - KUP ONLINE>>