Orkla mierzy w piekarzy

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2012-08-31 00:00

Norweski fundusz przejmuje dostawców piekarni i cukierni. Na chlebie jednak łatwo połamać sobie zęby

Bez gazet można się obejść, ale bez chleba — nie. Wie o tym norweski holding Orkla, który na polskim rynku wsławił się inwestowaniem w prasę — był m.in. głównym graczem w segmencie gazet regionalnych i przez dekadę właścicielem Presspubliki, wydawcy „Rzeczpospolitej” — ale w 2006 r. zwinął interes i skupił się na tym, co robi najlepiej, czyli na sektorze spożywczym. Dziś Norwegowie wydają w Polsce korony przede wszystkim poprzez spółkę Orkla Food Ingredients (OFI), która specjalizuje się w zaopatrywaniu piekarzy. Ostatnim ruchem OFI na polskim rynku jest lipcowe przejęcie 80 proc. udziałów w Hol-Polu, dystrybutorze dodatków piekarniczych i cukierniczych z wielkopolskich Skalmierzyc. Kupującym był zależny od OFI holenderski Sonneveld, który z Polakami współpracował od lat, ale na przejęcia nad Wisłą zdecydował się dopiero po tym, jak dwa lata temu trafił do portfela Norwegów. Przy okazji OFI ma przejąć całkowitą kontrolę nad spółką Sonneveld Polska. Na obie transakcje musi się zgodzić UOKiK.

— Przejęcie to owoc dwudziestoletniej współpracy między naszymi firmami. Przez lata byliśmy też dystrybutorami zależnej od Sonneveldu spółki Credin. To był dobry fundament na zacieśnienie współpracy, tym bardziej że w ostatnich latach zwiększyliśmy zasięg, otwierając oddziały we Wrocławiu i w Radomiu — mówi Paweł Braun, który zbudował Hol-Pol, a teraz wraz z żoną ma w nim 20 proc. udziałów.

Orkla zwiększa aktywność w Polsce, ale nie wysyła tu skandynawskich menedżerów — gdy przejęła w tym roku 100 proc. udziałów w ciechanowskim Sebmagu, dyrektorem zarządzającym mianowała poprzedniego właściciela — Bogdana Dąbrowskiego. Teraz było podobnie.

— Byłem prezesem, jestem dyrektorem zarządzającym, ale obowiązki się nie zmieniły — przybyło tylko odpowiedzialności przed partnerem. Będziemy działać jak dawniej i robić wszystko, żeby rozwinąć firmę — mówi Paweł Braun.

Norwegowie przyspieszają zakupy. W 2010 r. kupili warszawski Merkur, w lutym 2012 r. do portfela Orkli dołączył Sebmag, w kwietniu zaś — podkarpackie Kobo. Dwie ostatnie spółki mają przychody w granicach 20 mln zł.

— Dzięki przejęciu Hol-Polu zwiększymy sprzedaż i sieć dystrybucyjną, ale dzięki niemu będziemy mogli też rozszerzyć katalog o produkty dla cukierni, które możemy produkować w Polsce i sprzedawać na zachodzie Europy — mówi Cees Hack, dyrektor zarządzający grupy Sonneveld. Na piekarzy sieci zarzucał też szczeciński Farutex, znany przede wszystkim z zaopatrywania hoteli i restauracji. Spółka, którą w 2009 r. przejął południowoafrykański potentat branżowy Bidvest (za Farutex i czeskie Nowaco zapłacił 250 mln EUR), w ubiegłym roku kupiła działający na Pomorzu Ekom, dystrybutora dodatków piekarniczych. Na dalsze zakupy się jednak nie wybiera.

— To jest rynek, który przez lata miał archaiczną strukturę — pełno było na nim małych rodzinnych firm, coraz intensywniej rywalizujących wyłącznie ceną. Teraz piekarniczą dystrybucję zaczynają przejmować producenci, co najlepiej pokazuje właśnie Orkla. My zmieniliśmy plany i zamiast kupować dystrybutorów całej gamy dodatków, chcemy oferować na wyłączność unikatowe dodatki i składniki zagranicznych firm — mówi Jarosław Turkowiak, dyrektor ds. marketingu i rozwoju w Faruteksie. Według niego, perspektywy dodatków piekarniczych nie są różowe.

— Polacy kochają małe piekarnie, ale te znikają z handlowego krajobrazu i tego procesu się nie zatrzyma. Rynek idzie w stronę pieczywa mrożonego, które można szybko przygotować w supermarketach, a przy coraz lepszej jakości składników nie będzie się praktycznie różnić od tradycyjnego chleba — mówi Jarosław Turkowiak.