„Premierze” – w ten sposób wiosną 2022 r. Mateusz Morawiecki zwrócił się na konferencji prasowej do Daniela Obajtka. Przejęzyczenie podkreśliło nieustannie rosnącą siłę polityczną prezesa Orlenu, który dopinał wówczas połączenie firmy z Lotosem i PGNiG, a jednocześnie – w obliczu pełnoskalowego ataku Rosji na Ukrainę – szykował się na nieuchronne odcięcie dostaw ropy ze Wschodu.
Orlen, jako spółka kontrolowana przez skarb państwa, nigdy nie był zupełnie niezależny od polityki, ale po ośmiu latach rządów Zjednoczonej Prawicy jest mu do polityki bliżej niż kiedykolwiek.
Inwestorzy odwracają oczy
Przejęcie kolportującego gazety Ruchu, mediowej spółki Polska Press, zaniżanie cen paliw przed wyborami… Lista politycznych ruchów Orlenu jest długa. Dlatego Tamas Pletser, pracujący w Budapeszcie analityk Erste Group, uważa, że w latach 2008-15 relacje Orlenu z polityką były znacznie zdrowsze. Uważa też, że silne związki z polityką zaniżają notowania spółki na giełdzie.
- Na tle firm porównywalnych są one wyjątkowo niskie – podkreśla Tamas Pletser.
- Polityka zdominowała wizerunek Orlenu, a inwestorzy takich spółek w portfelu po prostu nie chcą. Jeśli chcą kupić akcje rafinerii, to poszukają spółki w innej części świata – wtóruje mu Kamil Kliszcz, analityk mBanku.
Z dnia na dzień to się na pewno nie zmieni, ponieważ – jak podkreśla Kamil Kliszcz – zaufanie inwestorów buduje się dłużej. Ekspert oczekuje jednak, że nowy zarząd, który wkrótce zapewne obejmie stery w Orlenie, podejmie próbę przekonania rynku do swojej wizji.
Nowy biznes, nowe rynki
Kiedy o podsumowanie ostatnich ośmiu lat w Orlenie prosimy jednego z byłych menedżerów koncernu, ten odpowiada, że nie jest to proste. Czy spółka jest dziś lepsza, bo ma większe przychody? W istocie, są dużo większe. To efekt przejęcia trzech państwowych spółek. W efekcie Orlen wskoczył na słabo sobie wcześniej znany rynek wydobycia węglowodorów, stając się z marszu znaczącym graczem w Norwegii. Wszedł również na zupełnie nowy dla siebie rynek gazu, stał się poważnym graczem na rynku energii elektrycznej oraz kupił stacje benzynowe w trzech nowych krajach: na Słowacji, Węgrzech i w Austrii.
Zwiększaniu skali działania towarzyszyła wymuszona przez Komisję Europejską sprzedaż niektórych aktywów. Od tej sprzedaży KE uzależniła bowiem zgodę na przejęcie przez Orlen Lotosu. W ramach transakcji Saudi Aramco kupiło 30 proc. udziałów w gdańskiej rafinerii, węgierski MOL kupił 417 stacji Lotosu, a polski Unimot - aktywa logistyczne i asfaltowe.
Albo czy Orlen jest dziś lepszy, bo lepiej zarządzany? Tu PB dysponuje zeszłorocznym rankingiem Giełdowa Spółka Roku, w którym oceny wystawia ponad 100 analityków i zarządzających z krajowych TFI i biur maklerskich. W kategorii kompetencje zarządu Orlen zajął 111 miejsce (na 115 sklasyfikowanych spółek), a gorzej oceniono tylko państwowe PKO BP, Eneę, KGHM i Pekao.
Negocjacje z głowami
Można też przyjąć perspektywę bezpieczeństwa energetycznego - sugeruje nasz rozmówca. W tym obszarze Orlen zdał narzucony przez Rosję egzamin wojenny, a ropę ze Wschodu zastąpił dostawami z Arabii Saudyjskiej i innych kierunków. Na marginesie: warto przypomnieć, że Daniel Obajtek ma za sobą osobiste spotkanie z Mohammedem bin Salmanem, następcą tronu Arabii Saudyjskiej, do którego w ramach surowcowych negocjacji pielgrzymował również amerykański prezydent Joe Biden.
Polski koncern stał się też elementem stanowiącym o bezpieczeństwie energetycznym zaatakowanej Ukrainy. Daniel Obajtek spotykał się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, litewska rafineria Orlenu wysyła paliwa do Ukrainy, trwają też rozmowy dotyczące uruchomienia wydobycia gazu na koncesjach dawnego PGNiG, położonych po stronie ukraińskiej, ale blisko polskiej granicy.
Wojna w Ukrainie sprawiła też, że oczy na Orlen zwrócili Niemcy. Odcięcie dostaw rosyjskiej ropy spowodowało w regionie berlińskim zainteresowanie transportami z wykorzystaniem portu w Polsce. Pojawił się też temat ewentualnego przejęcia przez Orlen udziałów w rafinerii Schwedt w Niemczech.
Powiększony Orlen zamierza też z rozmachem transformować polską energetykę, np. budując wiatraki na Bałtyku. Elektrownie atomowe też stały się tematem, choć nie te duże, od których Orlen przez lata konsekwentnie trzymał się z daleka. Koncern nawiązał współpracę z miliarderem Michałem Sołowowem i uruchomił formalne przygotowania do budowy małych reaktorów jądrowych pracujących na potrzeby przemysłu. Koncepcja małego atomu nie budzi sprzeciwu nowej ekipy rządzącej, choć element audytu i rozliczeń wydaje się nieunikniony.
Sportowy rozmach
- A może lepsza będzie perspektywa misji społecznej? – zastanawia się nasz rozmówca. Tu rozmach Orlenu, największej firmy w regionie, robi wrażenie. Niełatwo dziś znaleźć dyscyplinę, której Orlen by nie wspierał - od sportów motorowych przez piłkę nożną, siatkówkę po skoki narciarskie czy lekkoatletykę. Rozważać można przy tym ryzyko wiążące się z takim niemalże monopolem – co zrobią sportowcy, jeśli Orlen kiedyś się wycofa?
Wojciech Jasiński
(od 16 grudnia 2016 r. do 5 lutego 2018 r.)
O Wojciechu Jasińskim czytamy już na pierwszej stronie książki Jarosława Kaczyńskiego „Porozumienie przeciw monowładzy”. Po zwycięstwie Zjednoczonej Prawicy w wyborach w 2015 r. ten ówczesny polityk i były minister, w wieku emerytalnym, objął stery w strategicznym Orlenie.
Jego wejście do spółki było kadrowo łagodne. Kiedy prezentował rekordowe wyniki firmy osiągnięte w 2015 r., mówił m.in. o dobrej pracy wykonanej przez poprzedniego prezesa Jacka Krawca, a ze „starym” wiceprezesem Sławomirem Jędrzejczykiem współpracował w zarządzie aż przez 2,5 roku.
Stracił stanowisko w lutym 2018 r., ale w marcu 2020 r. wrócił… jako przewodniczący rady nadzorczej Orlenu.
Daniel Obajtek
(od 6 lutego 2018 r.)
Samorządowiec, który na krajową scenę polityczno-biznesową wszedł z impetem po wyborach parlamentarnych w 2015 r. Najpierw stanął na czele Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, po roku przeniósł się do Energi, wreszcie zastąpił Wojciecha Jasińskiego w Orlenie. Jego głównym kapitałem jest zaufanie Jarosława Kaczyńskiego, ale poza tym ma ambicje, zapał i polityczną skuteczność. Sam przyznawał, że „wychodził” u polityków „lex Energa”, czyli ustawę korzystną dla Energi. Jako kadrowiec jest zaś bezwzględny – „starych” zwalnia, wrogów wycina, lojalnych promuje.
W Orlenie dostał misję przejęcia Lotosu. Misję zrealizował, ale po politycznych trupach. Jednym z nich był Piotr Naimski, energetyczny strateg PiS, który sprzeciwiał się transakcji i musiał opuścić rząd.
Patrząc na liczby obrazujące działalność Orlenu, widzimy dziś skok biznesowy, ale pamiętajmy, że nie jest to wzrost organiczny, tylko wynikający głównie z przejęć. Uważam, że przed 2015 r. Orlen lepiej rozwijał się organicznie.
Nigdy nie byłem fanem koncepcji łączenia Orlenu z Lotosem i PGNiG. Uważam, że w warunkach konkurencji Orlen i Lotos działały lepiej, choć oczywiście widziałem między nimi obszary naturalnej współpracy. Jeśli zaś chodzi o PGNiG, to w tej gazowej grupie są obszary, które nigdy nie powinny były znaleźć się na giełdzie. To np. obszar dystrybucji gazu do odbiorców indywidualnych, który ma ogromne znaczenie polityczne. Ponadto pamiętajmy, że przeprowadzenie obu fuzji wiązało się z koniecznością sprzedaży cennych aktywów.
Patrząc wstecz, widzimy, że prace nad fuzją zdominowały ostatnie cztery lata działalności Orlenu i pochłaniały większość uwagi zarządu. Uważam jednak, że cała operacja przyniosła więcej strat niż zysków. Mimo to nie jestem zwolennikiem robienia kroku wstecz i odkręcania fuzji. Podobałaby mi się natomiast koncepcja sprzedaży skarbowi państwa aktywów o dużym znaczeniu politycznym i niezwiązanych z podstawową działalnością Orlenu. Mam na myśli np. Polska Press i Ruch.
Orlen na koniec 2015 r. i dziś to firmy nieporównywalne. Po pierwsze, otoczenie makro jest dziś dla grupy ekstremalnie korzystne. Po drugie, w minionych latach Orlen przejął na korzystnych warunkach trzy firmy: Energę, Lotos i PGNiG.
Teoretycznie te czynniki powinny się przełożyć na wzrost wartości firmy, ale w praktyce tego nie widać. Wskaźniki giełdowe dla akcji Orlenu są dziś dużo niższe niż przed tymi przejęciami. Oznacza to, że spółce nie udało się przekonać rynku, że jej działania kreują wartość. Nie przekonała, że zarząd będzie dokładnie oglądać każdą złotówkę, zanim ją wyda.
Dlaczego się nie udało? Po pierwsze, dialog zarządu z rynkiem pozostawia wiele do życzenia, a najwyżsi menedżerowie nie uczestniczą w spotkaniach inwestorskich. Po drugie, polityka zdominowała procesy decyzyjne w spółce. Kiedy w 2018 r. wprowadzono nową opłatę paliwową, Orlen wziął ją na siebie. Polityczny charakter miały też przejęcia Polska Press i Ruchu, mimo że spółka argumentowała, że to decyzje biznesowe. Akcją czysto polityczną było również zeszłoroczne obniżanie cen paliw przed wyborami.
Pod względem efektywności Orlen też nie wydaje się doskonały. W zeszłym roku okazało się, że koszt inwestycji w kompleks olefin w Płocku skoczył z 13,5 do aż 25 mld zł. Zarządowi nie udało się przekonać rynku, że warto ten projekt kontynuować.